Wiersze doby Facebooka
Pierwsze zetknięcie z tomikiem wierszy Andrzeja Ballo Lubię to! budzić może przerażenie lub co najmniej niepokój. Wściekle żółta, jaskrawa okładka (zdająca się wręcz krzyczeć: "Uwaga!") z inspirowaną logiem popularnego serwisu społecznościowego dłonią z uniesionym w górę kciukiem, rekomendacje napisane przez Janusza L. Wiśniewskiego czy Grzegorza Skawińskiego z zespołu Kombi – zespołu, którego piosenki od poezji śpiewanej są raczej odległe – stwierdzenie we wstępie, że Ballo to bard doby Facebooka wymagającego czytelnika skłonią raczej do dystansu wobec zawartych w zbiorze wierszy. A jednak. A jednak warto wyzbyć się uprzedzeń i sięgnąć po tę książkę. Zawarte w tomiku utwory to poetyckie miniaturki, raczej pełne niedopowiedzeń niż przemyślane w każdym calu. I właśnie dzięki temu dobrze oddające ulotność chwili, pewną tymczasowość czasów, w których przyszło nam żyć. Czasów, w których pod wpływem obrazu, przeżycia, czyjegoś wpisu na portalu społecznościowym możemy kliknąć "Lubię to". Albo... napisać wiersz.
Charakterystyczną cechą poezji Ballo wydaje się wieloznaczność i niedopowiedzenie. Nawet w – wydawałoby się – wierszach osobistych (zawartych w części ja) autor stara się raczej skłonić do refleksji niż opowiedzieć konkretną historię lub wyrazić jasną, konkretną myśl. Poniekąd sam to przyznaje w wierszu bez tytułu (wiem o sobie):
wiem o sobie
coraz mniej
więcej siebie piszę
Z jednej strony ta skłonność do niedopowiedzeń i wieloznaczności to wielka zaleta wierszy Ballo – podstawowym grzechem poezji serwisów internetowych jest bowiem dosłowność. Z drugiej strony – to wada, bo czasami autor po prostu ogranicza się do efektownego przedstawienia banalnych w sumie obrazów i domknięcia ich mocnymi puentami i czasami z wierszy tych niewiele wynika. Spójrzmy chociażby na wiersz * * * (mijają mnie wieczory)
* * *
mijają mnie wieczory
zaparowane okna
grudnia spacer
podnosi wysoko wzrok
i tylko żarówki
przypominają byt
wystukując rytm
w którym trudno iść
dla pewności liczę kroki
w ciemnych oknach
chimeryczni lokatorzy
liczą łzy
Są w poezji Ballo zdania, frazy, obrazy, rekwizyty, które wciąż powracają – jak na przykład srebrniki, krzesła czy odwracanie się (tyłem). Oczywiście są w poezji Ballo zdania lapidarne, niemal aforystyczne (świetne kiedyś jest zawsze / a przyszłość kiedyś // zwłaszcza w wierszach czy są słowa / które najcelniej brzmią / w innych językach i ustach). Są wiersze o literaturze (doskonały wiersz bez tytułu, zaczynający się od słów dostałem z biblioteki), o człowieczeństwie (jak bardzo patetycznie by to nie brzmiało) i o ulotności ludzkiego życia. Ballo opowiada też o szczęściu, a raczej o niemożności osiągnięcia go. Najczęściej (i najlepiej) jednak pisze o wierszach i pisaniu, znakomicie ukazując to, co w poezji najważniejsze. Jak choćby w wierszu * * * (milczysz)
milczysz
patrzysz na zdania
które już wyschły
ścierając z nich
odciski palców
aby nie było
śladów włamania
słów do dusz
Ballo bawi się słowem ze sprawnością mistrza rzemiosła. Zaskakuje trafnymi, nieoczywistymi porównaniami. Ironicznie, z dużym dystansem wobec samego siebie, umie trafić w sedno. Być może więc problemem tego tomiku jest zbyt duża jego objętość? Być może gdyby wybrać doń tylko połowę najlepszych tekstów (powiedzmy: 40-45 zamiast ponad 80), byłby to zbiór kompletny, tomik powalający? A może właśnie ta różnorodność również jest cenna, bo oddaje nadmiar informacji, charakterystyczny dla doby Internetu? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że jeśli w poezji interesuje nas wskazywanie tego, czego na co dzień nie dostrzegamy, opowiadanie w sposób nieoczywisty o otaczającej nas rzeczywistości, wiersze Andrzeja Ballo to świetna propozycja. Ballo łapie chwile, niepokoi i skłania do refleksji. Z pewnością budzi emocje – a to w czasach, gdy poezja nie cieszy się szczególnym zainteresowaniem czytelników już naprawdę dużo.
„Ballo amoroso” – po włosku „miłosny taniec”. Przedstawione w tym tomie wiersze „wiesze z miłości” ocaliła z...
Anzelm Zaostry uczy matematyki w liceum. Matematyka to jego pasja, za jej pomocą tłumaczy sobie świat. Nosi imię świętego, który stworzył sławny dowód...