Kiedy się wędruje (...) litery twojego imienia wędrują razem z Tobą. Ale czasem jedna z nich się męczy i zostaje, aby odpocząć w hotelu i cały dzień spędzasz na przykład bez "n". Kiedy się wędruje, wspomnienia z dzieciństwa są tak realne, że jedno z nich może nagle usiąść obok ciebie w autobusie. Kiedy się wędruje, sznurowadła i dusza są coraz bardziej postrzępione. Kiedy wędrujesz jesteś jednocześnie listem w dziobie gołębia pocztowego i samym gołębiem. (...) Kiedy wędrujesz Twoje sny są zbyt szczegółowe i pełne wskazówek, by można było je ignorować.
Nie ma sensu prawić komunałów o tym, że nasze życie jest podróżą, choć to pewnie prawda. Warto za to przeczytać o podróży kogoś innego. Kogoś, kto poszukuje wszystkiego, a znajduje siebie, choć jedyne, czego pragnie, to zgubić się na zawsze. Jak Dori i Inbar, bohaterowie powieści Neuland, których wspólną podróż zapowiada już początek książki, a którzy spotkają się dopiero w połowie, w Ameryce Południowej. Każde z nich ma inne powody podróżowania, a jednak z jeszcze innych powodów wyruszają razem. Nie jest tajemnicą, że odnajdą oficjalny cel poszukiwań, ale być może okaże się, że nie cel, ale samo dążenie stanowi kwintesencję. Zupełnie jak w wierszu Kawafisa Itaka, który w tłumaczeniu nie brzmi już tak dobrze, jak w oryginale:
Jeżeli do Itaki wybierasz się w podróż,
niech będzie to podróż długa,
pełna przygód i nauk.
(...)
Lecz nie śpiesz się w podróży.
Niech trwa długo - latami.
Lepiej byś był już stary, gdy dotrzesz do wyspy,
i na tyle zasobny w dobra tego świata,
by już nie oczekiwać od Itaki bogactw.
Itaka dała ci upajającą podróż.
Nie wyruszyłbyś w drogę, gdyby jej nie było.
Cóż więcej miałaby dać?
I gdyby była biedna, nie oszukała cię.
Zdobyłeś przez nią mądrość i ogrom doświadczeń,
a wraz z nimi świadomość, co znaczy - Itaka.
Neuland to powieść trudna, długa i pełna zawoalowanych przesłań, z których zapewne tylko część dotarła do mnie jasno. Powieść Nevo to parafraza Altneuland (Nowej Starej Ziemi) Teodora Herzla. Z jednej strony ukazuje utopijne dążenia Żydów (tudzież żydów, bo jej bohaterami są obydwie kategorie Izraelczyków), z drugiej -skazuje ich realizację na efekt antyutopijny. To też powieść o poszukiwaniu swego miejsca w świecie i próba wytłumaczenia mesjanistycznej roli, jaką Naród Wybrany miał w tym świecie spełniać. To też powieść o narodowych stereotypach, tęsknocie za diasporą, do której nikt się nie przyznaje i o tym, że wojna nie dla wszystkich skończyła się w 1945. Istnieją też z resztą wojny inne niż światowe, a najlepiej wie o tym Izrael.
Okładkowy opis (Wzruszająca opowieść o rodzinie, miłości, stracie i samotności) warto byłoby nieco uzupełnić. Jest to bowiem opowieść o:
RODZINIE, którą łączy to samo, co dzieli;
MIŁOŚCI, ale tej prawdziwej, czyli nieidealnej, ludzkiej, niejednoznacznej i tej, która może się skończyć, co nie wyklucza jej prawdziwości;
STRACIE, którą sami wybieramy;
SAMOTNOŚCI, ale tej wspólnej.
Wygląda na to, że nawet, jeśli spotykamy kogoś na swojej drodze i los splata nasze życie z jego życiem, nie znaczy to, że nasze historie splotą się w jedną. Trzeba pogodzić się z tym, że wszystko co łączy, może też dzielić, że czasem mury są grubsze niż połączenia, a rozstanie stanowi jedyne rozsądne wyjście. Z resztą, może lepiej się zgubić i zacząć składanie siebie na nowo? Łatanie dziur to czasem najgorsze z możliwych rozwiązań. Warto też spojrzeć na świat z innej półkuli ziemskiej - jakby do góry nogami.
Eshkol Nevo - obiecujący izraelski pisarz młodego pokolenia. Piłka, piwko i... prawdziwa przyjaźń. To była prawdziwa przyjaźń. Wszyscy czterej chodzili...
Najnowsza powieść izraelskiego pisarza, znanego w Polsce autora powieści "Neuland" i "Do następnych mistrzostw". W przesyconej namiętnością i magią powieści...