Tak mało wiemy o tym, co sprawia, że ludzie są tacy, jacy są
Miejsce wydarzeń - Uppsala. Miasto jakich wiele w europejskich dojrzałych demokracjach. Produkt szwedzkiego socjaldemokratycznego projektu stworzenia lepszego świata. Miasto coraz bardziej rozdarte. Ludzie zamożni - ludzie biedni. Ludzie wykształceni - prości robotnicy. Pracujący - nie mogący znaleźć pracy. Przykładni obywatele - przypadkowi i notoryczni przestępcy. Można by mnożyć takie przeciwieństwa. Miasto, w którym rosną niepokój, przestępczość, agresja wśród młodych. W którym modne jest obcinanie kosztów, zmniejszanie nakładów na edukację, bezpieczeństwo, projekty socjalne. W którym, jak prawie wszędzie, wydatki są większe niż dochody, a długami są obciążane przyszłe pokolenia.
Berit Johnson, żona Małego Johna, czeka na jego powrót do domu. Oboje są przytłoczeni trudnościami życia. On jakiś czas temu stracił dobrą pracę, ledwo wiążą koniec z końcem. Ich syn, Justus, chciałby mieć to, co jego koledzy. Kłopoty finansowe rzutują na każdy dzień, na myśli i pragnienia naszych bohaterów. Berit czeka, choć nie doczeka się powrotu męża. Policja odkrywa zmasakrowane zwłoki Johna na obrzeżach miasta, gdzie wysypywany jest śnieg zebrany z ulic.
Ola Haver po raz pierwszy prowadzi samodzielnie śledztwo. Zaczyna w pełni rozumieć, na czym polega odpowiedzialność z nim związana. Szefostwo czeka na wyniki, media śledztwo oceniają krytycznie, koledzy zmęczeni są brakiem szybkich efektów i irytującym brakiem punktu zaczepienia. Wszyscy chcą sukcesów, jak najszybszego wyjaśnienia sprawy Małego Johna. Tym bardziej, że zbliżają się święta Bożego Narodzenia i nikt nie chce pracować w nadgodzinach.
To nie było zmęczenie, tylko poczucie bezradności wobec tkwiącego w ludziach zła, które sprawiało, że głos szefa brzmiał obojętnie.
Vincent Hahn jest dziwną osobą. Samotny, mizantrop, nikomu nie ufający, obarczający innych winą za wszelkie niepowodzenia. Zakompleksiony, pełen żali i pretensji do ludzi, żyje w świecie fantazji. Marzy o zemście, o wyrównaniu prawdziwych i wyimaginowanych rachunków.
Ann Lindell jest na urlopie wychowawczym, samotnie zajmuje się rocznym synkiem, Erikiem, skutkiem chwili słabości i alkoholu. Niespodziewanie zaszła w ciążę z przypadkowym, żonatym mężczyzną, a jej dobrze zapowiadający się związek z Edvardem Risbergiem nie przetrwał tego. Ann czuje się bardzo samotna. Z jednej strony ma uroczego synka, który wymaga opieki i miłości, z drugiej - brakuje jej pracy, kolegów, adrenaliny związanej z dochodzeniami. Brakuje jej kogoś bliskiego, kogoś takiego jak Edvard, z kim dobrze się dogadywała, rozumiała.
Spotykamy tych ludzi w czasie śledztwa w sprawie śmierci Małego Johna. Takie niełatwe sprawy zmuszają bowiem do zaglądania w cudze życie, do analizowania przeszłości, do wnikania w świat wewnętrzny różnych osób, do stawiania się na ich miejscu. Do odkrywania spraw, które mogą być wstydliwe, nieprzyjemne, przykre, bardzo osobiste. Tak jest i tym razem. Chcąc dojść do prawdy, trzeba wiele zrozumieć, trzeba wiele się dowiedzieć.
Księżniczka Burundi to powieść kryminalna dla tych, którzy nie tyle lubią samą zagadkę i jej rozwiązywanie, co lubią przyglądać się ludziom postawionym w niecodziennych sytuacjach. Powieść niespieszna, smutna, z klimatem, w której najważniejsi są ludzie, nie same wydarzenia.
Kjell Eriksson nie opisuje postaci w sposób reporterski, patrząc na nie z boku. Stara się pokazać je pełniej, umożliwiając czytelnikowi zajrzenie do ich wewnętrznego świata. Widzimy w ten sposób więcej niż wtedy, kiedy oceniamy tylko czyjeś słowa i czyny, nie znając towarzyszących im emocji. Eriksson stara się pokazać motywacje, przeżycia, uczucia głównych postaci powieści. Ich rozterki, oczekiwania, plany, myśli. Sposób opisywania postaci, podobnie jak forma narracji, są zaletami powieści, choć wielbiciele wartkiej akcji mogą się poczuć rozczarowani mocnym naciskiem na szerokie tło wydarzeń, refleksjami natury ogólnej, ciekawą psychologią postaci.
Osoby, które są szczególnie potraktowane w powieści, to Berit Johnson, Lennart - brat Johna, Ola Haver, Vincent Hahn oraz Ann Lindell. Stoją po różnych stronach barykady. Łączy je przemoc i skutki, jakie ta niesie. Eriksson wyraźnie pokazuje bowiem, że przemoc oddziałuje nie tylko na jej bezpośrednie ofiary. Pozostawia ślady w sercach ludzi stykających się z nią, świadkach, rodzinie, przestępcach, stróżach prawa.
Księżniczka Burundi jest prozą smutną, chwilami nawet posępną. Ludzie się tu nie uśmiechają, nie mają lepszych chwil. Są przytłoczeni własnymi sprawami, nie radzą sobie dobrze w życiu - czy to osobistym, zawodowym, czy społecznym. Są chłodni we wzajemnych kontaktach, zamknięci, nieszczęśliwi. Pozbawieni często odrobiny fantazji życiowej, iskry szaleństwa, nadziei czy chociażby naiwnego optymizmu. Nieustannie spięci, zamyśleni, zagubieni w sobie. W tle poruszane są problemy dotykające współczesne społeczeństwo państwa takiego jak Szwecja, państwa dobrobytu: bezrobocie, agresja młodzieży, problemy imigrantów, rosnąca przestępczość, oszczędności w policji, w szkolnictwie, w działalności socjalnej państwa.
Księżniczka Burundi to proza ciekawa, dobrze napisana, wykraczająca poza proste schematy. Trochę słabszym momentem książki jest samo jej zakończenie, ale reszta powieści wystarczająco to rekompensuje. Wielbiciele ciekawego kryminału nie powinni być nią zawiedzeni.
Śmierć przychodzi do każdego, to jedno jest w życiu pewne. Śmierć z cudzej ręki jest straszna, wszystko jedno czy ginie złodziej na wysypisku, czy policjant na służbie. Ból ich bliskich jest taki sam.
Druga powieść z komisarz Ann Lindell, bohaterką "Księżniczki Burundi "– najlepszej powieści roku według Szwedzkiej Akademii Literatury Kryminalnej...
Ann Lindell prowadzi kolejne śledztwo, aby sprawiedliwości stało się zadość i żeby uspokoić swoje przerażone serce... Przy żwirowym nasypie starego wiaduktu...