Recenzja książki: Miasteczko Niceville

Recenzuje: Damian Kopeć

Źli ludzie umierają, lecz zło... nigdy


1.
O 15.13:55 Rainey Teague stał przed witryną.
O 15.13:56 dzieciak zniknął.
Nie uciekł z kadru, nie uchylił się, nie podskoczył, nie zmienił się w obłok dymu, nie porwały go niczyje ręce. Po prostu zniknął, jakby był tylko cyfrowym obrazem i ktoś wcisnął klawisz ERASE.
Po dziesięciu dniach Rainey zostaje odnaleziony... płaczący i przerażony w zamkniętym grobowcu. W traumie i szoku z którego mimo starań lekarzy nie wychodzi.

2.
Sylwia Teague, matka Raineya, która go adoptowała, zniknęła. Tak po prostu, bez śladu, bez słowa. Gdzieś koło Krateru, miejsca, które zawsze budziło lęk okolicznych mieszkańców. Indianie kiedyś tu mieszkający uważali, że to siedlisko zła w czystej postaci.

3.
Napad na lokalny bank został przeprowadzony brawurowo i niezwykle brutalnie. Pogoń za sprawcami rozpoczęła się z opóźnieniem, bowiem doszło do dziwnego karambolu na drodze stanowej. Skończyła się zaś ona tragicznie, śmiercią czterech policjantów, zastrzelonych z zimną krwią przez dobrze wyszkolonego snajpera. Najgorszy dla ludzi z dochodzeniówki były: brak wyraźnych śladów i podejrzeń oraz przedłużająca się bezsilność.

4.
Sprawa Tony`ego Bocka nie zakończyła się po jego myśli. Sędzia Monroe nie uległ żadnym naciskom i pełnym dobrych chęci słowom, oddając dziecko pod całkowitą opiekę matki. Bock odebrał to jako policzek  wymierzony mu przez sprawiedliwość w osobie pewnego siebie sędziego. Jako zachętę do pokazania, kto tu jest naprawdę górą. Do pokazania światu, że on - Bock - jeszcze będzie triumfował.

5.
Delia Cotton, jedyna żyjąca z bogatej gałęzi Cottonów, jednej z rodzin Czterech Założycieli, zniknęła wraz ze swoim ogrodnikiem. W pustej posiadłości pozostała tylko głośno grająca muzyka i przerażony kot. I ciepły ślad na podłodze, który trudno zrozumieć.

Pierwsze, co zaskakuje w powieści Carstena Strouda Miasteczko Niceville, jest mnogość wątków. Jest ich naprawdę sporo, wszystkie okazują się ze sobą powiązane bohaterami lub wydarzeniami. Wszystkie zdają się od początku zmierzać, jak dopływy rzeki do jej ujścia, w konkretnym kierunku, ale jaki to kierunek? Tego długo nie wie nikt, poza samym autorem.

Stroud pisze świetnie, barwnie, niesztampowo, niepokojąco. Swobodnie żongluje ironią, czasami zmieszaną z solidną dawką sarkazmu. Większość postaci pojawiających się na łamach powieści nie budzi ani mniejszej, ani większej sympatii. Wydaje się, że tak właśnie ma być. Mają to być cyniczni, wyprani z empatii, ukrywający swoje prawdziwe "ja" ludzie, za wszelką cenę zaspokajający wymyślne potrzeby. Wszak życie jest takie krótkie i szczęście trzeba łapać za ogon, bo odleci jak rozwrzeszczane kruki na okoliczne okryte złą sławą skały.

Miejsce akcji to małe, prowincjonalne miasteczko o jakże wymownej nazwie Niceville. Miasteczko nawiedzane przez historię. To tutaj dochodzi prze lata do statystycznie nieprzeciętnie wysokiej liczby porwań. Badaniem tego zjawiska zajmował się do śmierci żony pewien profesor historii wojskowości, nie licząc dziennikarzy i jak zwykle niezrozumiałych jajogłowych interpretatorów faktów. Zacytujmy świadczący o igraniu Strouda z postępową nauką tytuł pewnej rozprawy poświęconej anomalii Niceville: Nierandomizowane wzory rozproszenia oraz prawo regresji statystycznej w odniesieniu do fenomenologii uprowadzeń anormalnych. Eeee... yyyy... No, wszystko jasne.

