Książka ta jest adaptacją scenariusza Ilony Łepkowskiej do filmu o tym samym tytule. Film widziałam, owszem. Przyjemna polska komedia romantyczna, taka jak każda inna. Dobrze się ogląda, szybko zapomina. Ale, że lubię czasem film porównać z książką, więc i w tym wypadku sięgnęłam po formę papierową. I zostałam mile zaskoczona, bo książka wcale nie jest mdła i sztuczna, jak się tego spodziewałam, a wręcz przeciwnie, czyta się ją bardzo dobrze i naprawdę wciąga.
Ania jest miłą, skromną dziewczyną. Wychowana w domu dziecka, mieszka ze swoją najlepszą przyjaciółką Magdą. Studiuje architekturę krajobrazu i ma fioła na punkcie kwiatów, co przejawia się w postaci rozmów z nimi i nadawaniu im imion. Jako pracowniczka Kwiatowego Raju, zajmuje się roślinami w apartamencie mężczyzny, do którego wzdycha od pierwszego spojrzenia. Szkoda tylko, że ten nawet nie pamięta jej imienia...
Marcin Paprocki jest pewnym siebie trzydziestotrzyletnim mężczyzną. Kobiety traktuje przedmiotowo, stara się, by żadna nie przywiązała się do niego dłużej niż na jedną noc. Odnosi sukcesy zawodowe. Uważa, że od życia należy mu się wszystko, co najlepsze. Ma apartament w centrum Warszawy, jeździ sportowym samochodem i wydawać by się mogło, że nie potrzeba mu nic więcej do szczęścia, ale nagle pojawia się problem. Marcin traci pracę, długi na jego koncie rosną, a do zapłacenia zostało jeszcze kilka zaległych rachunków. Jedyna nadzieja w cioci Neli, która obiecała przepisać bratankowi całą swoją fortunę pod jednym tylko warunkiem. Bratanek musi znaleźć sobie żonę, a przynajmniej - narzeczoną. Tylko jak ją znaleźć, gdy wszystkie znane Marcinowi kobiety nie wspominają tej znajomości zbyt dobrze i - nie wiadomo, dlaczego - wszystkie, słysząc jego głos, odkładają słuchawkę. Ale chwileczkę, przecież zostaje jeszcze ta młoda dziewczyna od podlewania kwiatków…
Tylko, czy możliwe jest zbudowanie związku na kłamstwach?
To właśnie Ania i Marcin są głównymi postaciami w tej powieści, jednak równolegle z ich historią mamy okazję poznać losy Magdy i Adama. Równie ciekawe zresztą.
Książkę Łepkowskiej i Kotarskiej polecam więc, w sam raz na chłodny, zimowy wieczór.