Na szachownicy życia
Patrząc na nasze życie, na wydarzenia, które nas ukształtowały i doprowadziły dokładnie do tego miejsca, w którym jesteśmy, można mieć wrażenie, że naszymi poczynaniami sterował los. Że wszystko, co do tej pory zrobiliśmy i wszystkie podjęte przez nas decyzje były z góry ukartowane. Że jesteśmy tylko marionetkami, pionkami na szachownicy życia.
Boleśnie uświadamiamy sobie ten fakt podczas lektury książki Międzypiekle. Pierwszy ruch Nikoliny Rudol. Autorka, nastoletnia miłośniczka fantastyki, wprowadza czytelników w światy, które są częścią większego planu, swego rodzaju szachownicą, pionkami zaś sterują tu anioły i demony. Choć trudno nazwać fabułę oryginalną, a tym bardziej określić grupę odbiorców książki (młodzież? dorośli?), to czas spędzony na jej lekturze szybko płynie. Pod warunkiem, oczywiście, że nie zgubimy się w gąszczu postaci i wątków, splecionych ze sobą niezbyt umiejętnie. Zdecydowaniem doradzam opuszczenie niektórych, nic nie wnoszących do fabuły zdarzeń, przez które książka rozrosła się niepotrzebnie do czterystu stron. A to dopiero początek, bowiem autorka zapowiada kolejne części.
Jesteśmy świadkami rozgrywek pozaziemskich istot: demona Felixa i Anioła Nathaniela, w których na szachowany życia pojawiają się Cienie, Nietykalni i ludzie, nie wiedząc nawet, że w ich przypadku określenie „wolna wola” praktycznie nie istnieje. Każda ze stron wystawia do gry swojego króla - ze strony demona to Ian Avalone, zaś ze strony Nathaniela - Samara Phantom. To właśnie na pokazanie jej kolei losu autorka położyła największy nacisk, traktując drugiego zawodnika niemalże marginalnie.
Samarę poznajemy w chwili, kiedy jeden z Nietykalnych wdziera się do jej domu, zabijając jej opiekuna. Ona sama na szczęście uniknęła śmierci w ogniu, choć jej stan jest poważny. Dla Cienistej Społeczności jej śmierć byłaby klęską, bowiem Samara jest ostatnią członkinią Klanu Phantomów, jednego z czterech rodów. Poza Phantomami tysiąc stóp pod ziemią żyją jeszcze Deline, da Silva i Balltreace, a każdy z klanów obdarzony jest parapsychicznymi zdolnościami: telepatią, prekognicją, telekinezą i retrokognjcją. Wszyscy członkowie klanów drżą jednak przed wspólnym wrogiem - Szeptami, Nietykalnymi, którzy polują na nich od niepamiętnych czasów. Nietykalni pracują dla różnych organizacji rządowych, na przykład dla ONZ, a solą w ich oku jest szczególnie rodzina Samary. Teraz, kiedy jej ojciec nie żyje, zginął też jej opiekun, zgładzenie dziewczyny wydaje się prostą sprawą. Tyle tylko, że opieka nad dziewczyną przechodzi na Karcianego Shaddy’ego, a ten zrobi wszystko, żeby ją ocalić. Będzie musiał zacząć od wprowadzenia jej w Świat Cieni, bowiem dziewczyna zupełnie nie jest świadoma natury konfliktu czy istnienia podziemnego miasta. Dotąd nie miała nawet pojęcia o swoich zdolnościach.
Niczym niegdyś Harry Potter, tak i Samara będzie musiała nauczyć się walki z wrogiem, wykorzystując skryte moce. Zanim jednak trafi do Akademii Skrytobójczej, konieczny jest trening i nauka pokory - tak, by nie łamać na każdym kroku ustalonych reguł. Oczywiście porównanie Rudol do J.K. Rowling i jej cyklu jest dalece przesadzone, choć w książce można odnaleźć pewne analogie do powieści o przygodach nastoletniego czarodzieja. Międzypiekle. Pierwszy ruch nie ma jednak w sobie nic ze świeżości Pottera. Książka nie porywa czytelnika, zarzucając go na dodatek stosem niepotrzebnych informacji. Słabych opisów sytuacji nie ratują nawet dialogi, bezbarwne, bez zabarwienia emocjonalnego.
Można odnieść wrażenie, że decyzja o publikacji została podjęta przez autorkę nieco zbyt pochopnie, książce bowiem brakuje ostatecznego „szlifu” i spojrzenia na nią z perspektywy czasu. Mając w pamięci znakomitą powieść Michaliny Olszańskiej Dziecko Gwiazd. Atlantyda, to młody wiek Nikoliny Rudol nie usprawiedliwia niedociągnięć powieści, ale też nie przekreśla autorki. Z niecierpliwością zatem czekam na kontynuację Międzypiekla, w której Nikolina Rudol będzie miała szansę się zrehabilitować.