Osiemdziesięcioletnia Elner Shimfissle weszła po drabinie na drzewo figowe po kilka owoców, mimo że jej siostrzenica, Norma, surowo jej tego zakazała. Elner miała jednak nadzieję, że wejdzie na drzewo, zerwie parę fig, a bezwzględna Norma nigdy się o tym nie dowie. Niestety – starsza pani nie wiedziała, że na figowcu zagnieździły się szerszenie. Przypadkiem potrąciła ich gniazdo… dalszego ciągu wypadków już nie pamiętała. Okazało się, że staruszka została kilkanaście razy ukąszona przez rozwścieczone owady – potem spadła z drabiny. Mimo szybkiej pomocy nie udało się jej uratować: miasteczkiem Elmwood Springs na Florydzie wstrząsnęła tragiczna wiadomość. Każdy znał Elner Shimfissle i każdy był z nią w jakiś sposób związany – fryzjerka, właścicielka pralni chemicznej, kierowca ciężarówki, redaktor naczelna miejscowego tygodnika i wielu, wielu innych. Energiczna starsza pani prowadziła niezwykle aktywny tryb życia, wiedziała o wszystkich problemach bliskich sobie osób i zawsze próbowała pomagać przyjaciołom. Nikt nie spodziewał się jej śmierci – wszyscy są więc zaszokowani przykrą informacją. W dodatku nikt nie może zaprezentować całego bezmiaru rozpaczy: Elner, jako jedyna, znała największe sekrety mieszkańców i potrafiła znaleźć wyjście z najbardziej kłopotliwych sytuacji – nawet jeśli miałoby to oznaczać utratę dobrego imienia starszej pani. Po śmierci seniorki rodu Shimfissle nie będzie w miasteczku nikogo, kto chciałby się tak bardzo poświęcać dla innych – mieszkańcy zdają sobie z tego sprawę dopiero po utracie jedynej powierniczki i opiekunki.
Tymczasem sama Elner nie zastanawia się nad tym, co się stało. Nie ma czasu na analizowanie przeszłych wydarzeń, bo przeżywa jedne z najdziwniejszych chwil. Szpitalną windą dostaje się w zaskakujące ją samą miejsce – miejsce, w którym spotyka od dawna nie żyjących krewnych i przyjaciół. Od nich dowiaduje się, że zginęła w wypadku – nie odczuwa jednak z tego powodu żadnych przykrości – w końcu sama nic nie straciła, we własnym odczuciu żyje nadal, a ponadto może spotykać się z ludźmi, których – jak jej się kiedyś wydawało – bezpowrotnie utraciła. Podczas gdy Elner wizytuje nienazwane zaświaty, jej bliscy na ziemi przygotowują się do pogrzebu. Rozpamiętują chwile spędzone z Elner, żałują, że już jej nie ma, piszą nekrologi. Jednak kiedy już każdy z nich dokona swoistego rachunku sumienia i wspomnień – Elner powraca. W zaświatach dowiaduje się, że nie zostanie tam na zawsze, że musi z powrotem znaleźć się na ziemi. Wraca bez większego entuzjazmu, ale jej pojawienie się – równie niewiarygodne jak radosne – jest niemałym zaskoczeniem dla bliskich. Elner zostało jeszcze trochę życia – to szansa dla jej znajomych: mogą wykorzystać obecność przyjaciółki i wyznać jej wszystko, czego nie zdążyli powiedzieć wcześniej.
W powieści Fannie Flagg dają się zauważyć ulubione przez autorkę motywy – obecność starszej pani, energicznej i rządzącej okolicą, istnienie motywu krwawo-kryminalnego (notabene upodobanie do morderstw i rozbojów dokonywanych przez niewinnych bohaterów w scenerii cichego miasteczka i brak jakichkolwiek konsekwencji – prawnych czy związanych z wyrzutami sumienia – to zadziwiający w pogodnych i lekkich powieściach Flagg motyw). Charakterystyczny jest też sposób prowadzenia narracji: pisarka hołduje achronologicznym metodom opowiadania o wydarzeniach, w „Nie mogę się doczekać” ten właśnie rodzaj narracji występuje na początku książki. Później – wprowadziłby zbyteczne zamieszanie (wystarczająco komplikuje akcję obecność dwóch planów – zwykłego i nadziemskiego).
Flagg zarysowuje fabułę tworząc krótkie rozdziałki – sekwencje, prezentujące zachowania i myśli poszczególnych bohaterów. Każda historia opowiedziana jest z osobna, losy postaci nie przeplatają się ze sobą, centrum wydarzeń stanowi Elner Shimfissle, z nią też łączą się poszczególne relacje – ale już wątki drugoplanowe nie są powiązane. Jaka jest ta książka? Pełna specyficznego „flaggowskiego” poczucia humoru, przesyconego ironicznym smutkiem. Problemy bohaterów są odzwierciedleniem problemów małomiasteczkowej codzienności USA. Jednym z atutów powieści jest ciekawa wizja życia-po-śmierci, egzystowania w świecie równoległym i różniącym się od ziemskiego jedynie brakiem trosk. W przedstawianiu wizji nieba jest Flagg niezwykle ostrożna, pomija symbole religijne i nie odwołuje się do religijnej terminologii.
Autorski pomysł na pośmiertne istnienie ma przynosić otuchę, redukować strach przed odejściem i pocieszać czytelników. Na końcu książki znajduje się kilka przepisów kulinarnych na potrawy pojawiające się w powieści. Można dodatkowo - - poza „ucztą” dla oczu – przyrządzić sobie ucztę dla podniebienia. Lektura lekka, ale nie dla tych, którzy prozy Fannie Flagg nie lubią – jest bowiem powieleniem dotychczas stosowanych rozwiązań. Nieoryginalność stylu nie przeszkadza jednak w dobrej zabawie podczas czytania. Sporo łatwych wzruszeń, ciepłego humoru i grania na emocjach odbiorców – to cechy w sumie niezłego czytadła.
Każde miasto skrywa tajemnice, które nie powinny wyjść na światło dzienne... Nowa powieść autorki niezapomnianych Smażonych, zielonych pomidorów Bestseller...
Dobra nowina! Fannie Flagg wróciła do miasta, a miasto jest jednym z głównych bohaterów jej nowej powieści. Oprócz Sąsiadki...