„Zespół Downa to nie choroba, to stan” – powie lekarz, tłumacząc przyszłym rodzicom, że dziecko, które ma się urodzić, osiągnie w najlepszym wypadku poziom średnio inteligentnego trzecioklasisty - i to nie we wszystkich dziedzinach. Jako alternatywę proponuje aborcję. Mimo wszystko ludzie ci nie decydują się na takie rozwiązanie.
„Mój rok – wiosna” to pierwsza z czterech części komiksu Morvana i Taniguchiego, w którym będziemy przez dwanaście miesięcy przebywać w świecie 8-letniej dziewczynki z zespołem Downa. Capucine nie ma tak charakterystycznego przy tej chorobie mongoloidalnego wyglądu i na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że jest opóźniona w rozwoju. Rodzice poświęcają jej bardzo dużo uwagi, tak, by mogła nadążyć za innymi dziećmi w swoim wieku. Próbują wychowywać ją jak zdrową dziewczynkę. Powoli jednak różnica pomiędzy nią a jej rówieśnikami zwiększa się i teraz rodzice muszą pogodzić się z faktem, że ich dziecko rozwija się wolniej. Nieuchronnie Capucine zbliża się do granicy swoich możliwości: nowe zadania powodują, że się gubi, nie rozumie, czego się od niej oczekuje. Sytuacja ta odbija się na całej rodzinie – do rozdrażnionego brakiem postępów córki i jej nieustanną niezdarnością ojca dociera, że ona już zawsze będzie „taka”. Zaczyna on żałować podjętej przed laty decyzji. Mama, obciążona nadmiarem obowiązków, jest już zmęczona sytuacją, w której ciągle wszystko spada na jej głowę, a jedyne, co słyszy, to narzekania męża. Atmosfera ta odbija się także na dziewczynce, która nie potrafi zrozumieć, dlaczego rodzice kłócą się i wymagają od niej rzeczy, leżących poza zasięgiem jej możliwości.
Mała Capucine żyje w innym, jakby równoległym świecie. Taniguchi w genialny sposób ukazuje punkt widzenia dziewczynki. Świat widziany jej oczyma przypomina dziecięce obrazki, rysowane za pomocą kredek. Postacie są komiczne i powykrzywiane, podobne do swoich pierwowzorów tylko dzięki cechom charakterystycznym - takim jak czerwone włosy czy okulary. Dziewczynka jest niezwykle wrażliwa na otaczające ją emocje. Wielu rzeczy nie rozumie, ale doskonale zauważa najmniejsze nawet zmiany w zachowaniu ludzi. Wyczuwa nastroje oraz potrafi rozpoznać postawy, które przybierają inni wobec niej. Od razu odnotuje zmiany w zachowaniu ojca, który, zwykle podenerwowany i niecierpliwy, nagle przy młodej, energicznej lekarce zachowuje się żywiołowo i niezwykle miło. Jednocześnie Capucine podatna jest na emocje otoczenia – radość i spontaniczność innych łatwo się jej udziela, niestety, tak samo jak zniechęcenie czy gniew.
Komiks prowadzony jest w narracji pierwszoosobowej, a narratorką jest właśnie Capucine. Dzięki temu zabiegowi jeszcze mocniej możemy wejść w jej perspektywę postrzegania świata, zobaczyć go jej oczyma. A jest to rzeczywistość, w której wyobraźnia odgrywa główną rolę. W jej świecie poznać można niewidzialnych przyjaciół, a najprostsze przedmioty zmienić w dosłownie wszystko.
Pierwsza część „Mojego roku” to tylko zapowiedź wyzwań, przed którymi stanie cała rodzina. Jej członkowie Bęą musieli przewartościować swoje dotychczasowe życie, które opierało się na częściowym zaprzeczeniu prawdzie o upośledzeniu Capucine. Dziewczynka przecież będzie wymagała jeszcze większej uwagi i zaangażowania obojga rodziców. To, w jaki sposób rozwiążą oni piętrzące się problemy, zdecyduje o losie rodziny. Czy podołają wyzwaniu, jakie postawiło przed nimi życie? Czy ojciec wybierze ucieczkę w pracę, czy raczej będzie gotów więcej czasu poświęcić rodzinie? Jak Capucine zaakceptuje zmieniający się wokół niej świat? Czy jej mamie starczy sił na wychowanie opóźnionej córki? Wszystkie te pytania pozostają jak na razie otwarte, ja jednak z przyjemnością sięgnę po kolejne części, by dowiedzieć się, jakie są na nie odpowiedzi.