Słowo "mobbing" zrobiło ostatnio sporą karierę. Najbardziej oczywistym skojarzeniem jest szykanowanie pracownika przez szefa lub przez inne zatrudnione w danym miejscu osoby. Jednak definicja tego negatywnego zjawiska jest znacznie szersza. Jak relacjonuje autor, "O zjawisku mobbingu można mówić wówczas, gdy ofiara jest w dłuższym okresie wielokrotnie narażona na negatywne działania ze strony innej osoby lub osób". Można więc podciągnąć pod tę definicję falę przemocy w szkołach. Jak poważny jest to problem, nie trzeba chyba nikogo przekonywać (choć na ogół wyrósłszy z czasów szkolnych myślimy o nim dopiero wtedy, kiedy w mediach nagłośnione zostanie samobójstwo nieszczęsnej ofiary prześladowań). Zarówno rodzice, jak i nauczyciele na ogół są bezradni. Sytuację pogarsza fakt, że wielu "kozłów ofiarnych" nie zwierza się żadnej osobie dorosłej ze swoich przeżyć, bojąc się zemsty kolegów. Jak temu zaradzić? Co można zrobić, żeby szkoła była znowu spokojnym i bezpiecznym miejscem, w którym młody człowiek uczy się wiadomości z różnych dziedzin, a nie przemocy? Wszystkich nauczycieli oraz zatroskanych rodziców, którym ta sprawa leży na sercu, zapraszam do lektury.
Książka podzielona jest na cztery części. Dwie pierwsze zajmują największą objętość i są najważniejsze. W części pierwszej zatytułowanej "Co to jest mobbing?" autor próbuje naświetlić to zjawisko ze wszystkich możliwych stron. Punktem wyjścia jest analiza ankiet przeprowadzonych w szkołach szwedzkich oraz norweskich (w Polsce najprawdopodobniej byłyby podobne rezultaty). Dowiadujemy się o wpływie na zjawisko szkolnej przemocy różnych czynników, jak na przykład płci, wieku, liczebności klasy itd. Przywoływane są znane stereotypy. Część z nich zyskuje potwierdzenie, część natomiast jest obalana. Przyglądamy się też portretom psychologicznym zarówno dręczyciela, jak i ofiary. Zastanawiamy się, jak ich rozpoznać. Całość ilustrują przykłady z życia i wiele danych liczbowych. Drugą część stanowi "program zaradczy przeciw mobbingowi w szkole". Poznajemy jego cel i założenia na różnych poziomach - zarówno szkoły, klasy, jak i jednostki. To lektura obowiązkowa zarówno dla rodziców, jak i dla nauczycieli. Przedstawiony projekt jest bardzo rozsądny i praktyczny, jak najbardziej do zrealizowania przy odrobinie dobrej woli. Trzecią i czwartą część, obie bardzo skromne objętościowo, zajmują odpowiednio: analiza efektów programu oraz dalsze wskazówki praktyczne. Dla zainteresowanych szerzej problemem na końcu książki znajduje się bibliografia.
Co do całości - mam mieszane uczucia. Gdybym to ja pisała, zrezygnowałabym z rozdziału trzeciego i czwartego, włączając ewentualnie najważniejsze elementy do części drugiej. Poza tym zdecydowanie za dużo jest tu danych liczbowych i wykresów. Domyślam się, że autor chciał nam uzmysłowić skalę problemu, ale sucha statystyka powoduje, że zaczynamy się po prostu nudzić. W tym momencie lektura przestaje na nas oddziaływać emocjonalnie. Wielkim plusem jest natomiast sam program. To naprawdę rozsądne propozycje, możliwe do zrealizowania i mogące przynieść realne pozytywne skutki. Trudno tu znaleźć jakiekolwiek słabe punkty. Lektura obowiązkowa dla wszystkich dyrektorów szkół, nauczycieli oraz zatroskanych rodziców. Właśnie zalety programu powodują, że mimo różnych niedociągnięć książkę w sumie oceniam pozytywnie. Kalina Beluch