Recenzja książki: Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć

Recenzuje: Gyero-Saski

Paolo Bacigalupi przebojem wdarł się w świat fantastyki naukowej, po czym rozsiadł się na tronie obok Teda Chianga, współdzieląc z nim koronę króla krótkiej formy. Od czasu debiutu w 1999 roku publikował sporadycznie, jednakże każde opowiadanie odbijało się echem w literackim świecie, gromadząc coraz większe grono wyznawców autora. Wszyscy zgodnie domagali się powieści, na którą przyszło czekać dekadę, ale gdy tylko ukazała się ona na rynku, otrzymała najważniejsze nagrody oraz przychylność krytyków.


Polscy czytelnicy (zaznajomieni z Bacigalupim dzięki Nowej Fantastyce, F&SF oraz almanachowi Kroki w Nieznane z 2009 roku) musieli uzbroić się w cierpliwość – dopiero w styczniu tego roku Wydawnictwo MAG udostępniło przekład Nakręcanej dziewczyny, na osłodę dodając do książki zbiór opowiadań Pompa numer sześć.


Tomiszcze otwiera historia nadprogramowa – pierwotnie niewłączone do wyboru Maleńkie ofiary. To bardzo mocne, sugestywne wprowadzenie do tematyki, jaką para się Bacigalupi. Pomimo skromnej objętości zaskakuje sugestywną wizją świata przyszłości, na zakończenie porażając pointą, która przyśpiesza rytm serca, a wdechy i wydechy wznosi na poziom świstu, jakby organizm upewnić się chciał, że nie musi obcować z opisanym środowiskiem. Rzec można – wstęp doskonały.


Kolejne teksty skonstruowane są na podobnej zasadzie: zabierają odbiorcę prosto w serce ciekawie wykreowanego świata, następnie pozwalają docenić walory fabularno-stylistyczne, na końcu zaburzając świadomość doskonałym (najczęściej jednozdaniowym) podsumowaniem. Absolutnie każde opowiadanie jest wyborne, napisane z pazurem, cynizmem, okraszone postaciami z krwi i kości oraz niebanalną tematyką, krążącą dookoła ekologii. Gdyby przystawiono mi pistolet do głowy, po czym kazano wskazać jakąś słabą historię – nie potrafiłbym, przy wszystkich bawiłem się wyśmienicie, po finale oddając się należnej refleksji. Natomiast gdyby ktoś zapytał o to, którą opowieść uważam za najlepszą, po głębszym zastanowieniu wytypowałbym Ludzi piasku i popiołu (wyborne wykorzystanie prostego zestawienia apokaliptycznej przyszłości z psem). Reszta opowiadań zdaje się niewiele słabsza – od czasów czytania zbioru Siedemdziesiąt dwie litery nie obcowałem z tak dopracowaną krótką formą.


Pompa numer sześć to nie koniec zabawy i już jej lektura przygotowuje na coś większego, mocniejszego. Bacigalupi łączy bowiem poszczególne teksty nicią z precyzją chirurga zszywającego ranę, zapewniając sobie tym samym odpowiednią przestrzeń na stworzenie fabuły powieściowej. Widać, jak z biegiem czasu Nakręcana dziewczyna ewoluowała z pomysłów zebranych w Pompie numer sześć, przez co tym lepiej się ją czyta, z tym większą przyjemnością odkrywa się kolejne wątki, motywy.


Nakręcana dziewczyna misternie wprowadza czytelnika w zawiłości życia w Tajlandii. Jest to jedno z niewielu niezależnych państw na świecie, który w wyniku efektu cieplarnianego oraz eksperymentów genetycznych cofnął się technologicznie do czasów średniowiecza. Ludzkość wegetuje, cierpi głód i choroby, a realną władzę sprawują firmy biotechnologiczne. Opowieść toczy się kilkoma ścieżkami, które w trakcie początkowych rozdziałów są ze sobą luźno połączone, ale z biegiem stron zaczynają jawić się coraz mniej autonomicznie, sygnalizując, że i w tym wypadku Bacigalupi zaskoczy odbiorców dobrą pointą. Mimo nieśpieszności z jaką rozwija się akcja na brak wrażeń nie można narzekać, a wszystko dzięki świetnie wykreowanym bohaterom, których do samego końca nie da się sklasyfikować – nie są to osoby jednoznacznie dobre bądź złe (z jednym-dwoma wyjątkami potwierdzającymi regułę). Dodatkową atrakcję stanowi strona futurystyczna, która aż roi się potencjalnych zagrożeń dla homo sapiens oraz ogólnoświatowych ekosystemów.


Powieść, zresztą podobnie jak opowiadania, podana jest świetnym, obrazowym stylem (tłumacz, Wojciech M. Próchniewicz, należycie oddał rytm prozy Bacigalupiego) , przez co niejednokrotnie robi się gorąco w trakcie czytania (upał Tajlandii zdaje się namacalny), a serce nie raz podskoczy z zaskoczenia bądź przestrachu. Szczególnie często zdarza się to na ostatnich sześćdziesięciu stronach, kiedy wątki splatają się, doprowadzając do bardzo emocjonującego finału. Co ciekawe, nie te odczucia świadczą o wielkości książki (podejrzewam też, że najważniejsze w świecie fantastów nagrody nie za to dostała) – jej siłę potwierdza i potęguje summa zawarta w epilogu, która okazuje się nie tylko cudownym zwieńczeniem historii, ale staje się bardzo intrygującym głosem w sprawie transhumanizmu oraz modyfikacji/ulepszeń genetycznych. A biorąc pod uwagę w jakiej scenerii dzieje się postscriptum i których bohaterów dotyczy, przez wiele dni nie da się tego obrazu wyrzucić z głowy – te idee, sportretowane zagrożenia, pytania nazbyt trafne są i zbyt mocno wiążą się z naszą przyszłością, aby odrzucić je bez zastanowienia.

Kup książkę Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć
Inne książki autora
Nakręcana dziewczyna
Paolo Bacigalupi0
Okładka ksiązki - Nakręcana dziewczyna

Bacigalupi prezentuje starcie kultur w obliczu katastrofy. Kalorie wypierają tradycyjne środki płatnicze, stając się podstawą wymiany handlowej,...

Złomiarz
Paolo Bacigalupi0
Okładka ksiązki - Złomiarz

Na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, gdzie cięte są na złom osadzone na piasku wielkie tankowce, nastoletni Nailer pracuje w lekkiej ekipie, wydobywającej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy