Recenzja książki: Lata sześćdziesiąte

Recenzuje: Katarzyna Krzan

Lata sześćdziesiąte XX wieku odegrały niebagatelną rolę w kulturze i polityce. Bez nich nie byłoby nas. To wtedy właśnie zrodziła się koncepcja połączenia wszystkich umysłów w neuronową sieć. To dzięki narkotycznym podróżom udało się dotrzeć do granic psychodelicznych możliwości, co dało podwaliny obecnej kulturze popularnej.

 

Książka Jenny Diski zatytułowana jest Lata sześćdziesiąte. Twarze kontrkultury. Napisała ją w naszych już czasach emerytka, która wtedy była nastolatką wchodzącą w dorosłe życie. Udało jej się przeżyć, mimo korzystania ze wszelkich dobrodziejstw tamtych czasów. Przeżyła, zapamiętała, a - co więcej - potrafiła spojrzeć krytycznie na swoje doświadczenia i po latach je ocenić.

 

Lata sześćdziesiąte to w zasadzie rodzaj pamiętnika, osobistych wspomnień, wzbogaconych właśnie owym czasowym dystansem i wiedzą o tym, co działo się później. A jednak jest to lektura niezmiernie interesująca, chyba właśnie przez to odniesienie do współczesności.

 

Autorka łamie przy tym pewne utrwalone mity. Uświadamia czytelnikom, że dzieciaki urodzone tuż po drugiej wojnie światowej były w specyficznej sytuacji. Ich rodzice przeżyli trudne lata wojny, z radością i optymizmem patrzyli w przyszłość, wierząc, że coś takiego jak wojna nigdy więcej im się nie przytrafi. Przeżyli głód i niedostatek, z pewnością także wiele rodzinnych tragedii. Oczywistym jest więc, że chcieli swoim dzieciom stworzyć zupełnie nowy, lepszy świat, pozbawiony trosk materialnych. Oczywiście w naszym kraju ta sytuacja wyglądała inaczej. Nie mieliśmy rozbuchanego konsumpcjonizmu, żaden z polskich nastolatków w latach sześćdziesiątych nie kontestował przeciwko sklepom przepełnionym towarami. Dlatego tak trudno nam zrozumieć bunt młodych przeciwko kupowaniu. U nas raczej marzyło się o tym, by wejść do dobrze zaopatrzonego sklepu. Ale to już inna opowieść. O innych latach sześćdziesiątych.

 

Tymczasem w Wielkiej Brytanii oczy młodych Londyńczyków zwracały się ku Ameryce, skąd nadchodziły zwiastuny zmian. Jak podkreśla Autorka, prawdziwe zmiany zaczęły się dopiero w połowie lat sześćdziesiątych, kiedy dorosło pokolenie powojennego boomu. Pokolenie, które dostało wszystko: możliwość studiowania, rozrywki, kieszonkowe od rodziców, darmowe narkotyki przepisywane na receptę przez zaprzyjaźnionych lekarzy, wysokie zasiłki dla bezrobotnych. Mogli wszystko. A jednak nie chcieli pogrążać się w oficjalnej kulturze, omijali szerokim łukiem mainstream. Nie wierzyli swoim rodzicom, którzy obiecywali pokój, a wysyłali swoich synów na absurdalną wojnę w dalekim Wietnamie. Wiemy, że dzięki przekazom telewizyjnym miliony ludzi mogły niemalże na żywo obserwować śmierć najbliższych. Nad głowami wisiała także groźba wojny nuklearnej. Pokój był tylko pozorem. Hipokryzja dorosłych była bardzo bolesna. Autorka opisuje sytuację, gdy podczas jednej imprezy wszyscy wyszli na plażę, by czekać na pojawienie się nuklearnego grzyba. Żegnali się ze sobą… Sytuacja na świecie była już na tyle napięta, że nie wierzyli już w odległą przyszłość, skoro wszystko mogło zniknąć w jednej chwili. Jak w takim razie można było "poświęcać się" studiowaniu przez lata po to tylko, by dostać dobrą pracę w korporacji? Czyż nie przyjemniej było oddać się studiowaniu swoich potrzeb, imprezowaniu, wolnej miłości i słuchaniu muzyki? To właśnie wtedy zrodziły się zalążki indywidualizmu, kultu jednostki, które teraz pokutują. Więzi społeczne wtedy właśnie zostały potargane. Liczyły się jednostki.

 

Refleksje o charakterze ogólnym przeplatają się u Jenny Diski z prywatnymi wspomnieniami o tym, jak założyła pierwszą czarną obcisłą sukienkę czy zaczęła ćpać. Autorka podkreśla, że każde kolejne pokolenie młodych buntuje się przeciwko starszym. Nie ma w tym nic niezwykłego. Z tą różnicą, że jej pokolenie zrobiło to w bardzo spektakularny sposób, chciało zmieniać świat. Muzyka była wyrazicielką ich idei, narkotyki pozwalały poszerzać świadomość. Porównując to z czasami nam współczesnymi, autorka słusznie zauważa, że dziś ecstasy służy wyłącznie temu, by lepiej się bawić na imprezie, a kokaina by polepszać swoje wyniki pracy w korporacji. Muzyka zaś nic nie wyraża, jest remiksem starych utworów i tylko udaje głębię, której tak naprawdę jej brak. Diski widzi, że teraz młodzi także się buntują, ale tak naprawdę nie wiedzą już, przeciwko czemu. Kontrkultura zmieniła kulturę, ale potem została przez nią wchłonięta. Najwięksi jej myśliciele (jeśli przeżyli narkotykowe tripy) założyli dochodowe korporacje i żyją kosztem współczesnej młodzieży, podsuwając jej coraz nowsze gadżety.

 

Jedyne wady publikacji to maleńki format, mikroskopijna czcionka i małe marginesy. Zapewne książka miała przypominać dokumenty z dawnych czasów, jednak takie wydanie miejscami nieco utrudnia lekturę. Warto jednak po nią sięgnąć, bowiem książka Diski jest niezmiernie interesująca. Pozwala lepiej zrozumieć nasze czasy, dając szerszy ogląd na rzeczywistość. 

Kup książkę Lata sześćdziesiąte

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Lata sześćdziesiąte
Autor
Książka
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy