Nadchodzą kły i pazury Namid
Atmosfera się zagęszcza. Ludzie powiązani z ruchem LPiNW przeprowadzają kolejne ataki na terra indigena i ludzi współpracujących z Innymi. Wieszczki krwi i Intuici coraz mocniej odczuwają niepokój, a proroctwa jak średnio miła ulewa zraszają zarówno wypowiadających, jak i słuchaczy. Terra indigena są coraz bardziej niespokojni - i to nie tyle z powodu samych działań ludzi, co możliwych konsekwencji zaistniałej sytuacji. Naznaczona - czwarty już tom serii Inni - przesuwa akcenty z osobistych spraw dotyczących relacji Meg i Simona na to, co się dzieje wokół nich. Na coraz bardziej rozszerzającą się wojnę między ludźmi i Innymi. Częściej opisuje inne miejsca, inne postacie, inne problemy niż tylko te związane z Dziedzińcem w Lakeside. Pozostaje nadal mocno nasycony emocjami - umiejętna manipulacja nimi u czytelnika jest jednym z cech charakterystycznych pisarstwa Anne Bishop. Nacisk na emocje i różnorakie drobiazgi, podobnie jak uczynienie kobiety główną bohaterką cyklu sprawia, że chętniej po tę książkę sięgną z pewnością panie.
Naznaczoną można różnie oceniać. Z jednej strony - świat, który dotąd poznaliśmy, nie jest już takim niezwykłym, jakim był na początku. Nowe istoty wkraczające w pewnym momencie do akcji - czyli Starsi - są częściej opisywani jako straszni niż wywołują prawdziwy lęk. Często powtarzane myśli, proroctwa, ostrzeżenia, problemy mogą zwyczajnie znużyć. Można odnieść wrażenie znalezienia się w zamkniętym kręgu ciągle tych samych spraw, brodzenia w wodzie, której nie obowiązuje zasada pantha rei. Nie ma już początkowej świeżości, zaskoczenia. Ponad połowa powieści może być odbierana po prostu jako męcząca, jako nazbyt długie wprowadzenie do reszty. Brakuje nagłych zwrotów akcji, dynamiki. Można również odnieść wrażenie braku spójności opowieści, braku nie odczuwanego w poprzednich tomach. Z drugiej strony - więcej miejsca poświęciła autorka w Naznaczonej innym miejscom niż Lakeside, innym postaciom niż Meg, choć nadal kochana przez wszystkich „nasza Meg” pozostaje oczkiem w głowie pisarki i Innych. W tym tomie jednak inne postaci są momentami ciekawiej i mniej jednoznacznie przedstawiane niż panna Corbyn. Wnosi to powiew świeżości, podobnie jak zmiana w narracji, osadzanie wydarzeń w różnych miejscach, różnymi oczami. Tu Anne Bishop odeszła od schematu, co jest zdecydowanie z korzyścią dla książki.
Świat wymyślony przez Bishop jest w wielu aspektach mało zrozumiały dla kogoś, kto lubi oceniać tego typu fikcyjne, acz oparte na rzeczywistym pierwowzorze twory. Trudno go powiązać z jakimś konkretnym okresem historycznym, z jakimkolwiek okresem rozwoju społeczno-gospodarczego. Z jednej strony - ludzie dysponują współczesną techniką, piszą maile, używają telefonów komórkowych, mają nowoczesne (i, oczywiście, brzydko zatruwające środowisko) fabryki, z drugiej - odnosimy wrażenie, jakby zatrzymali się na poziomie dziewiętnastego wieku (na przykład praktycznie niedostępne samoloty i nowoczesna broń, ciągłe problemy z żywnością i zaopatrzeniem). Inną niespójnością wydaje się podejście terra indigena do ludzkich tworów. Są ich ciekawi, pragną ich, ale jednocześnie utyskują na niszczenie środowiska związane z ich wytwarzaniem. Rozgraniczają same rzeczy od tego, jak powstają, od tego, co jest niezbędne do ich wytworzenia. Chcą korzystać z nowoczesnej techniki i technologii, nie ponosząc kosztów jej używania (marzenia o w pełni ekologicznych i nie zakłócających równowagi środowiska rafineriach, fabrykach papieru czy elektrowniach).
Trzeba przyznać, że mimo istniejących słabszych stron powieści Anne Bishop potrafią wciągnąć czytelnika. Zauważając ich niedoskonałości, można je czytać z przyjemnością. Dotyczy to również Naznaczonej, choć wydaje się ona jak dotychczas najsłabszym „ogniwem” Innych. Być może cykl trzeba czytać, wyłączając nazbyt krytyczne myślenie, oddając się raczej wywoływanym na kartach powieści falom emocji. Warto lubić powtórzenia, rozterki i myśli powracające jak bumerang. Warto kochać formułę sagi, która poprzez ukazywanie z detalami losów jednej lub kilku postaci próbuje pokazać przemiany świata, w którym żyją. Zakończenie Naznaczonej sugeruje, że wątek bliskiej relacji Meg i Simona zacznie w końcu nabierać rumieńców. No cóż, w końcu mamy już za sobą cztery grube tomy cyklu i dziesiątki rozmyślań Meg o tym, co czuje do Simona i jak chce mu to okazać. Ciekawe jest to, co Anne Bishop szykuje w kolejnym tomie - zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt zamknięcia wielu ważnych dotychczas wątków.
Siedemset lat temu Czarna Wdowa dostrzegła w sieci marzeń i wizji, jak spełnia się starożytna przepowiednia. Dziś Mroczne Królestwo szykuje się na przybycie...
Czy myśleliście kiedyś, jak to jest być jasnowidzem? Czy ten dar posiada same plusy? W książce Pisane szkarłatem poznajemy historię Meg Corbyn...