W „Próbie ognia” Richowi i Jade, piętnastoletnim bliźniętom i dzieciom świetnego tajnego agenta, Johna Chance’a, pomógł w pewnym momencie gangster, Ralph. Pobudki swojego działania zdradził sam: winien był ojcu nastolatków przysługę, więc włączył się do akcji ratunkowej, by wyrównać rachunki.
W „Nagłej śmierci” Ralph pojawia się dość szybko – i znowu (albo dalej) jest winien przysługę Johnowi Chance’owi. Jack Higgins i Justin Richards najwyraźniej zapomnieli o wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie przygód Richa i Jade – a może nie znaleźli lepszego wytłumaczenia dla zachowania jednej z dalszoplanowych postaci. Wydawałoby się, że po pełnej błyskawicznych zwrotów akcji i mrożących krew w żyłach sytuacji „Nagła śmierć” będzie lekturą nieco bardziej stonowaną. Sugerują to autorzy, wysyłając Richa i Jade do szkoły. Bohaterowie nie wiedzą, że ich ojciec znów ma do wypełnienia tajną misję. Nie przypuszczają też, że ich nauczyciel matematyki nie jest tym, za kogo się podaje. Dowiedzą się, oczywiście, w mocno dramatycznych okolicznościach, a elitarna szkoła stanie się areną wydarzeń budzących grozę.
W ujęciu Higginsa i Richardsa każda decyzja nastolatków będzie pociągać za sobą szereg zaskakujących konsekwencji, a pozbawione pomocy dorosłych bliźniaki stawią czoła wielu niebezpieczeństwom. Higgins i Richards zaczęli lekko tonować fabułę. Mamy w „Nagłej śmierci” odrobinę więcej wątków obyczajowych: Jade, w odróżnieniu od brata, nie radzi sobie z nauką. Richowi żywiej bije serce na widok koleżanki z kółka teatralnego. Autorzy po raz pierwszy próbują stworzyć pozory normalności (nie na długo jednak, bo wkrótce powrócą do dynamicznego i przerysowanego stylu z „Próby ognia”). Starają się uwiarygodnić wydarzenia, a przynajmniej sylwetki bliźniaków – właściwie niepotrzebnie, bo przecież za moment rozpocznie się akcja, której komandosi mogliby się tylko bezradnie przyglądać. Literatura czwarta nabiera dziś atrakcyjności, kiedy może konkurować z multimediami – i wydaje się, że publikacja Higginsa i Richardsa ten warunek spełnia.
Nie ma tu opisów uwolnionych od grozy sytuacji, wszystko powinno poruszać młodych odbiorców i dostarczać im rozrywki. Fakt, że zwyczajni ludzie zginęliby milion razy w okolicznościach, które piętnastolatków przyprawiają co najwyżej o lekki dreszczyk emocji nie ma tutaj większego znaczenia. Pojawianie się książek w stylu „Nagłej śmierci” oznacza w twórczości dla młodzieży kres pewnej epoki. Nikt już raczej nie będzie zachwycać się moralizatorskimi opowiastkami, w których autor dba nie tylko o sferę rozrywki, ale i o warstwę edukacyjną – jeśli otrzyma książkę niewymagającą zaangażowania umysłu.
„Nagła śmierć” z punktu widzenia łaknącego rozrywki nastolatka będzie świetną powieścią – mimo że praktycznie nic do jego życia nie wniesie. Zapewnia natomiast poszerzenie możliwości wyboru. Higgins i Richards proponują alternatywę dla powieści z morałem. Skręcają chętniej w stronę Muchamore’a niż Karola Maya, system wartości w ich książce zostaje zredukowany (najważniejsze są dalej więzi rodzinne, ale próżno by szukać śladowego choćby kodeksu honorowego). Dwie drogi dla tej powieści (i dla całego cyklu) dostrzegam: albo historie o Richu i Jade sklasycznieją, trafiając do współczesnego kanonu powieści młodzieżowych – albo owo sklasycznienie zamieni się w skostniałość i rozsadzi cały cykl od środka. Na rozstrzygnięcie przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Rodzinny klan Raszidów: matka - brytyjska arystokratka, ojciec - arabski szejk, trzech przystojnych i zapalczywych synów, piękna, pełna temperamentu...
W niezwykłych sytuacjach podejmuje się niezwykłe decyzje: brytyjski wywiad zostaje zmuszony do skorzystania z usług irlandzkiego terrorysty, Seana Dillona...