Mama Mu, czyli krowia bohaterka obrazkowych książeczek dla dzieci, publikowanych przez Zakamarki, zwykle chce we wszystkim naśladować maluchy. I tym razem próbuje wymknąć się za pastwisko, ale przewraca się i nabija sobie guza, rozcina też skórę na brzuchu. Ranę opatruje gospodarz – ale z guzem nie robi nic. Na szczęście w pobliżu zawsze jest Pan Wrona. Pan Wrona z chęcią pomoże swojej przyjaciółce – na przykład przyniesie z zamrażarki coś zimnego, by zrobić Mamie Mu okład. Na pierwszy rzut oka nie ma się z czego śmiać: Mama Mu cierpi i roni łzy, z rany (dopóki nie przemyje jej gospodarz) leci krew – i zamiast nad upragnioną wodą Mama Mu będzie musiała spędzić trochę czasu w dusznej oborze.
Wypadek, choć niegroźny, na pewno jest bolesny, co wzbudzi w małych odbiorcach raczej współczucie – ale Jujja Wieslander radzi sobie z tematem, przenosząc uwagę dzieci z cierpień krowy na tajemnicze zachowanie jej przyjaciela. Pan Wrona, posłany po lody, wraca, czując mdłości i komunikuje, że lodów w zamrażarce nie ma. Nietrudno będzie się domyślić, czyja to sprawka – takich chwytów Jujja Wieslander stosuje więcej, książeczka przyniesie więc dzieciom sporo radości, nauczy je też zwracania uwagi na drobiazgi. A mistrzem drobiazgów jest z kolei Sven Nordqvist, ilustrator opowiastki. Nie dość, że bardzo ładnie, akcja po akcji, rozrysowuje przygody Mamy Mu i Pana Wrony, to jeszcze w swoje rysunki wplata informacje dodatkowe, dla uważnych odbiorców. Mama Mu ma na ścianie obory przyczepione nieostre zdjęcie ptaka – można się domyślić, że to Pan Wrona w locie. Pan Wrona z kolei nad łóżkiem obok licznych fotografii prezentujących wrony, ma zdjęcie zadowolonej krowy. Oglądanie samego zabałaganionego gniazda zajmie dzieciom sporo czasu i będzie prawdopodobnie owocowało wieloma intrygującymi odkryciami.
Książeczki z serii o przygodach Mamy Mu przesycone są wyrazistym humorem w bardzo dobrym gatunku – scenki tutaj opisywane rozśmieszą nie tylko dzieci, ale i towarzyszących im w lekturze dorosłych. Jujja Wieslander zdaje sobie sprawę z tego, że w pisaniu dla maluchów nie może stosować taryfy ulgowej, a z uwagi na uproszczoną jednowątkową fabułę ilość czynników nadających smaku tej książce jest ograniczona. Autorka buduje sytuacje śmieszne, wykorzystując komizm niewymuszony: utwory jej są lekkie i prezentowane z wdziękiem.
Urzekający jest quasi-morał, zamieszczony już pod właściwym opowiadaniem: zachowanie Pana Wrony nie należy do pedagogicznych wzorców, dlatego też rozwiązanie historyjki i końcowe dopowiedzenia pełnią rolę prostowników wcześniejszych, niekoniecznie chwalebnych zachowań. Pan Wrona jest przecież w gruncie rzeczy dobry, mimo że czasami stara się być zbyt sprytny. Publikacja Zakamarków, oparta na prostej fabułce, jako kolejna część przygód Mamy Mu i Pana Wrony przynosi ponownie sporo śmiechu, ale też trochę sympatii, odrobinę grozy i pouczającą lekcję o prawdziwej przyjaźni. Na pierwszy plan wysuwają się jednak dowcipnie zaprezentowane perypetie nietypowej pary przyjaciół.
Czy krowy mogą zjeżdżać ze zjeżdżalni? I to takiej, z której wpada się prosto do jeziora? Mama Mu jak zwykle udowodni, że krowy potrafią się bawić...
Cztery komiksowe historie o nietuzinkowej parze przyjaciół: Mamie Mu, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, i Panu Wronie, który...