Mieszkańcy Niceville to zwykli, przeciętni ludzie. Ze zwykłymi, przeciętnymi tajemnicami. Wróć. To w jakiejś części pozornie zwykli, przeciętni ludzie, z mrocznymi, niezbyt miłymi lub wręcz niemiłymi tajemnicami. Wielu z nich to ekscentrycy, wielu - to poszukiwacze silnych wrażeń, egoiści, dobrze wpasowujący się w wykreowany przez dominujące współczesne nurty filozoficzne model nowego, szczególnie wrażliwego (w odniesieniu do siebie) humanisty. Wielu to egocentrycy, których zżerają żądze: pieniądza, seksu, władzy czy jeszcze jakaś inna mroczna obsesja. Zło czai się tu tuż za rogiem, nie tyle w głębokim, wypełnionym wodą kraterze, co w ludzkim sercu. Czasami widoczne jest w lustrze. Zło, którego większość nie chce lub nie potrafi zobaczyć. Zło, dające o sobie nieustannie znać, zmieniające losy ludzi.

Carsten Stroud miesza ze sobą wątek kryminalny i paranormalny, powieść sensacyjną i horror. Porównanie do słynnego Miasteczka Twean Peaks wydaje się w jakimś stopniu na miejscu, choć klimat jest tu jednak trochę inny, mniej mroczny, bardziej - prześmiewczy. Wydaje się, że autor mógłby bez problemu skoncentrować się wylącznie na intrydze kryminalnej. Jest ona na tyle dobrze rozwinięta i ciekawie rozwiązana, że wprowadzanie dodatkowego wątku z elementami horroru niczego znaczącego nie wnosi. Jako kryminał bez elementów paranormalnego straszenia książka by się bez problemu obroniła.

Stroud ironizuje i ostrzem (wszak to także horror) humoru chlasta niemiłosiernie wszystko, co tylko może. Tak naprawdę trudno się bać w trakcie lektury, za to wyjątkowo łatwo można "wsiąknąć" w niesamowitą atmosferę książki. Świetnie wykreowaną, pełną uszczypliwego, inteligentnego i bezlitosnego humoru. Powieść ma doskonałą atmosferę napięcia i tajemnicy (może poza scenami mającymi straszyć), przyciąga uwagę. Jest przemyślana, świetnie napisana, literacko dopracowana

Autor Miasteczka Niceville wykreował wyraziste osobowości bohaterów. Zadbał o ciekawe postaci drugoplanowe. Dialogi są popisem sprawności pisarskiej autora. Są żywe i mocne, pełne wulgaryzmów, z nutą realizmu, która uwiarygadnia i nie zniechęca czytelnika. Trudno zresztą, poza wspomnianymi już mało strasznymi elementami horroru, przyczepić się w tej powieści do czegoś. Dobre są dialogi, intrygi, postaci i narracja. To książka, która nie każdemu się spodoba. Trzeba lubić klimaty znane z Miasteczka Twean Peaks, trzeba doceniać wyrafinowane żarty i wszechobecną ironię. Mieć świadomość przerysowania i nierealności opisywanego świata, ukazywania rzeczywistości poprzez swoisty gabinet krzywych luster.

Miasteczko Niceville jest pomyślane jako początek dłuższej serii i w związku z tym pewne sprawy zostają rozwiązane tak, a nie inaczej. Stroud, myśląc o przyszłości, małe co nieco zostawia dziwnie otwarte. Cóż, długachne cykle to jakże miła zmora naszych czasów,  i to dotykająca prawie wszystkiego (mąka pszenna poznańska S7, stringi rozmiar XXXXX... S, katar - sezon 49 itp.) To jednak nie martwi, w końcu przyjemnie będzie ponownie odkryć, że...

Something is wrong in Niceville...

Kup książkę Miasteczko Niceville

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Miasteczko Niceville
Książka
Miasteczko Niceville
Carsten Stroud
Inne książki autora
Spirala zdrady
Carsten Stroud0
Okładka ksiązki - Spirala zdrady

Rozegrany w zapierającym dech tempie policyjny dreszczowiec sugestywnie uzmysławia, jakie mogą być konsekwencje uwikłania się w brudne gry funkcjonariuszy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy