Czy w Polsce można uczciwie zarobić duże pieniądze? Czy to prawda, że "pierwszy milion trzeba ukraść"? Czy polska firma może skutecznie rywalizować z największymi światowymi gigantami? Na te pytania odpowiada książca "Łowcy milionów. Dekalog przedsiębiorcy", w której Piotr Miączyński i Leszek Kostrzewski zawarli wywiady przeprowadzone z laureatami konkursu Ernst & Young Przedsiębiorca roku.
Znakomita większość z nich starała się dotąd pozostawać w cieniu. Dalecy od skandali, od usilnego wpychania się na pierwsze strony tabloidów, od namolnego chwalenia się własnym bogactwem czy sukcesem. Marcin Iwiński - współzałożyciel CD Projektu. Krzysztof Pawłowski - twórca Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University. Krzysztof Pawiński - prezes Grupy Maspex Wadowice. Ryszard Florek - współtwórca sukcesu Fakro. A także Zbigniew Sosnowski z Krossa (czołowego europejskiego producenta rowerów), Tadeusz Winkowski (drukarz), Maciej Duda (szef PKM Duda), Dariusz Miłek (NG2 - największy sprzedawca butów w Polsce, CCC, Boti, Quazi), Piotr Mikrut (prezes Śnieżki) i Ewald Raben (prezes grupy Raben). Dziesięciu mężczyzn, dziesięć historii sukcesu, tym bardziej zaskakujących, że narodziły się w Polsce, a osiągnęły naprawdę imponujące wymiary.
Niektórzy z nich odsunęli się lub właśnie usuwają się w cień, sprzedając czy przekazując kierowanie firmami następcom. Inni uważają, że najlepsze jeszcze przed nimi i że nikt tak jak oni nie będzie potrafił kierować przedsiębiorstwem. Wszyscy zmagali się z podobnymi problemami. I wszyscy wielką pracą, poświęceniem, a czasem i z pewną dozą sprytu potrafili się nawet z najpoważniejszych kłopotów wykaraskać.
Nie wiem, czy należałoby książkę tę określać mianem "Dekalogu przedsiębiorcy". To raczej historie sukcesu, historie ludzi, którzy na ów sukces pracowali. Opisane przystępnie, dosyć pełne, z dużą dozą skromności. Co znaczące - większość z tych dziesięciu przedsiębiorców biznes prowadzić zaczynała albo jeszcze w PRL-u, albo w pierwszych latach transformacji lub po transformacji ustrojowej. Potrafili oni wykorzystać swoją szansę, potrafili skorzystać z tego, że w rodzącym się dopiero kapitalizmie był popyt na wszystko. Wówczas stanęły fundamenty ich sukcesu. Trudno powiedzieć, czy na większy szacunek zasługuje to, że potrafili sobie poradzić w takich warunkach, często osobiście "brudząc sobie ręce", czy to, że równie dobrze udaje im się prowadzić firmę już w warunkach ostrej rywalizacji w czasach dojrzałej gospodarki rynkowej, czy - wreszcie - w czasach kryzysu.
Wielu z nich podkreśla, że tworzenie sukcesu firmy to nie praca od dziewiątej do siedemnastej. Że - zwłaszcza na pierwszym etapie rozwoju - trzeba wielu poświęceń, że cierpi na tym życie prywatne czy zdrowie. Mówią, że pieniądze, choć nieodzowne przy tworzeniu sukcesu firmy, tak naprawdę nie są największą motywacją. Wielu z nich żyje właściwie normalnie, jak większość Polaków, a jedynie ma nieco więcej środków na realizację swoich pasji. Zaznaczają, że nie wolno "przejadać" pieniędzy pochodzących z firmy - bo w pewnym momencie może zacząć im mocno brakować. Mówią o tym, jak ważna jest społeczna odpowiedzialność biznesu.
Oczywiście, nie wszystkie rozmowy zawarte w książce są równie ciekawe. Nie wszyscy też rozmówcy mają równie wiele do powiedzenia. Ich doświadczenie i skromność, otwartość i pasja jednak sprawiają, że książkę Kostrzewskiego i Miączyńskiego czyta się świetnie. To wspaniałe świadectwo tego, jak rodziła się gospodarka rynkowa w Polsce. To świetne świadectwo ludzi sukcesu. To także prawdziwa lekcja pokory dla wszystkich, którzy pragną prowadzić biznes w Polsce.