Kochana babcia. Staruszka, która zawsze przytuli, pogłaszcze, pocieszy, gdy dzieje się krzywda. Nieważne, czy masz lat pięć, czy dwadzieścia pięć - ona zawsze wstawia się za Tobą; to taki obrońca w każdej sytuacji. Z rodzicami jest podobnie, ale oni więcej wymagają. Babcia nigdy nie zakaże oglądania telewizji albo gry na komputerze, bo coś przeskrobałeś. Tylko Ty wiesz, ile razy uciekałeś, by schować się za babciną spódnicą. Z dziadkiem jest podobnie, jednak to już nie to samo... Oliwa, tam wszystko się zaczęło. Tam przyszedł na świat obiecujący literat młodego pokolenia, Jacek Dehnel. Swoją przygodę z pisarstwem rozpoczął od prób poetyckich. Coraz lepsze wiersze zostały wreszcie dostrzeżone przez znawców i od tamtej chwili młody gdańszczanin wspina się powoli na parnas polskiej sztuki. Kilka nagród w konkursach poetyckich, kilka tłumaczeń oraz kilka wydanych zbiorków i tomików wierszy to już przyzwoity dorobek. Jednak Dehnel nie poprzestał tylko na utworach poetyckich – wydał również zbiór opowiadań, a kilka miesięcy temu ukazała się jego pierwsza powieść – „Lala”. W dawnych czasach, gdy umiejętność pisania nie była powszechnie znana, głównym kanałem komunikacji była mowa. Za jej pośrednictwem przekazywano z pokolenia na pokolenie pamięć o przodkach i ważnych wydarzeniach. Z jej pomocą przetrwały do czasów piśmiennych dawne legendy i opowieści, by w końcu zyskać nieśmiertelność przez zapisanie w księgach. Dzięki temu dziś można obcować ze starożytnymi, przemierzać z rycerzami średniowieczną Europę lub być świadkiem dziewiętnastowiecznych odkryć, które na zawsze zmieniły świat. Dlaczego więc nie ocalić od zapomnienia swoich najbliższych? Powieść Jacka Dehnela jest właśnie taką próbą; próbą ocalenia ukochanej babci, ale także siebie – pisarza. Trudno jednoznacznie określić, kiedy i gdzie tak naprawdę zaczyna i rozgrywa się akcja powieści – nawet sam autor ma z tym problem. Wiele miejsc, wiele dat, wiele zdarzeń, ale wraz z babcią można wrócić do nich bez problemu. Dzięki fenomenalnej pamięci i zdolnościom bajarza babcia zabiera czytelnika we wspaniałą podróż pośród jej wspomnień. Wraca myślami aż do dziewiętnastego wieku, by przedstawić swoich bliskich i ich także ustrzec przed działaniem mijającego czasu i zapomnieniem. Ratuje historie ich życia, opowiadając je swemu wnukowi, Jackowi, który skrzętnie notuje poszczególne elementy rodzinnej układanki. A elementów tych jest bez liku. Babcia nie ma zamiaru przedstawiać wnuczkowi ogólnego planu, czegoś na podobieństwo panoramy rodziny, jej celem jest przekazanie najważniejszych a zarazem najbardziej interesujących historii z życia jej poszczególnych członków. Przypomina więc kłopoty finansowe swojego dziadka, kolejne przeprowadzki, zabawy z koleżankami. Sięga pamięcią do szkoły i do problemów z nauczycielami. Wraz z babcinymi opowieściami można przeżyć strach przed zbliżającą się wojną oraz doświadczyć trudów życia w okupowanym kraju. Sporo miejsca w jej wspomnieniach zajmują kontakty z Żydami, Niemcami i Rosjanami. Na dzieje powojenne składają się m.in. działalność edukacyjna, pobyt w Belgii, przenosiny do Gdańska. We wspomnieniach nie zabrakło także historii miłosnych, bardzo ciekawych, a często i lekko nieprzyzwoitych. Wszystkie opowieści są przekazywane z dużym zaangażowaniem i dbałością o każdy detal. Ich ozdobą są pojawiające się często wstawki humorystyczne, nawet w sytuacjach raczej