Recenzja książki: Linnea w ogrodzie Moneta

Recenzuje: mrowka

Chociaż „Linnea w ogrodzie Moneta” jest książeczką obrazkową, przeznaczoną dla maluchów, zachwyciła mnie pomysłem i sposobem wykonania (a przy okazji i wydania, ale do wysokiej jakości tego ostatniego Zakamarki już swoich odbiorców dawno przyzwyczaiły). Różne były już metody na to, by zainteresować dzieci sztuką: wplatanie elementów wiedzy w fabułę należy do jednego z lepszych sposobów edukowania. Zwłaszcza gdy informacje przedstawione są jako ciekawostki i tajemnice, którymi bohaterka chce się podzielić, bo przeżyła coś zachwycającego. Wprowadza zatem Linnea czytelników do swojego świata i dzieli się fascynacjami, a wszystko to jest utrzymane w stylu ogromnej, życiowej przygody. Powtarzając tytuł książki Marcina Pałasza, wszystko zaczyna się od marzeń.

 

Mała Linnea kocha kwiaty, a u swojego sąsiada, emerytowanego ogrodnika, pana Blomkvista, zawsze chętnie ogląda pewną publikację, poświęconą życiu i twórczości Claude’a Moneta. Zafascynowana obrazami malarza dziewczynka wyobraża sobie, że odwiedza różowy dom Moneta i że stoi na japońskim mostku, uwiecznionym na wielu płótnach. Pan Blomkvist, niczym dobry czarodziej, zabiera małą przyjaciółkę na wycieczkę do Paryża i oprowadza po starym hotelu, a także po muzeach. Linnea może wreszcie z bliska obejrzeć dzieła znane dotąd tylko z reprodukcji, dowiadując się wielu szczegółów z życia twórcy. Przed końcem wycieczki zdoła porównać zatrzymane w obrazach pejzaże z widokami, które Monet malował, a razem z młodą bohaterką porównań będą mogli dokonać sami czytelnicy, bowiem liczne reprodukcje, fotografie oraz rysunki Leny Anderson ubarwiają tę książkę.

 

To pozycja, która bawiąc uczy – jakkolwiek banalnie i stereotypowo by to stwierdzenie nie brzmiało. Ale opowieści o impresjonizmie oraz o życiu Moneta nie należą do nudnych. Tu nie chce się przewracać kartek, by pominąć opis, bo właśnie opis jest nośnikiem najcenniejszych i najbardziej atrakcyjnych wiadomości, reszta (głównie wrażenia dziewczynki) stanowi zwyczajny dodatek do partii edukacyjnych. Linnea spełnia swoje marzenie i z perspektywy dziecka relacjonuje własne doznania. Jednym z najlepszych punktów książki jest fragment, w którym bohaterka porównuje lilie wodne na obrazie – widziane z pewnej odległości i obserwowane z bliska. Dwie reprodukcje, z których jedna pokazuje piękny malunek, druga – gmatwaninę plamek, chaotycznie porozmieszczane kolory i fakturę farby – składające się na jeden z prześlicznych kwiatów. „Jak pięknie wyglądają lilie wodne z daleka… a z bliska są takie napaćkane!” – dziecinnie dziwi się (w podpisach pod zdjęciami) bohaterka. To z pewnością zaintryguje maluchy.

 

Ilustracje Leny Anderson świetnie komponują się z pozostałymi partiami szaty graficznej, co ciekawe, Anderson sięga również po techniki malarskie impresjonistów, choć oczywiście w znacznie mniejszym zakresie. Tworzy niezbyt ładną bohaterkę i pozwala jej zachowywać się naturalnie (na wielu rysunkach Linnea akurat bawi się z kotem, przywołuje jakiegoś kota albo go szuka, na innym pan Blomkvist trzyma ją za sukienkę, by dziewczynka nie wpadła do wody, zajęta fotografowaniem kwiatów). Odkrywanie podobnych zabiegów pewnie spodoba się dzieciom.

 

Niezależnie jednak od przebogatej szaty graficznej, to Christinie Bjork, autorce tekstu, należą się największe gratulacje. To ona sprawia, że dzieci chłoną wiadomości o Monecie, ona dzieli się wrażeniami i przeżyciami. Cała książka jest tak autentyczna, bo autorki faktycznie odwiedziły miejsca, do których wysłały swoją bohaterkę. Uruchomiły jeszcze radosne, dziecięce zdziwienie – i część fabularna napisała się chyba sama. Sporo tu także dodatkowych wiadomości dla tych wszystkich, którzy zechcą udać się w podróż do Paryża. Dzieci znajdą też wymowę francuskich słówek, dorośli – informacje techniczne (także o miejscach, w których można obejrzeć prezentowane w książce obrazy). „Linnea…” kusi soczystą zielenią na okładce. Ale też treść będzie równie atrakcyjna.

 

Izabela Mikrut

Kup książkę Linnea w ogrodzie Moneta

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Linnea w ogrodzie Moneta
Książka
Linnea w ogrodzie Moneta
Bjorj Christina, Anderson Lena
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy