Autorzy, którzy decydują się na otwarte zakończenie swoich powieści, pozostawiają sobie tym samym możliwość kontynuacji rozpoczętego w książce wątku. I tak, czasami przypadkowo, czasami znowu zupełnie rozmyślnie powstają dzieła wielotomowe, w których ostatecznego zakończenia trudno upatrywać czytelnikowi w drugim czy nawet piątym tomie. Ostrze Rafała Kotmoskiego zapoczątkowało serię, która ma szansę osiągnąć dość spore rozmiary. Druga część cyklu, Lament Sieny, zapewne przykuje uwagę czytelnika zagadkowym i niepokojącym tytułem, a miłośnicy twórczości Rafała Kotomskiego z pewnością nie przejdą obok niej obojętnie.
Po dramatycznych wydarzeniach w książęcym mieście C., Aria Lorenzo postanawia bezzwłocznie wrócić do swojego rodzinnego miasta, Sieny. Współuczestnikowi zbrodni, dowódcy straży Sebastiana de Th., kawalerowi de la Chasse także udaje się uciec. Baron Ludwik Mercator niedługo potem z polecenia księcia wyrusza w pościg za zbrodniarzem. Okazuje się, że droga prowadzi barona Mercatora do Sieny. Mężczyzna planuje, że po wykonaniu zadania spotka się z kobietą, Arią Lorenzo, którą darzy głębokim uczuciem, a która praktycznie bez słowa wyjechała z miasta C. Żaden z poznanych w Ostrzu bohaterów – czy to pozytywnych, czy też negatywnych – nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że w Sienie czekają go jeszcze bardziej makabryczne przeżycia niż w mieście C. Kto wyjdzie z nich cało, a kto zapłaci najwyższą cenę? Tego dowie się czytelnik z Lamentu Sieny .
Język, styl i narracja Rafała Kotomskiego mogą wzbudzić zazdrość niejednego szanowanego i uwielbianego przez rzesze czytelników pisarza. Czytając czy to najnowszą powieść autora, Lament Sieny, czy jej poprzedniczkę – Ostrze, czy – wreszcie – niedoścignionych Dwóch morderców w podróży, czytelnik odnosi wrażenie, jakby sam był uczestnikiem opisywanych wydarzeń. Barwne, szczegółowe i bogate w detale opisy życia i obyczajów sieneńczyków, hałaśliwe nawoływania przekupniów, brzydota biedoty przeplatająca się z pięknem architektury, burdele łypiące pożądliwym okiem na świętość majestatycznych katedr, prostota życia kupców, handlarzy, stolarzy czy grabarzy sprawiają, że czytelnik niemalże traktuje Sienę jak miasto, w którym sam przyszedł na świat i które zna jak własną kieszeń.
Lament Sieny to jednak nie tylko piękna w swej wiarygodności przestrzeń. To nie tylko hałasy dochodzące z oberży, śpiewy dobywające się z kościołów czy nie zawsze piękne zapachy towarzyszące każdego dnia mieszkańcom miasta. Lament Sieny to obraz degeneracji, przeistaczania się skrzywdzonego niegdyś, przed wielu laty człowieka – księcia mroku – w kwintesencję zła. Powieść Rafała Kotomskiego odkrywa przed czytelnikiem najciemniejsze zakamarki ludzkiego umysłu, żądne krwi niewinnych osób pragnienia oraz chęć zadawania nieuzasadnionego bólu zupełnie przypadkowym osobom. A wszystko to w celu obudzenia w ludziach strachu, udowodnienia za wszelką cenę potęgi, którą książę mroku niesłusznie sobie przypisuje.
Założenia i wcielony w życie pomysł dałby w ogólnym rozrachunku całkiem ciekawą powieść, gdyby nie jedno zasadnicze zastrzeżenie. Analogii w Lament Sieny w stosunku do Ostrza jest zdecydowanie zbyt dużo. Być może nie rzucają się one w oczy od razu, jednak po głębszej analizie i stworzeniu planów sytuacyjnych obu powieści czytelnik zauważy, że wiele rozwiązań autor powtórzył także w nowszej książce. Nie chcąc zdradzać szczegółów powieści, zaznaczę tylko, że już sam pomysł postaci księcia mroku, istoty pozbawionej skrupułów, bawiącej się ludzkim cierpieniem, uwielbiającej zadawać ból przywodzi na myśl nikogo innego, jak znanego z Ostrza, równie negatywnego i odpychającego bohatera – Sebastiana de Th. Idąc dalej tym tropem: książę mroku otacza się pomocnikami równie odrażającymi jak słudzy wspomnianego Sebastiana de Th. Najbardziej jednak rozczarowuje zakończenie powieści. W tym bowiem wypadku analogii dopatrzyć się nietrudno.
