Na pewno wielu z nas zastanawia się, jak będzie wyglądało nasze życie w przyszłości. Co nam przyniesie XXI wiek? W końcu nauka i technika z dnia na dzień czynią ogromne postępy. Jaka więc będzie nasza przyszłość? Jeden z możliwych wariantów przedstawia nam właśnie książka "Nadnaturalista", którego akcja, jak zaznaczył na początku autor, dzieje się właśnie w "niedalekiej przyszłości". Wizja przedstawiona naszym oczom jest dość ponura. Oto znajdujemy się w mieście jutra- Satopolis (nazwa znacząca, możliwe są dwie interpretacje- miasto satelitarne lub szatańskie, obie pasują do treści). Metropolia to szara i przygnębiająca. Znajdziemy tu "wszystko dla ciała, nic dla ducha". Powietrze jest różnokolorowe ze względu na smog- barwa jest zależna od rodzaju dominujących w danym momencie chemikaliów. Całość sterowana jest przez unoszącego się na niebie Satelitę, kontrolowanego przez tajemniczą korporację Myishi. Ludzie posługują się różnymi nowoczesnymi rodzajami broni (między innymi nabojami wywołującymi u rannego ataki wymiotów czy pociskami, które po dotarciu do celu uwalniają substancję unieruchamiające). Jednym słowem- przygnębiające, straszne życie. Żeby przeżyć w Satopolis, trzeba mieć sponsora- na ogół rodzica. Podrzutki, których pochodzenia nie da się ustalić, trafiają do sierocińców. Jedną z osób, która znalazła się w takiej pożałowania godnej sytuacji, jest czternastoletni Kosmonauty Górka. Znaleziono go jako malutkie dziecko w ocieplanej torbie. Ponieważ jego rodziców nie znaleziono, odesłano go do przerażającego Zakładu Klarysy Zdzierskiej dla Chłopców Nieznanego Pochodzenia.
Instytucja ta, jak nietrudno się domyślić, szukała oszczędności, gdzie tylko się dało. Jednym ze sposobów było traktowanie podopiecznych jako królików doświadczalnych. Testowali oni modyfikowaną żywność, kosmetyki czy lekarstwa. Oczywiście zdecydowana większość z nich powodowała bardzo przykre skutki uboczne... Z tego koszmaru istniały trzy wyjścia: adopcja, śmierć albo ucieczka. Kosmo na adopcję był za stary, do umierania mu się nie spieszyło, więc spędzał wolny czas na planowaniu ucieczki. Podobne myśli lęgły się także w głowie jego przyjaciela Suwaka (nazywano go tak dlatego, że zniecierpliwieni jego gadulstwem opiekuni przykleili mu kiedyś do ust zamek błyskawiczny). Wreszcie nadarzyła się okazja. Podczas ucieczki jednak chłopcy zostają porażeni prądem z generatora energii. Suwak niestety ginie. Kosmo zostaje ciężko ranny. W pewnym momencie widzi dziwne stworzenia o niebieskiej skórze (bynajmniej nie tak przyjazne jak smurfy!), które wysysają z niego i z jego przyjaciela najpierw ból, a potem życie. Zostają jednak zabite przez tajemniczą grupę Nadnaturalistów.
Kosmo po względnym wyzdrowieniu zostaje przyjęty do tej grupy. Skąd wzięła się jej nazwa? Otóż za cel postawili sobie zgładzenie nadnaturalnych istot- właśnie owych niebieskich stworów zwanych Pasożytami, niewidzialnych dla zwykłych ludzi. Jak skończy się ich misja? Co planuje korporacja Myishi? Czy coś grozi Satelicie? Ciekawych odpowiedzi na te i wiele innych pytań zapraszam do lektury. Książka ma sporo zalet. Akcja toczy się bardzo wartko i jest naprawdę wciągająca. Postacie są wyraziste i prawdopodobne psychologicznie. Nietrudno się z nimi utożsamić. Śledzimy więc ich losy z prawdziwym zainteresowaniem. Kolejną zaletą są liczne niespodzianki. Co chwila spotyka nas jakieś zaskoczenie. Warto też wspomnieć o poczuciu humoru autora, przejawiającym się między innymi w znaczących nazwach. Zgadnijcie na przykład, jaka jest dominująca cecha charakteru Klarysy Zdzierskiej? Jak myślicie, jak udanych eksperymentów medycznych mógł dokonywać doktor Partoli? Wszystko to sprawia, że książka może nie jest (wbrew kategorii) fantastyczna, ale na pewno bardzo dobra. Przeznaczona jest wprawdzie głównie dla młodzieży, ale dorośli też ją przeczytają bez znudzenia. Polecam.
Kalina Beluch
Artemis Fowl powraca! Jeszcze bardziej genialny, jeszcze bardziej (o ile to możliwe) zblazowany, ale czy aby na pewno tak samo zimny i bezwzględny? Podczas...
Dziesięć tysięcy lat temu ludzie toczyli z wróżkami wielkie boje. Kiedy wróżki zdały sobie sprawę z tego, że nigdy nie wygrają, przeniosły swoje królestwo...