W boksie, tak jak w miłości, najważniejsza jest wytrwałość.
Dzieciństwo Róży, które przypadło na czasy PRL-u, naznaczyła choroba ukochanej mamy. Może to właśnie trudne doświadczenia sprawiły, że dziewczynka od najmłodszych lat była zaradna, ale też nieco zadziorna, i wierzyła, że zawsze da sobie radę. Najlepiej czuła się w towarzystwie swojego przyjaciela, Waldiego, a ukojenie znajdowała w męskim, brutalnym sporcie – boksie. Gdy w wieku dwunastu lat poznała Boksera, szorstkiego oraz potężnie zbudowanego mężczyznę, którego poprosiła o trenowanie, nie wiedziała, że tak bardzo wpłynie na jej życie rodzinne… I okaże się brakującą cząstką w jej malutkim świecie.
„Miłość i rękawice bokserskie” to wzruszająca, pełna ciepła i czułości powieść o tym, że ludzie, którzy są sobie pisani, zawsze się odnajdą – bez względu na czas, odległość oraz przeciwności losu.
Choć wydawał mi się taki groźny i brzydki – miał krzywy nos ze śladami źle osadzonego złamania, mięsiste usta, duże, odstające uszy, a na twarzy, ramionach i klatce piersiowej blizny – to jakiś niewyjaśniony instynkt, może zagubionego dziecka podświadomie szukającego dla siebie i swojej matki ratunku, podpowiadał mi, że nie jest złym człowiekiem. Zapragnęłam, aby jednak mnie zauważył. On jakby pochwycił moje myśli: obrócił głowę i spojrzał mi prosto w oczy.
O jasny gwint! – przeraziłam się nie na żarty. – I co teraz?
– Hej… – odezwał się.
To krótkie „hej” było dla mnie takim przeżyciem, jakby sam mistrz wagi ciężkiej Muhammad Ali, zajęty okładaniem swego przeciwnika, nagle wyłonił mnie z tłumu wrzeszczących kibiców i przywitał się ze mną, rzucając: „Hej!”.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-05-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
„Miłość i rękawice bokserskie” Ewy Pruchnik to wspaniała, wyjątkowa powieść, która niejednokrotnie spowodowała u mnie wylanie potoku łez! Od razu na wstępie zaznaczę, że jeśli ktoś oczekuje powieści sportowej, skupionej głównie na boksie, może się nieco rozczarować. Niemniej jednak ja ten tytuł polecam, bo to niezwykle refleksyjna historia, która na długo zostanie w mojej głowie.
Róża to dwunastoletnia dziewczynka, która nie ma lekkiego życia. Samotnie wychowuje ją mama, która niestety również ciężko zachorowała i aktualnie sama do życia potrzebuje pomocy córki. Ojca nigdy nie poznała, a mama niechętnie i niewiele o nim wspominała. Dziewczynka w swoim życiu ma przyjaciela Waldiego, z którym łączy ją wyjątkowa więź, zawsze wzajemnie mogą na siebie liczyć i są dla siebie niezależnie od miejsca, czasu, czy sytuacji. Waldi podobnie jak dziewczynka wychowywany jest wyłącznie przed mamę, z tą różnicą, że zna ojca, który również pomaga im finansowo, natomiast Róża i jej mama Małgosia skazane są na samodzielne radzenie sobie w życiu.
Dziewczynka w pewnym momencie swojego życia poznaje tajemniczego boksera, który postanawia z nią trenować. Początkowo wyobcowany, trudno dostępny i postawny facet, który z czasem zaczyna w znacznym stopniu zbliżać się do Róży, przychodzić do niej do domu, a również spędzać czas z jej mamą Małgosia. Tajemniczy, jednak bardzo intrygujący bokser, który daje Róży niezwykle cenne życiowe lekcje. Dziewczynka niestety przeżywa w życiu kolejne tragedie, która odbijają znaczące piętno na jej psychice. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły książki, aby nie popsuć innym przyjemności z sięgnięcia po ten tytuł. Losy, które spotkały Róże na kolejnych stronach, dosłownie nie miały dla niej litości, każda kolejna strata, którą zaplanował dla niej los, była ciosem prosto w serce, a w końcu ile razy można ponownie się podnosić, nie odnosząc żadnych trwałych ran i blizn.
