Recenzja książki: Miasto ryb

Recenzuje: Justyna Gul

Ki diabeł, ki czort!

Jak poradzić sobie z łysym, dręczącym czortem? Z racji tego, że stawką w grze jest nieśmiertelna dusza, warto posłużyć się bronią ostateczną – zakrwawioną podpaską, przygotowaną ze starego prześcieradła. Nie wiadomo, czy to magiczne właściwości miesięcznej krwi, czy też wstyd, że czort ośmiela się nękać zwykłego śmiertelnika sprawiają, że owa zmora idzie w diabły…

Ała Babylowa, bohaterka znakomitej powieści „Miasto Ryb” Natalki Babiny, zmierzy się w swoim życiu z niejednym czortem, bowiem los nie obszedł się z nią łagodnie. Zmuszona do walki od pierwszego oddechu, przyszła na świat jako jedna z bliźniaczek. Rodzice zginęli, kiedy obie z siostrą miały po dziewięć lat, paradoksalnie – zważywszy na strach przed maszynami – w wypadku samochodowym pod Pińskiem.

Cała historia rozgrywa się w Dobratyczach, wiosce opiewanej w wierszach Miszczyka Jarasza. Język rosyjski miesza się z ukraińskim i białoruskim, a świat realny z tym urojonym, nieprawdziwym. Pogranicze jest znakomitym miejscem na chwilę refleksji, zadumy i podsumowanie pięćdziesięcioletniego życia. Bohaterka właśnie tu, w swojej małej ojczyźnie, u boku ukochanej babci, powoli składa swoje życie od nowa. Problemy w małżeństwie, śmierć dziecka i pustka, która ją otaczała przez minione lata, dopiero w Dobratyczach się zapełnia, a ona odnajduje sens życia. Ała, z wykształcenia historyczka, zdobywa dorywczą pracę przy porządkowaniu archiwum (ma wprowadzać dokumenty do komputera), a przy okazji wpada na ślad wielkiego skarbu cechmistrza jubilerów Christofa Storymowicza, pana Tryzyna, napadniętego przez rekieciarzy. Te XVI-wieczne klejnoty rozbudzają wyobraźnię, ale nie ich poszukiwanie stanowi sedno opowieści Babiny.

Mamy jeszcze morderstwo staruszki, babci Makryni, która wypiła kawę z dosypanym do niej Cardiostimem Forte, lekarstwem w ilościach wywołujących atak serca. Kto był celem zabójcy – uważana za czarownicę Makrynia, siostra bohaterki, zaangażowana w działalność polityczną czy sama Ała?

Dodatkowo w okolicy pojawia się niejaki Iwan Mitrycz, który masowo skupuje ziemię z zamiarem wybudowania kompleksu wypoczynkowego. Nic dziwnego, że w obliczu tej szalonej gonitwy wydarzeń bohaterka ucieka w świat legend i widzeń, odkrywając tajemnice świata, do których niewielu ma dostęp.

„Miasto ryb” to wielowątkowa, wielowymiarowa powieść, w której „nie wszystko jest fikcją, nie wszystkie podobieństwa do rzeczywistych osób i zdarzeń okażą się przypadkowe”. U Natalki Babiny mamy do czynienia z idealną równowagą sensacji, kryminału i fantasy, a mieszanka ta wzbogacona jest poczuciem humoru, nostalgią i bólem. Sporo w książce wspomnień bohaterki, poznajemy tym samym świat jej dzieciństwa i ludzi twardych, prostych, zakorzenionych głęboko w ziemi Dobratyczy. To właśnie oni, a nie morderstwa, tajemnice czy akcenty polityczne, stanowią największą wartość książki, autorka tworzy bowiem postacie wyraziste i piękne w swoim nieskomplikowaniu. Mamy także wspaniałą kulturę okolic nadbużańskich, gdzie już obrządek pochówku pokazuje odmienność zwyczajów – nawet „płacz po takiej starej ludzenie”, jak babcia Makrynia, naruszałby etykietę dobratycką.

Czym zatem jest „Miasto ryb”? Zderzeniem na granicy światów współczesności i archaicznej cywilizacji? Galerią sportretowanych postaci i albumem wspomnień? Trudno udzielić tu jednoznacznej odpowiedzi, pewne jest jednak, że określenie książki „zbiorem opowiadań i powieści” nie oddaje nawet w części fascynującej natury „Miasta ryb”. Możecie się o tym przekonać, zaszywając się w jednej z czasowych nor i zatapiając w lekturze. A na wszelki wypadek, zabierzcie w swoją białoruską podróż broń przeciwko czortowi…


Kup książkę Miasto ryb

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Miasto ryb
Książka
Miasto ryb
Natalia Babina
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy