Można powiedzieć, że Andrzej Kozioł to kronikarz zwyczajności dawnego Krakowa – i w tym określeniu nie będzie przesady, ten autor bowiem wyszukuje sobie jako temat kolejnych publikacji historie z przeszłości. Z przeszłości często zaledwie o wiek odległej, utrwalonej za to w prywatnych wspomnieniach literatów bądź ludzi sztuki, ważnych osobistości lub – zwyczajnych mieszkańców. Tropienie minionej epoki owocuje ciekawymi – nie przeładowanymi historycznymi faktami – opowieściami w stylu gawęd.
Tom „Na krakowskich Plantach” podporządkowany jest właśnie tej strategii literackiej. Za punkt zaczepienia obrał sobie Kozioł pierścień zieleni okalający stary Kraków. Planty zna każdy, kto w Krakowie kiedykolwiek był. Ale – co zaskakujące – te same Planty umykają zwykle uwadze turystów, przegrywają konkurencję z zabytkami czy ofertą kulturalną Krakowa. Docenia się ich urok, kiedy trzeba odrobiny wytchnienia – można wówczas odpocząć na jednej z wielu ławek, w cieniu ogromnych drzew. Niby z dala od zgiełku i hałasu panującego zwykle na linii A – B, a jednak wciąż w centrum. Nic dziwnego, że ta zielona granica, oaza oddzielająca serce Krakowa od reszty miasta, zyskała w oczach Kozioła nowy wymiar. Autor pisze historię Plant, ale rzeczywista historia – zbiór faktów i dat – to jedynie dodatek do pięknej obyczajowej opowieści.
Kozioł zajmuje się przede wszystkim tradycją Plant, ich rolą w życiu społecznym i kulturalnym Krakowa, zwyczajami i codzienną egzystencją. Szuka śladów fragmentu Krakowa w literaturze – sprawdza, jak realizowała się wizja Plant w poezji. Ogromne znaczenie mają tu wszelkiego rodzaju pamiętniki: to z takich zwierzeń udaje się Koziołowi budować znaczenie Plant dla mieszkańcó1) miasta. Pisemne relacje krakowian pozwalają odtworzyć dawne obyczaje. Dowiemy się więc z publikacji WAM-u, jak znaczną towarzyską rolę odgrywało bywanie na Plantach, codzienne spacery, na których spotykało się znajomych. Początek tej zielonej opowieści obserwujemy przez pryzmat doświadczeń Boya Żeleńskiego oraz Stanisława Przybyszewskiego. Notabene, ten drugi nie jest przez Kozioła raczej szanowany: autor nie ukrywa lekceważącego stosunku do „Stacha” i pozwala sobie na sarkastyczne uwagi wobec niego. To raczej „prywatna” niechęć do artysty, bo nie szuka Kozioł obyczajowych skandali, krytykuje raczej wytaczając argumenty ad personam…
Portretuje autor bywalców Plant, znakomitości, postacie, które w jakiś sposób ważne były dla krakowskiej codzienności – więc i współtworzyły magię oraz historię tego miejsca. Pokazuje Planty wiosną, kawiarnie i lokale, w których wypadało bywać. Prezentuje obrazki rodzajowe, jakich dziś próżno by szukać: na przykład przemarsze maturzystów z rulonami bibuły. Te charakterystyczne dla dawnej rzeczywistości wydarzenia – przeważnie zresztą barwne i niebanalne – ożywia w swojej książce Kozioł. Zdradza w tomie „Na krakowskich Plantach” rozmaite sekrety, zbiera humorystyczne anegdoty i ciekawostki. Z wydobywania z przeszłości takich „nowinek” i rewelacji, o których wszyscy już zapomnieli, a większość nie słyszała, układa swoją kolejną książkę. Jest Andrzej Kozioł kronikarzem obyczajowości Krakowa, jego książkę da się czytać jako uzupełnienie do typowych przewodników.
Po lekturze tego tomu każdy nabierze ochoty na spacer po Plantach, każdy też sporzy na Kraków oczami Kozioła – i ujrzy miasto, jakiego dzisiaj już nie ma. Pięknie wydaną książkę uzupełniają jeszcze stare zdjęcia i obszerne cytaty, a także spora bibliografia tekstów, w których tłem wydarzeń jest Kraków oraz opracowań o mieście. Wszystko składa się na próbę odtworzenia magii starego Krakowa.
O narkomanii w Polsce - w formie rozmów przeprowadzonych przez autora z osobami na co dzień zajmującymi się tą problematyką. ...
Gościniec - śródleśna droga prowadzi z małej wsi do powiatowego miasta. Przez setki lat wędrują nią chłopi, kolorowymi taborami przeciągają Cyganie, podążają...