MAŁŻEŃSTWO PO KATOLICKU
Muszę przyznać, że z pewną niechęcią sięgałam po tę książkę. Kolejna publikacja o małżeństwie pisana przez duchownych, którzy o codziennych zmaganiach dwojga ludzi ze sobą, z dziećmi, teściami, nie mają zielonego pojęcia. Łatwo jest każdy problem interpretować w kontekście Listów św. Pawła, gdy nie ma się żadnego w tym temacie doświadczenia.
"Małżeństwo. Problem czy szansa" jest książką napisaną w formie pytań dotyczących ważnych rodzinnych problemów i odpowiedzi, których udzielają ojciec Daniel Kendall SJ, Rebecca Nappi (żona, ale nie matka) oraz pisarka Catherine Johnston (żona i matka). Cała trójka jest głęboko przesiąknięta duchem katolicyzmu. Książka porusza między innymi takie problemy jak: cechy małżeństwa katolickiego, wierność przysiędze małżeńskiej, dobrodziejstwa i wyzwania płynące z faktu posiadania potomstwa, etapy życia małżeńskiego, dojrzewanie małżeństwa, zwodniczy urok rozwodu, dzielenie się wiarą, czy starość i kres życia. Pytania zadawane autorom bywają wydumane, np. jaki rodzaj stresu wprowadzają w małżeństwo małe dzieci albo: mąż przestał chodzić ze mną do kościoła, gdy poruszam tę kwestię wychodzi z pokoju, czy: jak najwłaściwiej zaplanować czas między narodzinami poszczególnych dzieci? Ale bywają też ważne i głębokie: dlaczego małżonkowie nie mogą się zdecydować na rozmowę o stanie swojego małżeństwa, czy: jaki wpływ na rodzicielstwo ma nasze dzieciństwo lub: czy może istnieć jakaś wspólna duchowość dla osób wywodzących się z odmiennych religii? Szkoda, że odpowiedzi na te pytania są ogólnikowe i właściwie niewiele wnoszące nowego, gdyż operują znanymi cytatami z Pisma, a podawane tak zwane „przykłady z życia” są mało przekonujące. Może dlatego, że dotyczą rzeczywistości amerykańskiej, a nie naszej, ojczystej. Bo czyż w naszym, katolickim jakby nie było kraju, rodzinnym dylematem może stać się zaangażowanie żony czy męża w życie wspólnoty?
W tej publikacji Kościół jako lokalna społeczność stanowi rozwiązanie dla wszelkich problemów. Zdaje się, że opisane tu małżeństwa mieszkają najdalej dwieście metrów od świątyni i dzwonią do księdza z pytaniem, co zrobić na obiad. Mąż pije i wraca późno? Żona pali zbyt wiele, a do tego chce zostawić małe dzieci, by pójść do pracy? Zasięgnij porady swojego duszpasterza. Cierpisz z powodu śmierci współmałżonka? Nie jesteś jedyny. Spotkasz się z nim/nią w niebie. „Na szczęście jesteśmy członkami Kościoła, który oferuje nam tego rodzaju pociechę”. Zgadzam się, że wiara jest czymś najcenniejszym, co posiada człowiek, że w życiu należy się kierować jej zasadami, ale w tej amerykańskiej wersji jest coś pretensjonalnego, co każe postrzegać katolicyzm jako kolejny rodzaj doraźnej psychoterapii, którą można uprawiać w lokalnej wspólnocie każdej niedzieli.