Zaskoczyła mnie ta książka – i to mocno! Spodziewałam się powieści obyczajowej, a dostałam coś, co mogę określić raczej literaturą środka. Miłość i rękawice bokserskie zachwycają nie tylko pięknem języka, ale też świetnie wykreowaną opowieścią.
Umiejętność opowiadania historii nie jest wcale cechą każdego autora. Czasem ciężar pada na bohatera, czasem na dynamiczną akcję. W przypadku powieści Ewy Pruchnik dostajemy pomysł obudowany w narrację, która od razu projektuje w głowie obrazy i wzbudza emocje. Opiera się to na kontrastach. Główna bohaterka opowiada nam o sobie jako o dziecku. Jest nietuzinkową, zadziorną dziewczynką, która marzy o boksowaniu. Kontrastem dla niej jest Bokser – duży i brzydki, a przynajmniej takie sprawia wrażenie.
Boks współcześnie kojarzy się w literaturze z dark romansem (ewentualnie z Królem Szczepana Twardocha). Tymczasem ten motyw ma w sobie ogromny potencjał! Wiąże się on z siłą, walką, determinacją, wyrażaniem emocji… Bohater Ewy Pruchnik to wszystko ucieleśnia, bo choć z zewnątrz to szorstki facet, w środku jest miękki i wartościowy.
Narratorka, Róża, jest osobą, którą od razu się lubi. Ma dziewczyna charakter, idzie przez trudne życie (jej mama choruje) z podniesionym czołem. Jej przyjaciel Waldi jest równie interesujący.
Jednak największą wartością tej książki jest niezwykła dynamika narracji. Ewa Pruchnik sprawiła, że zdania żyją, emanują energią. Tworzą w głowie film, który ogląda się z zapartym tchem. To się świetnie czyta, ale w prozie Pruchnik jest też pewna poetyckość, klimat dawnych czasów. I przez to wszystko można powiedzieć: Miłość i rękawice bokserskie to naprawdę piękna, bardzo kinowa historia. Napisana z sercem i talentem. To po prostu… literatura. Taka, która karmi czytelnika na wielu poziomach i daje satysfakcję.
Powieść Ewy Pruchnik opowiada o przeznaczeniu, o nieprzewidywalności losu, o dojrzewaniu. Ale też o tym, by nie bać się kochać i otwierać na drugiego człowieka. To również książka o pasji i niezłomności. O cierpieniu.
Będę ją długo pamiętać! Polecam, bo porusza, ale też daje dużo ciepła. Myślę, że ma też w sobie coś z comfort book.
Tęsknota za kimś, kogo wcale nie pamiętasz. Korzenie, które sięgają głębiej, niż ci się wydaje. Rodzice Stanleya, Polacy żyjący od dawna w USA, od zawsze...
Dwadzieścia dni eterycznej, chwytającej za serce miłości. Dwadzieścia dni otulonych zapachem deszczu i muzyką płynącą spod palców niewidomej dziewczyny...