Książce Rafała Kotomskiego można zarzucić jeszcze to, że w kilku miejscach jest ona zupełnie niewiarygodna. Lament Sieny to – jak by nie patrzeć – osadzony kilka wieków temu kryminał z detektywem – baronem Mercatorem w roli głównej. Jak więc na kryminał przystało, powinien być on w swej złożoności (paradoksalnie) możliwie najbardziej uproszczony. Im więcej bowiem szczęśliwych zbiegów okoliczności – tym mniej w powieści miejsca na wiarygodność. Tak, niestety, ma się rzecz z Lamentem Sieny. Daje się to zauważyć zwłaszcza w momencie kulminacyjnym, gdy Mercator wraz ze swoimi sługami ścigają kawalera de la Chasse i karła Furię. Niepotrzebnie też pojawia się w powieści wiele postaci, które w toku wydarzeń nie odgrywają istotnej roli bądź ich szczególne zadanie jest jedynie dziełem przypadku.
Jeśli natomiast przypatrzyć się charakterystyce postaci pojawiających się w Lamencie Sieny, kunsztu w ich kreacji odmówić autorowi nie sposób. Odrażający, zuchwały karzeł Cesare Furia wydaje się idealnym kandydatem na sługę księcia mroku. Książę mroku – starzec, pragnący zemsty na społeczeństwie za niesprawiedliwe traktowanie w czasach, gdy był jeszcze młodym chłopcem – to uosobienie zła w czystej postaci. Trudno czytelnikowi wyobrazić sobie bardziej ordynarną od niego kreaturę. Czytelnik ma okazję bliżej przyjrzeć się także kawalerowi de la Chasse, człowiekowi gnanemu pragnieniem zadawania nieuzasadnionej krzywdy, mordującemu właściwie dla własnej przyjemności i fanaberii. Lament Sieny to jednak nie tylko plejada okrutników. Wśród nich pojawiają się – oprócz Mercatora – także bohaterowie pozytywni. Są dwaj Anglicy, pomagający baronowi i jego sługom w ujęciu de la Chasse’a. Jest duchowny Rutillo, który za sprawą niejasnych przeczuć ma okazję rozwikłać intrygę karła Furii i księcia mroku. Jest i Barbabietola, sługa barona Ludwika, który swoją odwagą i pomysłowością wspiera poszukiwania Arii Lorenzo.
Książka Rafała Kotomskiego to zatem z jednej strony obraz miasta i społeczeństwa, ukazany w najdoskonalszy i najbardziej szczegółowy sposób, jaki można oczekiwać w przypadku powieści. Opisy placów, uliczek, ciemnych zaułków, gwarnych tawern czy cuchnących burdeli czytelnik pochłania z zaskakującą przyjemnością, podświadomie domagając się więcej tego rodzaju treści, plasujących się na niezwykle wysokim poziomie. Równie ciekawie wygląda kwestia osobowości bohaterów. Drobiazgowość w opisie nie tylko ich wyglądu czy zachowania, ale także myśli, pomysłów i knowań sprawia, że czytelnik widzi oczami wyobraźni bohaterów niczym żywe, realne postaci. Najsłabiej na tym tle wypada –niestety – fabuła Lamentu Sieny. Zbyt dużo analogii do pierwszej części przygód Ludwika Mercatora, a tym samym zbyt dużo powtórzonych rozwiązań sprawia, że czytelnik trzyma w ręce niejako rozszerzoną wersję Ostrza. Bardziej mroczną, bardziej krwawą i brutalną – ale wciąż jednak w pewnym sensie tę samą książkę.
Autor proponuje czytelnikowi niezwykłą podróż i niezwykłą książkę. Zebrane w tomie teksty cechuje oryginalność stylistyczna i bogactwo literackiej...
Niepogodzony z realiami socjalizmu uciekinier ginie od strzału na pilnie strzeżonej granicy. A jednak – nie wiadomo po jak długim czasie –...