Recenzja książki: Miłosz i Brodski. Pole magnetyczne

Recenzuje: Magdalena Kempna

Portret podwójny czy też raczej potrójny? A może wcale nie portret, tylko wielka panorama? Czytając „Pole magnetyczne” Ireny Grudzińskiej-Gross, nie sposób oprzeć się wrażeniu swoistego zwielokrotnienia, nakładania się na siebie pewnych motywów, tropów, sylwetek bohaterów. Już samo zamierzenie wydawać by się mogło karkołomne: opisać żywoty dwóch wielkich poetów, Czesława Miłosza i Josifa Brodskiego, ukazać ich biografie tak, by nawzajem się oświetlały, korespondowały ze sobą, w jakiś sposób szukały siebie w labiryncie środowisk emigracyjnych. Nie tylko poetów zresztą, w obu wypadkach można chyba mówić o swego rodzaju twórcach-instytucjach, których wkład we współczesną kulturę wybiega daleko poza granice literatury. W takiej sytuacji „portret podwójny” to zdecydowanie za mało, samo naszkicowanie dwóch oryginalnych sylwetek artystycznych, a nawet pokazanie ich rysów podobnych i skrajnie odmiennych nie wystarczy. Może właśnie dlatego „Pole magnetyczne” jest książką nietypową i to z kilku względów. Łatwiej przy tym chyba określić, czym ona nie jest niż czym w zasadzie jest. A nie jest z pewnością swego rodzaju „podwójną biografią” – życiorysy obu poetów autorka traktuje w sposób wysoce selektywny, zdecydowanie bardziej interesuje ją odkrycie pewnych dogodnych płaszczyzn porównania (pochodzenie, stosunek do dwóch imperiów: radzieckiego i amerykańskiego, zmagania poetów-emigrantów z językiem poetyckim, śmierć i pochówek) niż osobne i szczegółowe rozpatrywanie każdej biografii z osobna. Nie jest też „Pole magnetyczne” książką strcte naukową – obok pasji badaczki, która opracowuje gromadzone przez lata materiały dotyczące relacji Miłosz-Brodski, daje się w niej wyczuć pewien bardzo osobisty ton. W tym kontekście jest to w rzeczy samej „portret potrójny”, postać autorki jest tu bowiem bardzo widoczna, można chyba powiedzieć, że pomiędzy wiersze opowieści o dwóch twórcach Grudzińska-Gross wplata opowieść o samej sobie już od czasów studenckich spotykającej się z poetami, będącej naocznym świadkiem ich sukcesów, wreszcie bolejącej szczerze nad ich odejściem. Mimo pochwalnego charakteru znacznych partii książki, nie jest to jednak tylko panegiryk. Grudzińska-Gross stara się upamiętnić i niejako zrozumieć wszystko to, co w jakiś sposób wpłynęło na wykrystalizowanie się twórczości obu autorów, dlatego też starannie portretuje środowiska emigracyjne, zatrzymuje się nad więziami łączącymi Miłosza i Brodskiego z innymi laureatami Literackiej Nagrody Nobla, stara się oddać umysłowy klimat epoki, w której przyszło im obu przez tyle lat żyć i pracować. Wbrew zapowiedziom nie jest też bowiem „Pole magnetyczne” książką o przyjaźni, będąc czymś więcej i czymś mniej zarazem. Relacja Miłosz-Brodski, choć stanowi centralną oś refleksji, zatopiona zostaje w całym morzu kontekstów – politycznych, społecznych, literackich, które wzięte razem układają się w naprawdę wielki fresk czy też panoramę środowisk emigracyjnych. Z drugiej zaś strony, jeśli można mówić tu o przyjaźni, to o bardzo specyficznej, na co zwraca zresztą uwagę sama autorka: przyjaźni dotyczącej bardziej sfery twórczości i bycia uczestnikami „poetyckiego braterstwa” niż samej biografii i uczuć. Znowu jednak trzeba dodać: nie jest to książka (tylko) o literaturze i wizerunku twórcy. Utwory obu poetów – tak samo jak, w mniejszym stopniu, innych, związanych z nimi twórców – stanowią ważny kontekst dla rozważań autorki. W całej książce znaleźć można jednakże tylko jeden rozdział poświęcony liryce, a konkretniej zmaganiu się twórców z materią języka poetyckiego. Sama autorka zdaje się postrzegać własne dzieło w kategoriach pragmatycznych, kiedy pisze wprost o tym, że „Pole magnetyczne” stanowi jeden z etapów pracy upamiętniającej życie i twórczość dwóch wybitnych poetów (s. 250). A zatem nie tyle „portret podwójny”, co rodzaj kroniki? Jeśli tak, to bliskiej w swym duchu średniowiecznym „pieśniom o czynach” z ich tendencją do stawiania bohaterów na piedestałach, wynoszenia ich ponad zwykłych śmiertelników. Nawet wtedy bowiem, kiedy Grudzińska-Gross mówi o „ciemnych stronach”, o egoizmie Miłosza czy arogancji Brodskiego, zdaje się postrzegać je w pozytywnym świetle jako cechy, które pozwoliły im zachować indywidualność. I być może ten aspekt „Pola magnetycznego” jest poniekąd irytujący. Autorka, mówiąc metaforycznie, „nie rozmawia” ze swoimi bohaterami, stara się jedynie oddać im należny hołd, wypowiedzieć związaną z nimi prawdę, przede wszystkim zaś chce być jedną z tych, którzy stoją na straży pamięci o nich. Nawiązując do wątku, który pojawia się w jej książce, można powiedzieć, że ciągle stawia siebie w roli świadka obserwującego uroczystości i konferencje z udziałem obu poetów, nie włączając się w prowadzony przez nich dialog. Taka postawa jest, rzecz jasna, godna szacunku. Tym, co stanowi o największej wartości „Pola magnetycznego”, jest dążenie do ujrzenia w poecie najpierw człowieka, a dopiero potem jego tekstów. Stąd też zapewne osobisty ton wypowiedzi, wplatanie w rozmaite wątki własnych i cudzych wspomnień o Miłoszu i Brodskim, przytaczanie myśli, które mogłyby stanowić nieustanne memento, głos mówiący: „to także byli ludzie z krwi i kości, widzieliśmy ich pośród nas, słyszeliśmy ich śmiech, wiele im zupełnie po ludzku – nie zaś jako Naród czy społeczność Europejczyków – zawdzięczamy”. Być może w czasach Derridiańskiego „nie ma nic poza tekstem” takie podejście jest bardzo potrzebne. Może zanim spotkamy się z twórczością Miłosza czy Brodskiego na wszelkie sposoby przeanalizowaną, zdekonstruowaną i przenicowaną, warto przyjrzeć się propozycji Grudzińskiej-Gross? Chociaż bowiem trudno nie mieć do jej książki pewnych zastrzeżeń, spojrzenie na poetów, jakie prezentuje, ma w sobie coś z (naiwnego momentami) przekonania, że można o kimś znanym i przez lata obserwowanym powiedzieć jakąś obiektywną prawdę – przekonania coraz rzadziej współcześnie spotykanego.

Kup książkę Miłosz i Brodski. Pole magnetyczne

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Miłosz i Brodski. Pole magnetyczne
Książka
Miłosz i Brodski. Pole magnetyczne
Irena Grudzińska-Gross
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy