Wszystko, czego nie chcielibyście wiedzieć o Polsce, czyli "Najlepsze buty na świecie"
A kiedy już kopiec powstanie, zmieni się bardzo wiele.
Odwiedzający zrozumieją wreszcie, że wojna jest złem. Przyszłe pokolenia przystaną w zadumie przed tajemniczą, trawiastą kopułą, którą w spadku pozostawili dla nich ostatni więźniowie kacetów. Z potężną konstrukcją (sto metrów średnicy, trzydzieści pięć metrów wysokości, wewnątrz sala konferencyjna na osiemset miejsc, sale seminaryjne, koncertowe i wystawiennicze, sale spotkań młodzieży i seniorów) wiążą się wyłącznie wielkie cele: upamiętni wszystkie ofiary ludobójstw, dyktatorów i wojen. Pozwoli zamyślić się nad słowami, które pomysłodawcy piszą wyłącznie wielką literą: Pokojem, Prawami Człowieka, Godnością. Kopiec wzbudzi refleksję nad tematami najważniejszymi, nad życiem w pokoju, wydobyciem ze zniewolenia, przemocy, nad człowieczeństwem, ludzkością oraz jej tragiczną historią, nad tym, jak zbudować lepszy świat.
Jak wiele mówi o nas tych zaledwie kilka zdań! Z jaką wprawą i niedopowiedzianą puentą Michał Olszewski analizuje nas, Polaków, i naszą tendencję do mitologizowania w sposób pokazowy naszych trudnych doświadczeń historycznych! Stawiamy pomniki za grube miliony, które mają zapewnić Pamięć - tę również pisaną wielką literą - a tak mało robimy dla tych, których upamiętniamy, a którzy przymierają głodem bez odpowiedniej opieki medycznej i zainteresowania państwa. Ale to nie jedyna z naszych przywar, bo główną wydaje się być tendencja do zamiatania rzeczy pod dywan. Koniecznie biało-czerwony. O tej Polsce, która siedzi pod dywanem i tej, o którą tylko od czasu do czasu ktoś się potknie, traktują reportaże zebrane w tomie Najlepsze buty na świecie.
Polska Olszewskiego to ta z dala od reflektorów i kamer - za to opisana od przysłowiowej (ale nieposprzątanej) kuchni. Mamy tu więc niespecjalnie moralnych księży, których nie spotyka kara i tych, których spotyka, bo chcą ujawnić czyny tych pierwszych; mamy ośrodki dla uzależnionych, które zatrzymały się w czasie gdzieś na początku lat dziewięćdziesiątych; mamy więźniów i więźniarki, którzy w dobrych celach opuszczają codziennie cztery ściany i kilkadziesiąt krat celi; mamy powojenne mieszkaniowe zatargi polsko-niemieckie; azbest zabijający setki, jeśli nie tysiące mieszkańców kilku miejscowości; smog nad uzdrowiskami, w których leczy się choroby górnych dróg oddechowych i narodową martyrologię postponazistowską (sic!). Słowem - wszystko, o czym wiemy, ale o czym nie myślimy - choćby dlatego, by uniknąć psychicznego dyskomfortu.
Olszewski pokazuje, że czasem problemy są nie do rozwiązania, bo trudno doszukać się w nich mniejszego zła. Jeśli zadbasz o zdrowie, nie wystarczy ci na życie; jeśli zmniejszysz zagrożenie powodzią, eksmitujesz i "znikniesz" całą miejscowość; jeśli zadbasz o ochronę środowiska, może nie wystarczyć do pierwszego. Nie da się tej Polski lubić. Można ją kochać - subiektywnie i samotnie, ale lubić się jej nie da. Olszewski z wyczuciem pokazuje to, co kiedyś Lech Janerka nazwał zgrabnie tak:
Paradoksy bytu tu
Polska plama - to nie brud
Antyglobal małych kpin
Kochamy ten film.
Jakoś sobie z tą Polską i tą polskością musimy radzić, jakoś ją racjonalizować lub wpychać pod dywan. Żeby jakoś wytrzymać. W tym naszym niebie i w tym naszym piekle. Ale tu również obowiązuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy"
Sprawdzam ceny dla ciebie ...