groźnych - n. p. w rozmowach z hitlerowskimi oficerami. „Lala” ocala więc całą rodzinę i tych, którzy byli z nią blisko związani. Ocala za sprawa babci, ale również dzięki przedstawicielowi najmłodszego pokolenia – Jackowi. On jest skrybą, który wszystkie opowiadane historie zbiera, selekcjonuje i spaja w jedno. Paradoksalnie Dehnel, ocalając pamięć babci, ocalił także siebie. Na kartach powieści zapisał nie tylko swoje imię, ale także proces tworzenia, rozterki towarzyszce pisaniu i oczywiście ostateczny efekt swej literackiej pracy. Ale czy to naprawdę tylko ich powieść? W miarę zagłębiania się w lekturę można bez problemu stwierdzić, że autorów tej powieści jest mnóstwo. Już nie tylko Dehnel i jego babcia, lecz również jego przyjaciele, znajomi babci oraz wszyscy ci, którzy byli godni zapamiętania. Ten ogrom bohaterów i narratorów poszczególnych historii sprawia, że zapisujący wspomnienia staje przed wielkim problemem – jak okiełznać tyle głosów i, często rozbieżnych, sądów. Autor decyduje się na przybranie roli przewodnika. To on decyduje o tym, która z postaci mówi i w jaki sposób jej słowa są prezentowane. Swoje stanowiska bohaterowie przedstawiają w dialogach, za pomocą cytatów lub za pośrednictwem innych, wspominających je, osób. Taki sposób poprowadzenia narracji stwarza duże problemy dla czytelnika. Autor nie jest bowiem konsekwentny i czasem zmienia osobę mówiącą w obrębie jednego akapitu - n. p. ustęp zaczyna mężczyzna, a kończy kobieta, i to bez jakiejkolwiek przesłanki lub komentarza w tekście. Wymusza to na czytelniku ponowną lekturę przeczytanych już wcześniej zdań w celu dokładnego zrozumienia całości. Bombardowanie czytelnika od początku wieloma nazwiskami, imionami i stopniami pokrewieństwa także nie jest zaletą tej książki. Po kilkunastu pierwszych stronach nawet bardzo uważny czytelnik ma wielkie trudności z jednoznacznym stwierdzeniem, kto jest kim w tej historii oraz jakie stosunki łączą poszczególne postacie. Z każdą następną stroną ten problem zdaje się ustępować. Być może dzięki stopniowej segregacji bohaterów, a może po prostu dzięki stale zmniejszającemu się ładunkowi prezentowanych przez autora rodzinnych i towarzyskich koligacji. Nie zmienia to jednak faktu, że w pierwszych rozdziałach opowiadający historię swej rodziny Jacek wydaje się posiadać kilka babć o różnych imionach bądź przezwiskach. Mnóstwo imion i problemy z dopasowaniem wypowiedzi do jej autora są na pewno uciążliwe dla czytających. Początkowo niezbyt wygodna wydaje się również olbrzymia dygresyjność. Im więcej osób opowiadających i mówiących w tekście, tym jest ona większa. Z racji swej nadrzędnej roli, jako głównej opowiadzaczki, prym w zakresie dygresji i wtrąceń wiedzie babcia. Wystarczy jej niewielki bodziec, by przeskoczyć do innego zagadnienia. Najmniejsze skojarzenie, przypadkowo zobaczona osoba lub fotografia to wystarczający pretekst, aby porzucić główny wątek. Tak wielka dygresyjność bywa jednak zaletą utworu. Należy bowiem pamiętać, że „Lala” jest opowiadaniem o opowiadaniu, przez co możliwość wystąpienia dygresji zwiększa się dwukrotnie. Jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, że historia życia tytułowej Lali jest zbiorem jej własnych opowieści zbieranych w większości w podeszłym wieku, dygresyjność nie powinna dziwić. Staje się ona wówczas odwzorowaniem sposobu myślenia starszej osoby oraz sposobu budowania przez nią