Kiedy jest się dorosłym, ma się na koncie tyle wspomnień, że można by do końca życia opowiadać. Oczywiście pod warunkiem, że znalazłoby się frajera, który chciałby nas słuchać. Adam Lang postanowił jednak spróbować. Czy znajdzie frajerów, chcących wysłuchać jego opowieści, tego nie wiadomo. Powieść jest zapisem roku życia bohatera, choć tak naprawdę akcja wychodzi poza ten zamknięty okres. Wracamy wspomnieniami do czasów liceum. Tam rozgrywają się życiowe dramaty, mające wpływ na całe dorosłe życie.
Autor nieco oszukuje czytelników, udając, że to nie jego wspomnienia, dystansuje się od nich, jakby obawiał się odsłonięcia prawdy. Ale chyba łatwo się domyśleć, skąd czerpał inspirację. Czytamy coś w rodzaju pamiętnika niejakiego Kuby Bełskiego. Chłopak ma poczucie humoru i dystans wobec rzeczywistości. Potrafi krótko i trafnie scharakteryzować poznawane w szkole osoby, co sprawia, że lepiej zapadają w pamięć.
Bohater jest nieco zagubiony w nowej, licealnej rzeczywistości. Miota się między pokładanymi w nim nadziejami ze strony rodziców, własnymi zainteresowaniami a oczekiwaniami rówieśników. Bardzo szybko zdobywa zaufanie i chyba przyjaźń szkolnego idola – kapitana drużyny koszykarskiej – Trotyla. Chłopak ma wszystko – męską krzepę, luz i powodzenie u dziewczyn. Kuba żyje w jego cieniu, żywiąc się tym, co już nie podoba się idolowi. Zaczyna nawet trenować koszykówkę, byle być bliżej, grzać się w jego słońcu, mieć dostęp do najfajniejszych dziewczyn. Mógłby tak przeżyć całe lata, gdyby nie uczucia, które rodzą się w jego sercu. Z jednej strony - męska przyjaźń, a z drugiej - uczucie do dziewczyny Trotyla. Strach przed utratą przyjaźni sprawia, że Kuba nie mówi otwarcie o swoich rozterkach, zadowalając się inną partnerką. W ten sposób krzywdzi siebie, ją i niszczy prawdziwą miłość. Jak się okazuje, konformizm nie zawsze popłaca, a złamane serce trzeba będzie leczyć całymi latami.
Tak, Nagroda pocieszenia to książka o miłości, ale dla chłopaków. Wiele mówi o blaskach i cieniach braterskiej przyjaźni i zawiedzionych uczuciach. Nie wprost, ale z pewnością dosadnie przekonuje o tym, że nie warto marnować najlepszych lat młodości na ukrywanie własnych uczuć. Jest, co prawda, nadzieja na „nagrodę pocieszenia", ale nigdy nie ma na nią gwarancji. Poza tym - może być już za późno. Wkraczanie w dorosłość nigdy nie było łatwym procesem. Ta książka stanowi tego najlepszy dowód.
Ile razy można przeżyć koniec świata? Adam ma kilkanaście lat i przeżył go trzykrotnie. Nieoczekiwana wyprowadzka ojca, pewien wypadek... Potem było całkiem...
Po wydaniu mojej drugiej powieści zadzwonił do mnie profesor Domańczyk, mój nauczyciel historii z liceum. W dwóch pierwszych książkach nie opisałem go...