W początkach lutego ukazała się w Bytomiu książka wyjątkowa. Stworzona przez zespół w składzie: Magdalena Galiczek, Maciej Seweryn, Paulina Wyrębowska publikacja „My. Opowieści Smoleniaków” pod redakcją Sławomira Krempy to zachwycające świadectwo o jednej z najlepszych szkół w mieście – o I Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Smolenia w Bytomiu. Niezależnie od pozycji w rankingach, od tego, czy jego absolwenci dostają się na wymarzone uczelnie, czy też na kierunki drugiego wyboru, „Smoleń” pozostaje miejscem wyjątkowym. Skupiając wspaniałych ludzi, pełnych pasji i życzliwości wobec siebie nawzajem oraz szacunku – choć nie bezkrytycznego – względem pedagogów, cieszy się wspaniałą opinią.
Z całą pewnością „Opowieści Smoleniaków” przyczynią się do utrwalenia legendy tej szkoły. Wszyscy znamy banalne, nieznośnie schematyczne publikacje rocznicowe, pełne dat, tabelek, list pracowników szkoły i sztywnych fragmentów kronik. Kupujemy je z sentymentu, by odnaleźć własne nazwisko na liście absolwentów i już nigdy później do książki nie wrócić. Publikacja o I Liceum jest zupełnie inna. Zamiast suchych faktów – żywe, wciągające, zabawne wspomnienia, które zainteresują nie tylko absolwentów Szkoły, ale staną się także wspaniałymi dykteryjkami opowiadanymi podczas spotkań towarzyskich. Owszem, wiele przydaje im koloryt lokalny i pamięć o bohaterach tych historyjek. Jest tak choćby w przypadku Zbigniewa Toronia – legendarnego nauczyciela PO czy biologa oraz wybitnego działacza Ligi Ochrony Przyrody, doktora Leopolda Kobierskiego.
Zawarte w książce opowieści o nich niemal zmuszają do snucia historii dalej, do wygrzebywania z zakamarków pamięci własnych wspomnień i zdarzeń. Sprzyja temu układ książki. Autorzy bowiem przeprowadzili rozmowy z niemal setką absolwentów, a następnie podzielili ich wspomnienia częściowo pod kątem chronologii, częściowo – tematyki. Dzięki temu udało im się uniknąć błędu, który raził w publikacji o I Liceum wydanej 5 lat temu. W niej bowiem, często w sporej odległości od siebie, powracały bardzo podobne wspomnienia tych samych faktów. Pozostawało przez to wrażenie, jakby redaktorzy wielokroć powtarzali tę samą historię. W „Opowieściach Smoleniaków” jest inaczej. Owszem, książka dzieli się na kilka wyraźnych rozdziałów. Są wśród nich: „Polskie Gimnazjum” – opowieści o latach 1932-1939, „Powojnie” – wspomnienia z lat powojennych, „Szkoła Huka i Kobry” czyli historie z czasu pracy legendarnego dyrektora Szkoły, Stanisława Huka oraz biologa, Leopolda Kobierskiego, „Naznaczeni historią” – o latach 70. i 80., a także „Szkoła Łozy” czyli czasy najnowsze. W ich ramach czasami znaleźć można opowieści różnych osób o tych samych wydarzeniach, nie są one jednak od siebie oddzielone, lecz następują tuż po sobie. Autorzy przerywają opowieść jednego z bohaterów, by uzupełnić ją o wspomnienia kolejnego. W ten sposób udało się stworzyć wrażenie rozmowy, spotkania – spotkania z kolejnymi wspominającymi, ale też bezpośrednio z samym czytelnikiem książki. A wśród opowiadających są postaci wybitne, między innymi dr Bohdan Urbankowski; filozof i literat, Janusz Weychert, Krzysztof Jaślar i Mieczysław Szemalikowski; reżyserzy, Renata Marzewska i Marcin Hałaś; dziennikarze...
Ale autorzy zapraszają też do wspomnień każdego, kto zechciał się z nimi spotkać, są więc w książce również opowieści absolwentów pozostających dla większości mieszkańców miasta anonimowymi oraz historie byłych nauczycieli. Ale książka ta ma również ogromną wartość historyczną. W rozmowach z absolwentami redaktorzy często pytają o historię, o tło polityczne czy obyczajowe, o wpływ ówczesnych wydarzeń w kraju, znaczenie cenzury i siermiężnej rzeczywistości PRL-u dla atmosfery w szkole. Jest więc choćby opowieść o aresztowaniu maturzysty Marka Kińczyka, późniejszego Prezydenta Bytomia, za działalność opozycyjną, są też wspomnienia historyka z katowickiego oddziału IPN, Andrzeja Sznajdera. Bardzo cenne są też materiały poświęcone czasom międzywojennym, wśród których znaczące miejsce zajmują wspomnienia dyrektora I Polskiego Gimnazjum w Niemczech, Floriana Kozaneckiego czy polonisty w tej szkole, Edwarda Szweda.
Te niepublikowane dotąd materiały to wspaniałe świadectwo walki o polskość w trudnej rzeczywistości hitlerowskich Niemiec. Choć miejscami odbijają się w nich echa ówczesnych nacjonalizmów czy późniejszej ideologii komunistycznej, warto te fragmenty poznać. Ogromnie ważny jest język książki – z jednej strony to nieskazitelny język literacki, z drugiej – żywy i bardzo barwny, miejscami dosyć dosadny. To właśnie dzięki niemu „Opowieści Smoleniaków” po prostu świetnie się czyta.
Aleksandra Dymitruk