Przenieśmy się myślą do Anglii, a ściślej do Londynu. Jest rok 1880. Poznajemy pułkownika Pargitera oraz jego rodzinę- dzieci i umierającą na raka żonę. Ta ostatnia wkrótce przenosi się na tamten świat, schodząc w ten sposób ze sceny. Pozostaje na niej reszta rodziny Pargiterów. Śledzimy ich dalsze losy aż do "czasów dzisiejszych", czyli do lat trzydziestych XX wieku. W sensie fabularnym niewiele tu się dzieje. Życie angielskiej rodziny toczy się powolnym, spokojnym rytmem. Nie ma tu jakichś dramatycznych zwrotów akcji. Wiele czasu zajmują bale i spotkania w określonym kręgu towarzyskim. Rytuały takie jak popołudniowa herbatka jednoczą ludzi i dają poczucie niezmienności, stabilizacji. Życie wydaje się być wręcz niewiarygodnie spokojne, tak bardzo inne od znanego nam, współczesnym ludziom, wiecznego zabiegania. Skąpa fabuła i bardzo powolny rytm nie oznaczają jednak, że książka jest nudna. Czyta się ją bardzo dobrze. Wiele fragmentów urzeka swym pięknem. Autorka jest bardzo wrażliwa na grę świateł i cieni oraz na uroki przyrody. Przytoczę dla przykładu dwa krótkie fragmenty: "Nastała pełnia lata; noce były upalne. W świetle księżyca woda robiła się biała i nie można było odgadnąć, czy jest głęboka, czy płytka. Wszystkie przedmioty miesięczny blask powlekał świetlistą glazurą i wyglądały jak polane srebrem, nawet liście drzew przy wiejskich gościńcach miały na sobie tę lśniącą polewę." "Na wsi był to całkiem zwyczajny dzień; jeden z długiego korowodu dni, które nastawały po sobie, w miarę jak rok zmieniał barwy z zielonych na pomarańczowe, przechodząc od ozimin do żniw. Nie było ani gorąco, ani zimno; dzień był, jak to zwykle w Anglii na wiosnę, właściwie pogodny, tylko że z fioletowej chmury stojącej nad wzgórzem mógł w każdej chwili lunąć deszcz. Trawy falowały w cieniu, a za chwilę- w blasku słońca." Takich urokliwych opisów jest bardzo wiele. Powieść zdaje się płynąć leniwie niczym spokojna Tamiza lub snuć się jak mgła. To typowo jesienna lektura- najlepiej czytać ją o tej porze roku, przy kominku, z filiżanką gorącej (angielskiej?) herbatki, gdy nigdzie się nam nie spieszy i możemy bez przeszkód poddać się jej czarowi. Kalina Beluch
Ten wybór różni się od dotychczasowych prezentacji eseistyki Woolf: pisarka nie występuje tu jedynie jako czytelniczka, recenzentka, komentatorka i...
Virginia Woolf nie przygotowała do druku żadnego z tekstów w niniejszym zbiorze. Pisane były jako list-wspomnienie dla siostrzeńca, Juliana Bella, jako...