O zesłaniu na Syberię uczono nas w szkołach. Mam jednak wrażenie, że temat ten nie pojawia się w literaturze równie często jak Holokaust. Paula Lichtarowicz przychodzi do czytelnika z piękną, gęstą od emocji prozą, która opowiada właśnie o tych czasach. Ludzie z kości to poruszająca powieść o marzeniach, ambicji, macierzyństwie, buncie, piekle na ziemi i niegasnącej nadziei.
Lena jest nastolatką niezwykłą. Nie w głowie jej mężczyźni, plotki, czy zabawa. Ona całe dnie poświęca na to, aby na własną rękę uczyć się medycyny, a później dostać się na studia i zostać lekarką. Jednak los planuje dla niej inną drogę: małżeństwo, dziecko, a później zesłanie na Syberię. Przez cały czas Lena pozostaje jednak sobą. Kobietą rozbrajająco szczerą, wierną swoim marzeniom i ideałom, bezczelną, gotową na wszystko.
Dla jednych jej charakter będzie pokazem kobiecej siły i niezłomności. Dla innych – przykładem egoizmu. Ja skłaniam się ku pierwszej opcji. Wychodzę z założenia, że gdyby Lena była mężczyzną, nikt nie czepiałby się jej „myślenia o sobie” i stawiania własnych pragnień na pierwszym miejscu. Zazdroszczę jej tego, jak dobrze wie, kim chce być i co robić w życiu. Za to nie zazdroszczę jej, w jakich czasach przyszło jej walczyć o siebie.
Paula Lichtarowicz w swojej powieści porusza wiele uniwersalnych tematów, które są niczym wierzchołki góry lodowej. Można je zgłębiać i zgłębiać, a temat wciąż porusza i się nie wyczerpuje. Chyba najdosadniej opisuje to ten dialog:
- (…) Przyszłość ma znaczenie. Życie bez wiary w coś lepszego nie ma sensu. (…)
- (…) Życie nie ma celu, Magdaleno. Zamarzamy i głodujemy i nie mamy przed sobą nic pewnego poza zamarzaniem i głodem, a mimo to walczymy, by za każdą cenę zaczerpnąć kolejny oddech. Powiesz mi, dlaczego?
- Ponieważ mamy siłę i wyobraźnię, by żywić nadzieję na coś lepszego.
Taka właśnie jest Lena. Pełna wiary, ale też przekonania co do swoich wartości. Nie waha się mówić, co myśli, oceniać czyjegoś zachowania. A jednocześnie jest ciekawa drugiego człowieka, potrafi kochać. Okazuje się, że miłość daje siłę. Jest paliwem, które pozwala zachować resztkę sił.
Ludzie z kości to proza niemal poetycka, lekko śpiewna, ale też lekka i pochłaniająca. Historia jest ważnym tłem dla emocji, ale to one grają tu pierwsze skrzypce. To także powieść bezkompromisowa. Lena potrafi powiedzieć głośno o rzeczach, które innym utykają w gardle… Rzadka umiejętność!
Polecam z całego serca.