Muszę to napisać już na wstępie: co za olśniewający debiut! Olek Zielonka swoją powieścią całkowicie mnie zaczarował. I chodzi o coś wiele więcej niż tylko świetny pomysł na kryminał z mieszanką sensacji. Autor ma niesamowitą rękę do postaci, atmosfery i detali. Przez jego prozę przyjemnie się sunie, zapominając o wszelkich troskach. Choć bohaterom trosk nie brakuje.
Mowa o powieści Największy błąd. Aida Lisicka, prywatna detektywka, po szkole policyjnej dostaje dużą sprawę. Ma odnaleźć zaginioną córkę pewnej sławnej aktorki. Rusza machina prywatnego śledztwa, a z rozdziału na rozdział sprawy coraz bardziej się komplikują.
Nie mogę się nadziwić, z jaką wprawą i talentem Zielonka buduje swoje postaci. Aida ma różowe włosy, jest zadziorna, wyszczekana, często bezczelna. A jednocześnie od razu wzbudza zaufanie i sympatię. Cała jej postać jest bardzo naturalna, swojska, żywa. Czytelnik z wielką przyjemnością podąża jej śladem, bo autor doskonale radzi sobie warsztatowo z narracją.
No właśnie: to jest klucz. Warsztat. W wielu kryminałach kanciasta, płytka, surowa narracja kładzie każdy, nawet najlepszy pomysł. Może i intryga świetna, ale co z tego, skoro bohaterowie nie łapią za serce, a opisy nie mają w sobie lekkości? Olek Zielonka jest od tego daleki. W jego prozie jest dużo powietrza i światła, przez co nie zwracamy uwagi na język – po prostu wchodzimy w fabułę jak w masło: nic nie zgrzyta, nic nie jest zbędne, za to każdy bohater wzbudza emocje.
Emocje! Nie tylko Aida się Zielonce udała, ale też Laura i Jakub. Właściwie wszyscy bohaterowie. A powieść to grube tomisko, więc istniało ryzyko potknięcia. Zielonka imponuje jednak nie tylko warsztatem i kreacją, ale też świetnym researchem. Pływa w temacie śledztwa jak ryba w wodzie.
Co do samej fabuły: jest świetnie skonstruowana. Akcja idzie do przodu, każdy wątek jest równy (to wielka sztuka!), a czytelnik z coraz większym zainteresowaniem zbliża się do finału. Nie chcę za dużo zdradzać, ale zagadka jest intrygująca, a każda z postaci wnosi do powieści coś bardzo ważnego.
Moje zachwyty nie są puste. Naczytałam się trochę kryminałów bez polotu, bez serca, kwadratowych i nastawionych wyłącznie na traumy i zło tego świata. To za mało! Za to Zielonka wie, jak zbudować powieść, a nie jedynie jej szkic. Aida rozbija bank swoją osobowością i mam nadzieję, że wróci w kolejnym tomie. Nie popełnijcie największego błędu – koniecznie sięgnijcie po tę książkę!