Recenzja książki: Motor kupił Duszan

Recenzuje: mrowka

Dariusza Basińskiego przedstawiać nikomu nie trzeba. Nawet jeśli komuś udało się przeoczyć w swoim czasie występy kabaretu absurdu – Mumio – prezentującego po raz pierwszy w Polsce na tak szeroką skalę komizm purenonsensowy, to z pewnością nie uciekł przed wszechobecnym zestawem reklam jednej z sieci telefonii komórkowych – bo w tym kierunku udała się katowicka grupa quasi-teatralna. Dariusz Basiński jest – by użyć tradycyjnych kryteriów – liderem Mumio i teraz, dzięki wydawnictwu Znak, dał się poznać jako interesujący autor.

 

Książka „Motor kupił Duszan” to tomik, który wyróżnia się nie tylko oryginalnym tytułem, ale i niebanalną zawartością. Lektura zbiorku nieraz zaskoczy. I to bardzo pozytywnie. Nieznane najlepiej oswoić przez szukanie podobieństw do już poznanego. Dla Basińskiego szczególnie ważne wydają się trzy konteksty: twórczość Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, a zwłaszcza poetyka absurdu z „Zielonej Gęsi”, działania literackie Mirona Białoszewskiego: obroty rzeczy i rozszczepianie wyrazów oraz… zabawy Doroty Masłowskiej z „Pawia królowej”. Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnie skojarzenie jest mocno ryzykowne i raczej przypadkowe niż prawdopodobne, ale w specyficznym rytmie i manipulacjach słownych istnieje. Dla Basińskiego nie ma ograniczeń gramatycznych ani słowotwórczych – tu roi się od neologizmów, imitacji gwar i stylów wszelakich. Słowo urywa się z uwięzi – ma nieść treści, a nie podporządkowywać się schematom czy regułom. Nigdzie tak bardzo jak w „Motor kupił Duszan” słowo nie ukazuje lepiej swojej plastyczności. To nie zwyczajne mechaniczne zmiany – Basiński ugniata frazy, lecz nie traci na zrozumiałości. Pozorny bełkot tworzony przez niego przy uważnej lekturze uruchamia wszystkie sensy i zaczyna istnieć jako ciekawa historia zaprezentowana niekonwencjonalnie. Forma na przekór zdrowemu rozsądkowi – ale w treści wbrew pozorom sporo logiki, nawet jeśli to logika absurdalna.

 

Tematów poruszanych w „Duszanie” nie da się nawet zliczyć. Podstawę stanowią oczywiście relacje damsko-męskie, uchwycone w normalnej codzienności. Basiński nie upiększa świata, ale wykazuje się ogromną spostrzegawczością. Odziera słowa z kulturowych i obyczajowych naleciałości – dociera do jego sedna i pokazuje też absurd zwykłych dialogów, chwile, w których rozmówcy zupełnie się nie słuchają, a posługują tylko frazesami. Na naturalne sytuacje nakłada siatkę wzajemnych oczekiwań, a też i uprzedzeń. Autor sięga po tematy tabu, drobne śmiesznostki wykorzystujące humor sytuacyjny. Nie poetyzuje, woli zwyczajność – a mimo to w swoich odkryciach jest poetycki. Staje się poetą – ale nie zapomina też o przeszłości satyrycznej. Nie mam wątpliwości co do tego, że doświadczenie na scenie kabaretowej przydało się Basińskiemu do akcentowania wyrazistych zakończeń utworów. Skupia się twórca na zaskoczeniu odbiorców, a że zaskakuje ich już absurdalną formą, stawiając sobie wysoko poprzeczkę, nie ma łatwego zadania – radzi sobie z nim jednak koncertowo.

 

Mógł Dariusz Basiński poprzestać na absurdalnej formie – to i tak byłoby sporo. Na szczęście nie zatrzymał się na tym poziomie: zamiast taniej papki słownej przekazuje ciekawe opowieści w jeszcze bardziej ciekawym stylu. Basiński – mimo pozorów chaosu czy nonsensu – wydaje się być dobrym obserwatorem zwyczajnej egzystencji. Sięga po przypadkowo narzucające się współbrzmienia, gra rymami – lecz nie zawsze, skazując czytelników na ciągłą koncentrację. Usypianie odbiorców rymami przeplata się z karkołomnymi zabiegami słowotwórczymi. Ta wewnętrzna dynamika zbiorku także uprzyjemnia lekturę. Różne wielkości i kroje czcionek przekładają się też na zróżnicowanie gatunkowe. Znajdują się tu wiersze i krótkie humoreski, opowiadania i relacje, znajduje się też… kilka komiksowych pasków o przygodach niejakiej Siciurynki.

 

Dariusz Basiński chętnie posługuje się anakolutami,, błąd urasta w jego tomiku do rangi sztuki: bo króluje tu błąd dobrze umotywowany, uzasadniony choćby nieporozumieniami płynącymi z podsłuchiwania. Zapóźniona kromka, okulary bez oprawków i rozchwiawka to zaledwie niewielki ułamek odkryć autora, lubującego się w klimatach absurdu. Basiński sięga też po zabieg zmiany perspektywy – dostrzega to, czego nie widzą inni i od razu przedstawia zjawiska w kosmicznym wymiarze. Drobiazgi urastają do rangi wszechrzeczy, a z kolei świat kurczy się do rozmiarów owada. Dziwność zwykłego świata potęgują jeszcze celowe niezręczności stylistyczne czy inwersje – zatrzymujące uwagę odbiorców. A wyobraźni – zarówno językowej jak i rzeczowej – Basińskiemu nie brakuje. Ktoś ogląda lupę przez lupę, trzynastolatek wyprowadza rojenia (na spacer), jedzenie ma być słychać. Przejęzyczenia i przesłyszenia składają się na niezwykłość doznań bohaterów. Źródło tych doznań kryje się w języku – to język rządzi rzeczywistością, a czasem i sam się w tę rzeczywistość przemienia. Nie trzeba rozumieć absurdu, żeby zapoznać się z książką „Motor kupił Duszan” i znaleźć w niej prawdziwie smakowite utwory. Nonsens to tylko wrażenie, tak naprawdę ten tomik jest głęboko zakorzeniony w codziennej egzystencji.

 

Izabela Mikrut

Kup książkę Motor kupił Duszan

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Motor kupił Duszan
Książka
Motor kupił Duszan
Dariusz Basiński
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy