Ośmioletnia Aglaja i jej starsza przyjaciółka, Bianka, znudziły się zwykłym miejskim życiem i postanowiły zrobić coś szalonego. Długo szukały odpowiedniego miejsca na zamieszkanie, aż wreszcie trafiły do ogromnego i pięknego drzewa. Zbudowały w jego konarach dom, niewidoczny z zewnątrz. Dom, w którym tylko podłoga i część sufitu były przymocowane na stałe, ściany zaś dało się dowolnie przestawiać – w zależności od potrzeb, humoru i pogody.
Aglaja i Bianka zadomowiły się na drzewie i wkrótce przyszło im poznać złośliwego staruszka – sąsiada: pan Beccaris Brull utrzymywał, że mieszka na tym drzewie od ponad stu lat… Tak zaczynają się przygody dwóch przyjaciółek, opisane przez Biankę Pitzorno w książce „Magiczny domek”. Domek rzeczywiście jest magiczny, a mieszkające w nim dziewczynki charakteryzują się nie lada pomysłowością: dla uzyskania bieżącej wody porywają hydraulika. Szczepią na gałęziach drzewa inne rośliny, uzyskując dzięki temu obfitość różnych gatunków owoców. Zjednują sobie zwierzęta, bez których pomocy życie na drzewie stałoby się nieznośne. U Bianki Pitzorno bohaterki często przez niecodzienne (choć dla nich samych zwyczajne) baśniowe wydarzenia przyzwyczajają się do dorosłego życia. I w „Magicznym domku” trzy bociany – indywidualiści – przynoszą przyjaciółkom małe dzieci. Od tej pory Aglaja i Bianka będą musiały opiekować się czwórką maluchów. Dzieci wykarmi mlekiem suczka, bernardynka Dorotea. Mówić (a raczej miauczeć) nauczy je kotka. Jeśli dołożyć do tego fakt, że ryba drętwa „daje” prąd, świetliki zapewniają światło, zaś pies po transformacji osobowości chętnie zniesie jajka (i przy okazji obrasta pierzem) można uznać to nietypowe gospodarstwo za samowystarczalne.
Tym, co wyróżnia powieść Bianki Pitzorno, jest nieokiełznana wyobraźnia. Wydarzenia często są tak nierzeczywiste, że próżno by ich szukać w fantazjach maluchów: autorka pokazuje, że świat marzeń jest tak naprawdę nieograniczony, zachęca tym samym do snucia własnych bajecznie bogatych opowieści. Nie brakuje humorystycznych i fantastycznych rozwiązań – dzieci, kiedy wreszcie nauczą się mówić, będą tylko rymować. Na nauce wysławiania się skorzysta kotka. Pies nauczy się latać. A wszystkie te niecodzienne umiejętności przydadzą się, kiedy trzeba będzie stoczyć walkę w obronie własnego małego świata.
Książki Pitzorno określa się jako zwariowane i urokliwe – to prawda. „Zwariowanie” objawia się niekonwencjonalnymi pomysłami, odważnymi i nierealnymi wątkami, które tak są wtopione w tekst, że nie wydają się wcale nieprawdopodobne, co więcej – czasami u tej autorki to właśnie codzienność (a raczej przeniesienie motywów znanych z naszej codzienności) wydaje się niezwyczajna i nienormalna. Pitzorno tworzy swój własny świat, w którym nie ma rzeczy niemożliwych. Potrafi korzystać z wyobraźni i sięgać po niekonwencjonalne chwyty. Krótka to opowieść, składająca się zresztą także z mikroskopijnej długości rozdziałów, i pozostawiająca pole do popisu czytelnikom: bo chociaż kończy się sukcesem mogącym udawać happy end, to jednak w rzeczywistości ostatecznego końca tu nie ma. Z zamknięciem książki zamyka się tylko drzwi do wymyślonej przez Pitzorno krainy – w każdej chwili jednak można do niej wrócić. Jest tu pomysłowość rzadko spotykana, jest ciepło i baśniowość. Warto też wspomnieć o genialnych rysunkach Quentina Blake’a – dodatkowym atucie książki.
O „Magicznym domku” można pisać długo i cały czas rozpływać się w zachwytach. Ale są tu w końcu rozwiązania, jakie najmłodsi czytelnicy uwielbiają. Świetna książka dla dzieci, dorosłym pozwalająca na powrót do dzieciństwa.