„Miłość i rękawice bokserskie” to wyjątkowa, niezwykła historia dziewczynki, której los od samego początku postanowił nie oszczędzać. Nie miała ona normalnej, pełnej i szczęśliwej rodziny, która w dorastaniu dziecka jest tak istotna, brak pieniędzy, które niestety do egzystowania są niezbędne każdemu z nas, a dodatkowo choroba najbliższej, ukochanej osoby i straty, które posypały się dziewczynie lawinowo na głowę, niespodziewanie i bez granic. W końcu ile w stanie jest znieść jedna, maleńka, niewinna osóbka, która może i wśród rówieśników zawsze wyróżniała się swoją siłą i odwagą, niemniej jednak myślę, że każdy z nas ma swoje granice wytrzymałości i dla każdego przychodzi moment, że nie jest w stanie udźwignąć więcej, aniżeli los zsyła nam na nasze barki. Zakończeniem autorka również mnie zaskoczyła, ale na ten temat nie zdradzę nic więcej… Sami sięgnijcie po ten tytuł i przekonajcie się, co los przygotował dla Róży.
Historia jest wyjątkowa, jest piękna, ale jest bardzo poruszająca. Traktuje ona bowiem o wielu trudnych tematach, którymi jest, chociażby strata, samotność, opuszczenie, czy dorastanie. Każdy z nas szuka w życiu ujścia emocji i radzenia sobie w trudnych życiowych sytuacjach, Różą odnajdywała spokój właśnie na bokserskich treningach, które stały się dla niej niezwykle ważne. Boks jednak nie wychodzi w powieści na pierwszy plan, ale dla mnie potraktowanie przez autorkę priorytetowo uczuć i emocji było ogromnym plusem. Przyznam, że nie spodziewałam się tylu wzruszeń, sięgając po ten tytuł, ale stwierdzam, że naprawdę było warto! Ja jestem zachwycona książką i z pewnością będę ją dalej polecała, bo tylu emocji w jednym miejscu dawno nie spotkałam! Ja bardzo serdecznie polecam sięgnąć po ten tytuł, bo to piękna historia, która zostanie w Waszych sercach na długi czas!
"Żyjemy dzięki naszym myślom, one mogą pchać nas do przodu albo zatrzymać w miejscu".
Ta opowieść o miłości i o rękawicach bokserskich to przede wszystkim historia o życiu z jego słodko-gorzką esencją. Książka z takim, niewątpliwie trafionym komercyjnie tytułem, ma szansę dotrzeć do szerokiego grona czytelników, którzy licząc na romans osadzony w sportowym świecie, dostaną napisaną w epickim stylu wielowymiarową powieść niosącą ze sobą nadzieję.
Ewa Pruchnik to absolwentka szkoły lotniczej i filologii słowiańskiej. Autorka książek: "Emi" (2018), "Samolot z papieru" (2020), "W cieniu dobrych drzew" (2022) raz "Ballada o Adelinie" (2023). Jest miłośniczką muzyki klasycznej i filmowej oraz dobrego kina, a także mamą czterech dorosłych synów. Mieszka obecnie wraz z mężem w Piasecznie pod Warszawą.
Czasy PRL-u. Różę wychowuje nieuleczalnie chora mama, dlatego ta od najmłodszych lat stara się być jak najbardziej samodzielna. Dziewczynkę o rudych włosach charakteryzuje także zadziorność, która pozwala jej przetrwać trudne chwile w szkole. W codzienności towarzyszy jej ukochany przyjaciel Waldi, z którym tworzy nietuzinkowy tandem. Mając dwanaście lat, Róża poznaje Boksera, mężczyznę o szorstkiej aparycji, który wiele ją nauczy.
Jeżeli w najbliższym czasie planujecie przeczytać wartościową powieść, napisaną piękną polszczyzną, która przeniesie was w przeszłość to niech będzie to "Miłość i rękawice bokserskie". To bowiem książka dotykająca najgłębszych zakamarków ludzkiej duszy, zawierająca w sobie tyle samo smutku, co szczęścia, tyle samo goryczy, co słodyczy. Książka nacechowana mocnym realizmem sytuacyjnym ukazanych lat PRL-owskiej rzeczywistości, a jednocześnie pozwalająca uchwycić to, co niemierzalne i co niezbadane, czyli istotę przeznaczenia. Ewie Pruchnik tym samym udało się połączyć eteryczność z topornością, jaka bezsprzecznie kojarzy się nam z boksem.
