Kiedy Ewa Nowak ciężar psychologicznych komentarzy przerzuca na wprowadzoną do powieści postać psychologa-terapeuty, książka dużo zyskuje.
„Lisia” jest powieścią dla najmłodszych odbiorców – i tym razem, zamiast tworzenia tendencyjnych scenek, wprowadza autorka typowo podręcznikowe wskazówki do… odpowiedzi pani psycholog na listy czytelników. Pozbywając się dzięki temu konieczności wyjaśniania poszczególnych zachowań, staje się bardziej swobodna w kreowaniu fabuły. Zbliża się dzień ósmych urodzin Ani Pajdki, zwanej – ze względu na minkę – Lisią. Ania to zupełnie zwyczajna dziewczynka, córka zapracowanej pani psycholog. Ma starszą siostrę i tatę z poczuciem humoru. Kiedy od skruszonej matki (ta zapomniała o urodzinach Lisi) żąda w prezencie czegoś żywego, czym mogłaby się opiekować, otrzymuje… jukę.
Ze zdumieniem mała bohaterka zauważa, że słyszy głosy roślin. Od tej chwili nic nie będzie takie jak przedtem. W dodatku Lisia nie jest jedynym „nietypowym” dzieckiem: jej przyjaciółka rozumie mowę ubrań, a kolega porozumiewa się z gołębiami. O swojej umiejętności nie może Lisia pogadać z wiecznie zajętą, zapracowaną matką – bo ta nie ma dla dziewczynki czasu. Obcym dzieciom udziela ciągle trafnych porad, nie dostrzega za to tego, co dzieje się w jej własnym domu. Ania próbuje porozmawiać z mamą za pomocą anonimowych listów, w których zwierza się ze swoich problemów; niestety porady od rodzicielki nie dają się zastosować, bo pani psycholog nie rozumie sygnałów wysyłanych przez swoje dziecko. Lisia tymczasem poznaje tajniki odpowiedzialności (ucząc się, jak dbać o rośliny, dowiaduje się też, jak ważna jest obowiązkowość i systematyczna praca), sekrety przyjaźni (musi przecież jakoś dogadać się z obrażoną koleżanką; kilka osób staje też w obronie jednego z kolegów – Ania poznaje znaczenie zaufania i wagę przyjacielskich więzi).
Nie umie się Ewa Nowak uwolnić od tendencyjności – zarysowane przez nią sytuacje w wielu momentach są całkowicie przewidywalne, co, rzecz jasna, odbiera przyjemność z lektury. Miejsca, w których autorka rezygnuje z wiernego odzwierciedlania „rzeczywistości”, a wkracza w bajkowość, miejsca, w których odwołuje się Ewa Nowak do nierealności, do sfery wyobraźni – są najciekawsze. W opisywaniu realnych scenek wkracza autorka w rolę moralizatorki-psycholog. I to jest coś, co w jej książkach stanowi dla mnie nieznośne przyzwyczajenie. Nie umie Nowak oddzielić dwóch ról: pisarki i terapeutki, o ile ta pierwsza ubarwia tę drugą, o tyle odwrotna relacja ma charakter ograniczający.
Próbuje autorka zindywidualizować prezentowaną rodzinę, zjednoczyć ją za pomocą wewnętrznych zwyczajów, ale o ile talony urodzinowe są dość twórczym podejściem do rytuałów rodzinnych, o tyle gra w zawody, gra, której reguły pozostawia się domyślności czytelników, wprowadzona została niezbyt fortunnie. Najmłodszym czytelnikom „Lisia” może się spodobać – zarówno baśniowość jak i problemy maluchów są tu ważne i ciekawie opowiedziane. Starsze dzieci jednak szybko rozpracują zasady, według których Ewa Nowak tworzy swoje kolejne ksiażki – i łatwo mogą się do tej autorki zniechęcić. Nie odradzam – fabuła „Lisi” sprawia, że czyta się tę książkę z przyjemnością. To Ewa Nowak powinna dać się przekonać do zmniejszenia moralizatorskich
Kicia zdała właśnie do maturalnej klasy i chce spędzić najbliższe lato na obozie ze sprawdzonymi przyjaciółmi. Jednak od pierwszego spotkania z...
To nie jest zwyczajny rok dla Ady. Szesnastolatka, która chodzi do trzeciej klasy gimnazjum, jest bardzo uzdolniona plastycznie, ale nie do końca...