wypowiedzi. Doskonale widać, jak bardzo zależy babci na dokładnym opowiedzeniu historii, jak dopytuje się, czy słuchacze na pewno już znają daną historię wystarczająco dobrze. Dygresje nie są niczym innym. Są próbą dokładnego przedstawienia wszystkich bohaterów i nakreślenia w sposób według babci bardzo czytelny tła wydarzeń, w których brała ona udział. Byłby on może jaśniejszy, gdyby nie ogromna drobiazgowość. Babcine dygresje kończą się czasem na tak drobnych szczegółach, że można zapomnieć, od czego się zaczęły. Uzasadnionym jest więc przedstawione przez pisarza na początku porównanie babcinej opowieści do rośliny lub korzenia rozgałęziającego się w coraz to nowe i coraz to mniejsze, cieńsze odnogi – tzw. bluszczowość. W znacznym stopniu do wzrostu liczby wtrąceń w tekście przyczynia się drugi główny bohater – Jacek. Poza tym, że to on dobiera i łączy w jedną historię poszczególne opowieści, to jeszcze raz po raz serwuje czytelnikom wtrącenia, które całkowicie wybijają z rytmu lektury. Najczęściej są to fragmenty odwołujące się do tego, co dzieje się lub co się działo wokół niego lub innych słuchaczy babcinych wspomnień. Przykładem takiego wtrętu jest chociażby scena zwiedzania i fotografowania gdańskiej archikatedry: „Tutaj, ponieważ zbyt długo monologowałem, Basia mnie sfotografowała, trochę, bo ujęcie było ładne, a trochę, żeby zwrócić na siebie uwagę.” A to wszystko w otoczeniu historii o bankructwie dziadka. Po co taki zabieg? Może dlatego, by nie umniejszać swojej kierowniczej roli w powieści, by zwrócić na siebie – autora uwagę czytelnika. W tekst „Lali” zostały wkomponowane jeszcze inne zdania. Dotyczą one już samego procesu pisania. Dehnel kilkakrotnie zastanawia się w powieści nad doborem słów, nad odpowiednią kompozycją, prezentuje także swoje doświadczenia czytelnicze. Jest świadomy problemu achronologii, która pojawia się w jego utworze. Dostrzega, że może być to przyczyną czytelniczych trudności, jednak od razu z pomocą przychodzi babcia, znajdując rozwiązanie: „To sobie przeczyta dwa razy.” Swoje stanowisko, jako pisarza i wnuka, Dehnel zaprezentował również cytując swój pamiętnik. W jego obrębie pojawiają się wspomniane wcześniej problemy autotematyczne oraz zapiski z procesu odtwarzania i tworzenia dialogów do opowieści babci. Nie byłoby w tym nic nowego, jednak w obrębie pamiętnika owe dialogi się pojawiają. Czytelnik może więc na krótko wejść jakby w proces powstawania powieści lub, precyzyjniej, zobaczyć, jak dialogi te wyglądały na pewnym etapie ich przygotowywania. W zapiskach z dziennika autora pojawiają się także słowa babci, które następnie pisarz zamieści w ostatecznej wersji tekstu jako cytaty. Tym sposobem, za sprawą współpracy najstarszego i najmłodszego członka rodziny, powstała mająca oznaki chronologicznego porządku, swoista saga rodu. Jej poszczególne drobne elementy zazębiają się z sobą, tworząc wyjątkową całość – literackie drzewo genealogiczne. W drzewie tym są jednak nadal wolne miejsca – ten, kto je czyta, a później przekazuje dalej, staje się jego nową, młodziutką gałązką. Damian Klamka
,,Do Europy -- tak, ale razem z naszymi umarłymi", pisała Maria Janion. Ta myśl stała się punktem wyjścia powieści Jacka Dehnela, w której trochę śmieszno...
W najnowszym tomie "Języki obce" Jacek Dehnel bawi się formą. Czytelnik otrzymuje szereg utworów prezentujących najróżniejsze style - od miniatur po nieużywane...