Mistrz Kaisen urodził się we Francji a po rozwodzie jego rodziców wyjechał do ojczyzny jego ojca - Polski. Stamtąd trafił na powrót do Francji, gdzie wysnuł marzenie - trafić do klasztoru Shao-lin. Akcja książki rozgrywa się za czasów tryumfu ustrojów socjalistycznych na wschodzie. Zarówno początkowo opisywana Polska jak i późniejsze Chiny to kraje rządzone przez władzę centralą, w których panuje zastraszenie. Choć książka ta nie ma na celu skrytykować taki ustrój, to jednak niesposób uniknąć tego typu wartościowania. Pierwszy kontakt przyszłego mistrza ze sztuką walki miał miejsce właśnie w Polsce, we Wrocławiu. W ramach szkolnych zajęć trenował pod okiem radzieckich specjalistów. Z czasem jego poglądy na walkę uległy zmianie i podczas intensysnych treningów na odludziu, gdzieś w głębi Francji, postanowił, niesiony młodzieńczą ambicją, udać się do Tybetu w poszukiwaniu sławetnego klasztoru Shao-lin. "Mnich wojownik" w zasadzie opisuje te początkowe lata i późniejszą wędrówkę autora. Trzeba zaznaczyć, że dotrzeć do komunistycznych Chin nie było wtedy łatwo, a dotrzeć i wrócić z nich zakrawało niemalże na cud. Jak przedstawiała się cała podróż, czy mistrzowi udało się dotrzeć na miejsce klasztoru i co tam zastał, oraz jak potoczyły się jego losy po powrocie z Chin - tego już zdradzać nie będę. Choć autorowi brak warsztatu literackiego, to historia jego życia pochłania czytelnika. Sama fabuła układa się ciekawie, niczym w dobrym filmie, z drugiej strony otrzymujemy ciekawe, miejscami nawet zabawne scenki z życia dalekoazjatyckich ludów. I te właśnie orientalne motywy nadają książce charakter prawie podróżniczy. Zdarzają się myśli, które w jakiś sposób powiązać należy z filozofią budo (ścieżka wschodnich wojowników), jednak wydaje mi się, że została ona potraktowana w sposób marginalny. I to jest na pewno największym minusem tej książki. Potraktujcie to jako biografię, może jako książkę quasi-podróżniczą ze spojrzeniem na sytuacjęw krajach komunistycznych. Nie traktujcie jej jako źródła wiedzy na temat wschodnich sztuk walki bo doznacie zawodu.