Dramat „Między nami dobrze jest” nie oznacza, moim zdaniem, gwałtownego zwrotu w zainteresowaniach czy kamienia milowego w karierze literackiej Doroty Masłowskiej. To raczej próba połączenia wątków, które obecne były już w „Pawiu królowej” i „Wojnie polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” – tematów bogactwa, blichtru, idoli kultury typu pop oraz wątku „Polski klasy B”. To również próba pewnego pogłębienia tych tematów oraz wyjścia poza schemat eksperymentu formalnego, totalnej stylizacji, w jaki niektórzy krytycy skłonni byli wtłaczać dotychczasową twórczość pisarki. I trzeba przyznać, że próba ta okazuje się całkiem udana.
Akcja dramatu ogniskuje się wokół przedstawicielek trzech pokoleń pewnej rodziny – małej metalowej dziewczynki, jej matki Haliny oraz babki – osowiałej staruszki na wózku inwalidzkim. Nie są one zbyt zamożne – nawet gazeta o życiu gwiazd, której lekturze oddają się z zamiłowaniem, pochodzi sprzed ponad pół roku. Bohaterki doskonale zdają sobie sprawę z tego, że blichtr w niej opisywany nigdy nie stanie się ich udziałem – to po prostu nie ich świat. Nawet tytuł czasopisma nasze panie odczytują jako „Nie dla Ciebie”. A jednak gazeta ta stanowi całą ich nadzieję na to, że inne życie jest mimo wszystko możliwe oraz złudzenia, że żyją w innym – tym lepszym – świecie. Brukowiec, plotkarska gazeta pozwala im po prostu na poczucie uczestnictwa w egzystencji gwiazd.
Kobiety łączy przede wszystkim bieda, dzieli – bardzo wiele. Przede wszystkim Masłowska stara się wyeksponować w dramacie kwestię wieku. Mimo, że jej bohaterki nie kłócą się otwarcie, w żaden sposób nie potrafią dojść do porozumienia. Wydaje się, że każda z nich żyje w odmiennym świecie, ukształtowanym innymi realiami i tak naprawdę nie jest szczególnie świadoma historii. Prosty przykład – dla staruszki II wojna światowa oznacza młodość, Niemcy zaś – wrogów, tych co napadli na Polskę (prawdopodobnie ten właśnie wątek stał się dla niektórych krytyków przyczynkiem do nieuzasadnionego stwierdzenia, że Masłowska zaczyna „mówić Rymkiewiczem” – ona po prostu wykorzystuje i prezentuje taki sposób myślenia, kładąc nacisk na jego współistnienie oraz równoprawność wobec odmiennych poglądów). Dla matki wojna to główna przyczyna biedy, jaka stała się jej udziałem, nasi zachodni sąsiedzi zaś są ludźmi żyjącymi w lepszym świecie, niemal bogaczami. Z kolei dla dziewczynki lata 1939-1945 nie znaczą absolutnie nic, Niemcy zaś sprowadzają się do stereotypu zabawnie jodłujących facetów z reklam czy komedii.
A jak na nasze bohaterki patrzą przedstawiciele tej „lepszej”, bardziej zamożnej grupy polskiego społeczeństwa? Cóż – prawdę powiedziawszy: nie patrzą, albo po prostu traktują jako temat do wykorzystania, sposób na zarobienie pieniędzy. Bo co o pochodzących z rodzin górniczych dzieciach, które „biorą życie w swoje ręce” i opuszczają Śląsk, by szukać szczęścia w stolicy, wiedzieć może scenarzysta filmu opowiadającego o nich, prywatnie: posiadacz dwóch samochodów? Lub kobieta, która po obejrzeniu tegoż obrazu potrafi stwierdzić tylko: „życie jest jednak takie prawdziwe”?
Bogaci i biedni – jedni podglądają drugich w sposób mocno ograniczony i płytki. Obie te grupy wykorzystują się nawzajem, aby „poprawić sobie samopoczucie”. Biedni zyskują świadomość, że lepsze życie jest możliwe, bogaci – wiedzę, że „inni mają jednak gorzej”. Między obiema grupami wzniesiony jest jednak mur najgłębszego niezrozumienia.
Jest więc dramat Masłowskiej opowieścią o gruntownym, fundamentalnym niezrozumieniu, wręcz o niemożności dojścia do porozumienia. Wszyscy próbują tu o czymś mówić, nikt nie potrafi jednak usłyszeć czy zrozumieć swego rozmówcy. Jeśli więc momentami czytelnik (a później zapewne i widz) uśmiechnie się, rozbawiony gorzką ironią dramatu, wkrótce zorientuje się, że historia to w gruncie rzeczy mocno pesymistyczna.
Ale „Między nami dobrze jest” to również opowieść o historii, która przecież w takim kraju jak Polska (czy w takim mieście jak Warszawa) musi być mocno obecna. To opowieść o tożsamości, o jej świadomości, ale i – kompletnej ignorancji. To wreszcie próba ogarnięcia w jednym tekście ulubionych tematów Masłowskiej – blichtru, bogactwa oraz biedy. To także rzecz o stereotypach. I nawet, jeśli nie jest ona idealna, jeśli Masłowska po trosze samą siebie powtarza, wracając do wcześniej poruszanych w podobny sposób wątków, jeżeli starając się mówić o stereotypach, sama trochę w nie popada, dramat „Między nami dobrze jest” autorka może uznać za kolejny swój sukces. Pytanie tylko, czy jego potencjał będą potrafili wykorzystać reżyserzy teatralni.
"Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu to zupełnie nowy cykl, kierowany do ludzi takich jak my, nadwrażliwych, zdziwaczałych, emocjonalnie...
Miasto zatrute smogiem i pogardą, drogie auta, tanie relacje, wysokie aspiracje i najniższe pobudki. Z dzikich potoków hiphopowej nawijki wyłania...