Recenzja książki: Na imię mi Legion

Recenzuje: Kinga Młynarska

Do tegorocznej edycji nagrody Europejski Poeta Wolności został nominowany holenderski poeta, Menno Wigman. Zmarł 1 lutego 2018 roku, dlatego też (zgodnie z regulaminem konkursu) jego tom Na imię mi Legion (w tłum. Barbary Kalli i Adama Wiedemanna) nie mógł zostać nagrodzony podczas marcowego festiwalu. 

Jak dowiadujemy się z notki biograficznej, Wigman żył poezją. Trudno znaleźć drugiego tak pochłoniętego literaturą autora – nie tylko tworzył, redagował czy tłumaczył. Aktywnie działał, propagując lirykę (m.in. jako writer in residence w zakładzie psychiatrycznym, angażujący pensjonariuszy w pisanie (2005r.)), prowadząc warsztaty poetyckie (m.in. w więzieniach), znany był z pisania wierszy odczytywanych na pogrzebach osób samotnie zmarłych.

Na imię mi Legion to poezja o dwoistej naturze. Z jednej strony Wigman silnie akcentuje swoje poczucie niezależności, wszelki bunt, awangardę, z drugiej zaś narzuca sobie rygor formy, pewną konwencję. Bywa niechlujny w treści, ale szykowny w kompozycji. Zestawia ze sobą to, co w jakiś sposób ulotne, wyjątkowe, magiczne, z tym, co banalne, smutne, nieuchronne. Inteligentne frazy, pełne kunsztu, przeplata z wulgaryzmami i obcymi wtrętami.

Bez ogródek podmiot jego wierszy mówi o starzeniu się, śmierci, beznadziejności. Z takim samym trzeźwym oglądem komentuje swoją codzienność. Przygnębiają go pragnienia konsumpcjonistów, bezduszna obojętność na los drugiego człowieka. W poezji holenderskiego autora stale powraca motyw życia, takiego naprawdę,  przeżywania w pełni – w którym hołduje się pewnym zasadom, dba o wartości, oddaje pasjom. Podmiot Wigmana jest samotny, pielęgnuje brak. Pocieszenia szuka zatem w literaturze, filozofii i obserwacji zwykłych ludzi, ale nie stroni też od używek i uciech cielesnych.

Jak wiadomo, Wigman był związany z poezją w sposób totalny, więc nie dziwią także metapoetyckie utwory w jego książce. W ogóle dużo miejsca autor poświęca literaturze, słowom, procesowi twórczemu, przy czym jego stosunek do tych spraw jest raczej ambiwalentny. Poeta nie kryje m.in. rezygnacji oraz rozgoryczenia (co z ciebie za ciul (…), / że znów piszesz wiersz czy na widok liter rzygać mi się chce). Jedocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że dokąd czytasz litery, umysł masz na chodzie oraz czytamy, by uczyć się żyć. Podmiot wielokrotnie wadzi się z literaturą – personifikuje ją, by móc wejść w polemikę. Jako czytelnik zaś cierpi na reader's block.

Agnieszka Wolny-Hamkało dostrzegła podobieństwo poezji Wigmana do ruchu Beat Generation. Nie sposób pominąć tej paraleli w odczytywaniu wierszy z Na imię mi Legion. Ta liryka wszak tętni swoim rytmem, podmiot włóczy się, pali i ćpa, pije. Jest krnąbrny i bez nadziei. Jednocześnie jest głęboko zanurzony w sztukę i kulturę, w jego świecie słucha się muzyki, czyta książki, pisze wiersze. Pisarstwo Wigmana idealnie wpisuje się w twórczość bitników, autor śmiało możne zostać uznany za przedstawiciela współczesnej – już nieco przesiąkniętej nowoczesnością – generacji.

Kup książkę Na imię mi Legion

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Na imię mi Legion
Autor
Książka
Na imię mi Legion
Menno Wigman
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy