Recenzja książki: Listy z jeziora

Recenzuje: Justyna Gul

Mazurska opowieść

Życie gna przed siebie nieubłaganie, a my jesteśmy tylko biernymi obserwatorami rzeczywistości. Nie sposób zatrzymać mijających chwil, możemy tylko trwać tu i teraz, osadzeni w teraźniejszości, z optymizmem wyczekując przyszłości. Czasami jednak to właśnie przeszłość, którą zostawiliśmy za sobą, upomina się o należne jej miejsce i uwagę, a niekiedy - o naprawienie błędów popełnionych świadomie bądź nie.

 

Przeszłość prześladuje także Irenę Szaradę, bohaterkę mazurskiej opowieści autorstwa Agnieszki Korol „Listy z jeziora”. Książka przesycona jest zapachem lasu i lekkim zefirkiem wiejącym znad Jeziora Szarego, a w atmosferę sielskości znakomicie wpisuje się pensjonat prowadzony przez Irenę. Wydawałoby się, że tu, w Szarudze, gdzie czas jakby zwalnia swój bieg, nic złego nie może się wydarzyć. Co mają zatem znaczyć listy w zielonych kopertach, które przychodzą na adres pensjonatu?„Ireno, przypomniałem sobie wszystko. Jestem w pobliżu. Za to, co zrobiłaś, zostaniesz ukarana. Albert”- pogróżki takiej treści otrzymuje Irena. I choć może się wydawać, że to żart znudzonych dzieciaków, to niestety - tak nie jest. Napięcie rośnie z każdą kolejną wiadomością, a my powoli, niczym kadr po kadrze, rejestrujemy zmiany nastrojów kobiety i ogarniający ją nastrój psychozy. Podejrzanym staje się każdy - od gości począwszy, na pracownikach pensjonatu i wszystkich ludziach z nim związanych skończywszy.

 

Sprawa jest o tyle niepokojąca, że ów Albert, którego podpis widnieje na wiadomościach, od lat jest martwy, a przynajmniej oficjalnie uznany za zmarłego. Teraz przeszłość i wszystkie traumatyczne wydarzenia sprzed lat powróciły, by gnębić Irenę i wzbudzać w niej poczucie winy za coś, czego nie zrobiła. Kiedyś kochająca bez granic kobieta, teraz stała się podejrzliwa i oschła. Przez całe swoje dorosłe życia mogła liczyć tylko na siebie, a jedyne bliskie jej osoby to pracownicy pensjonatu i stali bywalcy. Co zdarzyło się przed laty, że Irena panicznie boi się zaufać ludziom? Jakie tajemnice z przeszłości kryją w sobie tereny pensjonatu i kim tak naprawdę jest tajemniczy prześladowca?

 

„Listy z jeziora”, choć są powieścią obyczajową, to zawierają w sobie elementy kryminalnej zagadki. Młody ratownik, chłopak pokojówki, a nawet wierna pensjonariuszka - wszyscy mogą być autorami listów. A może to sprawka nowego sąsiada Ireny, byłego wojskowego (i wdowca), Norberta? Kobieta będzie musiała pokonać swoje lęki i ograniczenia, a nawet otworzyć się na miłość, by uporać się z tą łamigłówką, ale i tak rozwiązanie ją zaskoczy. Ale - cicho, sza, już więcej szczegółów książki nie zdradzę, zachęcając was gorąco do tej letniej mazurskiej powieści.

 

Nie należy w „Listach z jeziora” dopatrywać się trudnej lektury czy rozważań o konsekwencjach czynów z przeszłości. Mamy dość przeciętną historię (z całkiem niezłym pomysłem na fabułę), znakomitą na plażę czy na czas podróży. Akcja przypomina raczej sceny z popularnych telenowel, kolejne listy zaczynają w pewnym momencie już drażnić swą monotonią, a akcja rozwleka się. Obok wątku głównego autorka wykreowała też plejadę różnorodnych postaci, przeżywających swoje wzloty i upadki, a wszystko to dzieje się pod dachem pensjonatu. Najlepsze w książce jest jednak to, że autorka nawet nie próbuje udawać, że tworzy wielką powieść, unikamy zatem „napuszonych” dialogów i sztucznych opisów. „Listy z jeziora” Agnieszki Korol są po prostu takie, jak na książkę na lato przystało - przyjemne, lekkie i szybko odchodzące w niepamięć.

 

Kup książkę Listy z jeziora

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Listy z jeziora
Książka
Listy z jeziora
Agnieszka Korol
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy