Zawrzeć celną obserwację w kilku słowach? Sprawić, by drobna modyfikacja pewnego sformułowania całkowicie odwróciła jego sens? Zaskoczyć jednym zdaniem? Niewielu ludzi to potrafi, jako że w aforyzmach bezlitośnie obnaża się każdy brak pomysłu, każde niedopracowanie, każde ustępstwo. Autorów, którym udało się ze złotymi myślami przebić do świadomości odbiorców, policzyć można na palcach jednej ręki. Każdy czytelnik będzie w stanie przywołać – jako niezbędny kontekst – Stanisława Jerzego Leca. Wielbiciele satyry wspomną Wiesława Brudzińskiego, Jana Czarnego, może Stefana Garczyńskiego. Czytelnicy „Przekroju” dodadzą do zestawu komentatorów „braci Rojek i psa Fafika”, czyli Mariana Eilego. W tym wyliczeniu niewiele będzie jednak przedstawicielek płci pięknej. Lidia Jasińska z myślami o paniach i panach nie przedostała się do powszechnego obiegu. Podobnie ma się rzecz z Moniką Gutman, chociaż teraz, za sprawą wydawnictwa Nowy Świat, ta sytuacja może się zmienić. Autorka znana przede wszystkim ze „Szpilek” uprawia coś, co można by nazwać kobiecą aforystyką, a efekty jej działań, z którymi spotkamy się w szczupłym tomiku „Myśli zebrane i rozebrane” dostarczą czytelnikom nie tylko sporo rozrywki, ale i powodów do zadumy.
Monika Gutman mieszka teraz w Izraelu – sporą podgrupę jej utworków stanowią myśli poświęcone kwestii żydowskiej. Tytuł zbiorku – „Myśli zebrane i rozebrane” – to oczywiste nawiązanie do „Myśli nieuczesanych” Leca. Zdradza jednak także talent do lingwistycznych zabaw autorki – na bazie podobnych słowotwórczych skojarzeń wyrosło wiele jej dowcipnych miniatur literackich. Monika Gutman dostrzega bowiem pseudoetymologizacyjne podobieństwa wyrazów, które najczęściej nie mają ze sobą poza brzmieniem nic wspólnego. Wydobywa absurd ze słownych połączeń, buduje celne frazy z dekonstruowanych idiomów. Właściwie zamiast recenzji tego zbiorku wystarczyłoby przytoczyć kilka aforyzmów autorstwa Gutman – ich lektura nieodmiennie łączy się z zaskoczeniem, wywołanym przekazywanymi racjami, ale i formą. Kilka rozwiązań stosuje Monika Gutman najchętniej i w używaniu ich doszła do perfekcji. Lubi wprowadzać po na pozór oczywistym stwierdzeniu dopowiedzenie, które odnosi się do innego, przedtem ukrytego znaczenia i uaktywnia nowy sens. Sięga po związki frazeologiczne i zwroty idiomatyczne, przez powrót do ich pierwotnych znaczeń i przekształcanie wyjściowych schematów. Korzysta z humorystycznych analiz utartych zwrotów. Monika Gutman niewątpliwie ma wyczucie ciężaru słowa, umie operować językiem literackim i… zna wartość kolokwializmów, które, wprowadzone do powiedzeń, sygnalizują nieznane dotąd sensy. Homonimy pomagają jej wydobyć komizm skojarzeń, zwłaszcza że operują odświeżeniem podstawowych konotacji. Śmiech i refleksję przynoszą także dopowiedzenia do znanych cytatów.
Idealnie porusza się Monika Gutman w świecie poetyckiej metafory, przy czym odszyfrowanie sensu przenośni zasadza się tu ponownie na grach językowych. Bywa, że zmianami w obrębie czcionki wolne dotąd od podwojonych odczytań stwierdzenia przekształca w skrzące się od wewnętrznych, nagle jasnych, sensów. To podejście do treści zamkniętych w słowach – i zamaskowanych przez konwencje oraz przyzwyczajenia językowe – sprawia, że tomik „Myśli zebranych i rozebranych” nieustannie zadziwia, a i magnetycznie przyciąga. Aforyzmy są wolne od banału i niezwykłe, wydaje mi się, że wynika to ze strategii ich autorki, która stara się odkryć przed czytelnikami… oczywistości, na jakie sami by nie wpadli. Świat Moniki Gutman przepełniony jest absurdami – bezbłędna logika twórczyni pomaga jej w ocenie rzeczywistości i ludzi. Przyglądanie się przechodniom skłania do refleksji, że Bóg jest przede wszystkim dobrym karykaturzystą, krzyk przy narodzinach okazuje się zrozumiały po czterdziestu latach, a porównanie z większością nobilituje nawet najczarniejszy charakter. Ludzie w raju muszą być zamknięci, a fontanna to pomnik postawiony wodzie. Nie da się przy omawianiu tego zbiorku pominąć zagadnienia autorki, która bystre obserwacje filtruje przez przymioty płci.
Odrębność jej aforyzmów widać już w samym doborze tematów: niechętnie wdaje się Monika Gutman w „męskie” rozważania, stroni na przykład od polityki (chyba że czerpie z pospolitych sądów i frazesów, ale nawet wtedy nie rezygnuje z dużego stopnia ogólności), ucieka od historii (wyjątkiem jest tu druga wojna światowa, powracająca w „żydowskich” tematach), nie interesuje się przemianami społecznymi, woli lżejsze motywy: w zamian wybiera relacje damsko-męskie (miłość od różnych odmian flirtu po zdradę), motywy obyczajowe, błahostki, które uniwersalizuje. Zwraca uwagę na urodę, taksuje spojrzeniem twarze i sylwetki, pozwala sobie na drwiące komentarze, kiedy w grę wchodzi babska rywalizacja. W tej partii aforyzmów plotkarskich jest mocno stereotypowa – czyli cudownie kobieca – jest kwintesencją charakterków i kaprysów dam, co, rzecz jasna, owocuje efektem komizmu bliskim temu, jaki znamy choćby z powieści Joanny Chmielewskiej. Pozwala sobie wówczas Gutman na zazdrość, docinki pod adresem domniemanej rywalki, drobne złośliwostki. Uczy panie, jakie mogą być konsekwencje ślepej miłości mężczyzny – i jak błagać o coś wybranka.
Nie ma w jej utworkach pikanterii fraszek Magdaleny Samozwaniec, jest za to silne przekonanie o własnej wartości. W końcu „Kobieta bez mężczyzny jest tylko człowiekiem”. Powraca tu aluzja do tytułowych myśli „rozebranych”: autorka często pozostaje przy aforyzmach-myślach wygłaszanych w pierwszej osobie. Dzięki temu zabiegowi uzyskuje miejscami poetykę zwierzenia, wykorzystuje relację intymności, co przy „kobiecym” sposobie pisania zapewnia znakomity efekt – mądrość kolejnych fraz skrywa pod płaszczykiem naiwności. Jest tomik Moniki Gutman zestawem aforyzmów niebanalnych i oryginalnych. Usatysfakcjonuje zarówno kolekcjonerów skrzydlatych słów, jak i badaczy humoru. Znajdą tu coś dla siebie wielbiciele gatunku i zwykli czytelnicy, dowcipne utworki Moniki Gutman przypadną do gustu każdemu. Choć tomik nie imponuje objętością, jest mocno skondensowanym zbiorem złotych myśli na wiele różnych okazji. Książka „Myśli zebrane i rozebrane” z powodzeniem może stanąć na półce obok dzieł mistrzów aforystyki – bo spokojnie wytrzymuje konkurencję.
Izabela Mikrut