Przysięga Hipokratesa
Przysięgam na Apollina, lekarza, na Asklepiosa, Hygieę i Pahaceę, oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich za świadków, że wedle mej możności i zdolności będę dochowywał tej przysięgi i tego zobowiązania (…). Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu swej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; w razie jej przekroczenia i złamania niech mię los przeciwny dotknie. Ten tekst stanowi fragment przysięgi Hipokratesa, stanowiącej podstawy dzisiejszej etyki lekarskiej. Oddając się w ręce specjalistów, możemy zatem być pewni, że zrobią oni wszystko, by wyleczyć nas zgodnie z posiadaną wiedzą, że możemy obdarzyć ich bezgranicznym zaufaniem. Czy jednak rzeczywiście tak jest? Może rozsądniejszym podejściem będzie to, stosowane w naukach o zarządzaniu – ufaj, ale kontroluj?
O lekarzach, kontrowersyjnych terapiach i błędach w sztuce lekarskiej pasjonująco pisze Christer Mjåset, który środowisko medyczne zna od podszewki. Jako neurochirurg swobodnie posługuje się medycznymi terminami, uwiarygodniając opisywane wydarzenia i sprawiając, że jego historie budzą grozę i nieufność. Lekarz, który wiedział za dużo to już piąta pozycja autorstwa utalentowanego lekarza i pierwsza, która została przetłumaczona na język polski. Jestem również przekonana, że nie ostatnia, bowiem połączenie powieści medycznej i kryminału, spojone jeszcze mrocznymi klimatami norweskiej wyspy i dzikością przyrody, to doskonała propozycja nie tylko na długie, zimowe wieczory. Tym samym autor dołączył to plejady znakomitych autorów skandynawskich kryminałów, stając obok Mankella, Larssona czy Läckberg i nie dając o sobie zapomnieć.
Mjåset przenosi czytelników do Hitry, miasta leżącego w regionie Sør-Trøndelag, gdzie pracę otrzymuje młody i pełen ideałów lekarz Mads Helmer. Pobyt na tym „końcu świata” ma być zadośćuczynieniem za grzech, który nasz bohater w swoim mniemaniu popełnił – na jego stole operacyjnym na skutek błędu lekarskiego umarła mała dziewczynka. Trauma, w połączeniu z atakami epilepsji, zmusza lekarza do opuszczenia Lørenskog i przyjęcia posady w spokojnym miasteczku, gdzie czynniki stresogenne są zredukowane niemal do zera, zaś dyżury odbywają się sporadycznie. W Hitrze jednak Mads napotyka na opór mieszkańców, którzy nie dość, że nie uznają leczenia szpitalnego, to jeszcze wszelkie decyzje lokalnej społeczności podporządkowane są słowom gminnego lekarza, Aldusa Caroliussena.
Kiedy Mads, wracając w nocy do domu, odkrywa rozbity samochód swojego przełożonego, który zjechał z drogi bez wyraźnego powodu, zaczyna odkrywać drugą twarz Starego Doktora. Kim tak naprawdę był Caroliussen, prawdziwa ostoja Hitry? Naukowcem, który przed kilkoma miesiącami przerwał pracę nad doktoratem, do którego materiału dostarczały badania genetyczne nad hemochromatozą? Szanowanym lekarzem, który nie dość, że stawiał błędne diagnozy, nie prowadził dokumentacji medycznej swoich pacjentów, to jeszcze przepisywał im… cukier gronowy?
Wątpliwości Madsa co do przestrzegania etyki lekarskiej przez Caroliussena potęguje jeszcze rozmowa z córką zmarłego, Line Schönfelt, która dokonuje w domu ojca zdumiewającego odkrycia. Okazuje się, że Stary Doktor nie tylko trzymał w piwnicy własną kartotekę pacjentów, w której zapiski znacząco różniły się od tych znajdujących się w oficjalnej dokumentacji medycznej, to jeszcze zbiory przypominały teczki służb wywiadu – wszystkie zawierały bowiem szereg informacji, mogących zniszczyć niejednego mieszkańca gminy i przekreślić niejedną karierę. Wydaje się, że nie tylko córka odkryła to sekretne archiwum, bowiem stan akt wskazuje na wizytę włamywacza.
Czy to właśnie jedna z umieszczonych w kartotece teczek oznaczała wyrok śmierci na Caroliussena? Co wspólnego z jego śmiercią ma założona przez lekarza fundacja Atlantyda, założona w celu finansowania jego badań? Czy, pracując nad doktoratem, odkrył coś, czego nie powinien? Co sprawiło, że przedmiot badań wart był dla jednej z lokalnych firm aż półtora miliona? Mads zostaje wciągnięty w wir prywatnego śledztwa, w którym żaden z elementów układanki nie pasuje do innych, zaś każdy nowy trop wydaje się nasuwać kolejne pytania. Na dodatek zgon przełożonego powoduje spiętrzenie obowiązków i chroniczne zmęczenie, co w każdej chwili może wywołać u Helmera nowy atak. Tymczasem w Hitrze tak wiele jest do zrobienia, a śmierć zaczyna zbierać swoje żniwo. Zagrożony jest również sam Mads…
Lekarz, który wiedział za dużo Christera Mjåseta to przykład doskonalej równowagi pomiędzy wciągającą fabułą a terminologią medyczną dawkowaną w niezwykle rozsądnych ilościach, w żadnym momencie nie wywołującą chronicznego bólu głowy. Choć akcję trudno określić mianem „brawurowej”, a bieg wydarzeń - „toczącym się lawinowo”, to jednak płynne przejścia pomiędzy poszczególnymi wątkami, kolejni pacjenci Madsa, dostarczający nowe fakty na temat Caroliussena czy dowody na kontrowersyjną działalność zmarłego nie pozwalają nawet na chwile odpoczynku i dekoncentracji. Przerażającej prawdzie towarzyszą norweskie klimaty i oszczędne opisy przyrody, które potęgują uczucie osamotnienia czy grozy sytuacji. Sytuacji, w której żaden człowiek nie jest bez winy i każdy może być podejrzanym. Mimo mistrzowskiego podejścia autora do tematu, warto się jednak głęboko zastanowić przed rozpoczęciem lektury. Po czterystu pięćdziesięciu stronach Lekarz, który wiedział za dużo również przychodnie rejonowe mogą zacząć świecić pustkami!