Losy Róży poznajemy oczami samej bohaterki za sprawą zastosowanej przez autorkę pierwszoosobowej narracji protagonistki. I to najlepszy możliwy zabieg prozatorski, dzięki któremu czytelnik ma możliwość wejścia w głowę dziecka PRL-u, którego los od pierwszych minut od narodzenia został zdefiniowany przez brak ojca. Dziecka, które musiało w ekspresowym tempie dojrzeć ze względu na postępującą chorobę matki. Dziewczynki, która w niektórych chwilach chciała być po prostu dzieckiem, zajadając ze swoim przyjacielem gotowany bob. Przeżywanie wraz z Różą wszystkich emocji, jakie pojawiają się na kartach jej opowieści to wielka lekcja pokory i potężna dawka wzruszeń dla współczesnego czytelnika.
Ewa Pruchnik historią o Róży, Waldim i Bokserze uchwyciła wielowymiarowość naszego życia, w którym od zarania dziejów są obecne zarówno miłość, jak i śmierć. Autorka kreśląc losy bohaterów, również te tragiczne, nie zapomniała jednak o nadziei, której pierwiastek jest nam wszystkim tak mocno potrzebny do życia. Nie da się ukryć, że jest w tej książce dużo smutku i goryczy, ale na przeciwległym biegunie jest także radość i pewne przeświadczenie, że właśnie tak miało być.
"Miłość i rękawice bokserskie" to książka, która pachnie starymi rękawicami bokserskimi, będącymi jednocześnie symbolem życiowej wytrwałości. Książka, w której ważny jest zarówno zapach kultowych Perfum Walewska, gdzie mieszają się ze sobą aromaty jaśminu, hiacyntu, piżma i drzewa sandałowego, jak i smak kiszonych ogórków, które Róża robi ze swoją ukochaną mamą. Powieść, w której niezwykle istotnym jest również zapach innych książek, a jej główne przesłanie, pomimo łez, jakie pojawiają się pod koniec lektury, powinno pozostać w czytelniczym sercu na zawsze. Ewa Pruchnik po raz kolejny udowodniła, że potrafi malować świat słowami.
Współpraca reklamowa z @ewapruchnikautor
"Miłość i rękawice bokserskie" Ewa Pruchnik
4/5 ?
,,- W dzisiejszych czasach filmów wideo ludzie czytają jeszcze książki?
- Niektórym wciąż się chce.
- A pani...? Lubi te swoje książki? Przepraszam - dodał od razu, gdy spojrzałam na niego ze zdumieniem. - Nie chciałem pani urazić.
- Bardzo lubię."
Często sięgacie po powieści obyczajowe?
U mnie to tak.. zależy jak leży ?
Czasem mam taki czas, że mogłabym czytać sporo obyczajówek, a czasem kompletnie mnie do nich nie ciągnie.
Do tej mnie pociągnęło i to mocno.
Historia Róży, dziewczynki, która wychowywała się w czasach PRL-u urzekła moje dość wrażliwe serce.
I ja sięgając po tę książkę nie spodziewałam się właściwie niczego. Za to miło się zaskoczyłam.
Z tej historii aż bije taki ocean spokoju. Autorka potrafi prowadzić czytelnika przez historię, którą stworzyła, aż napotka nie wiedzieć kiedy ostatnią stronę.
Czasem tak bardzo wczuwałam się w wydarzenia, iż zapominałam, że to kartki papieru zapisane tuszem.
Czyż nie to jest najpiękniejsze w książkach? ?
Czasy PRL-u mi są znane jedynie z filmów, opowieści mamy, dziadków i teraz już także książki. Fajnie było poczuć się trochę jakbym tam była, mimo, że te czasy niewątpliwie były dość trudne.
Lubię też, kiedy w książkach pokazana jest siła miłości i tutaj to dostałam. Autorka pięknie udowodniła, że przed przeznaczeniem nie ma ucieczki ?
Nie powiem, na koniec zapiekły mnie pod powiekami łzy wzruszenia, które tak bardzo kocham.
Czy ja wam ją polecam? ZDECYDOWANIE!
Ale! Nie nastawiajcie się na łatwą historyjkę, nad nią trzeba się skupić, zatrzymać i po prostu pomyśleć.
,,Całe życie szliśmy ku sobie, a gdy wreszcie się odnaleźliśmy, każdy dzień był spełnieniem, razem osiągaliśmy to, czego nie zdołalibyśmy osiągnąć osobno, i nie potrzebowaliśmy luster, by się w nich przeglądać. Przeglądaliśmy się w swoich oczach."
Opowiadanie o dorastaniu, miłości i poszukiwaniu swojego miejsca na tle przemian lat 80. *** Rozglądam się po ludziach. Są jacyś... inni. Nie ma punków...
Dwadzieścia dni eterycznej, chwytającej za serce miłości. Dwadzieścia dni otulonych zapachem deszczu i muzyką płynącą spod palców niewidomej dziewczyny...