W zasadzie przedmowa Agnieszki Taborskiej, tłumaczki, do najnowszego wydania „Księżniczki Anginy” Rolanda Topora mogłaby zastąpić wszelkie możliwe recenzje – to rzetelne opracowanie, analiza tekstu, wskazująca kolejne inspiracje i nawiązania oraz chwyty, jakie autor zastosował. Nie pozostawia Taborska pola do popisu recenzentom i krytykom, odsłaniając tajniki powieści.
„Księżniczka Angina” stanowi wręcz modelowy przykład wykorzystania w literaturze absurdu. Topor mocno nawiązuje do „Alicji w Krainie Czarów”, a rozwojem fabuły przywodzi na myśl fascynujące obrazy zradzane w wyobraźni maluchów – kierujące się własną, wewnętrzną logiką, ale też całkowicie negujące rzeczywistość. Roland Topor udowadnia, że potrafi być jednocześnie satyrykiem i humorystą oraz nonsensistą. Swoją bohaterkę, dziesięcioletnią Anginę, czyni najbardziej gorliwą wyznawczynią absurdu, nakazując jej postrzegać rzeczywistość przez pryzmat słownych skojarzeń. Kilka razy w książce pobrzmiewają echa „Małego Księcia” czy „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”, a i charakterystyczne dla bajek motywy (na przykład historia o darach wróżek i klątwie, jaką rzuca na dziecko pominięta w zaproszeniach postać) – Topor swobodnie łączy wątki z różnych opowieści, a przecież „Księżniczka Angina” okazuje się w lekturze spójna i sensowna (jeśli, oczywiście, zaakceptuje się reguły mocno zwariowanego świata).
Błyskotliwe dialogi, jakie toczą ze sobą dziwni bohaterowie, humorystycznie działają nie tylko ze względu na ich nieprzystawalność do realiów pozaliterackiej codzienności, ale i z uwagi na ich zaskakujący wewnętrzny głęboki sens. W tej opowieści rządzą słowa, co zresztą dostrzega i sama Angina, ucząc przyjaciół zasad tworzenia poezji konkretnej – słowa zyskują tu kształt i formę, układają się w zależności od znaczenia w utwory wizualne – Topor konstruuje ze słów fascynujące światy, przez co „Księżniczka Angina” nie nuży, ale zachwyca w każdym momencie.
Na rozmowach spoczywa też ciężar komizmu – riposty postaci śmieszą, ale też przynoszą nieprzewidywalne rozwiązania. Znacznie więcej absurdu mieści się w odpowiednich zestawieniach słów niż w dowcipach sytuacyjnych, choć tych ostatnich wcale u Rolanda Topora nie brakuje. Jest tu dziesięcioletnia dziewczynka, zupełnie inna niż wszystkie bajkowe dziesięciolatki. Antydydaktyzm Topora uwidacznia się między innymi w kreacji bohaterki – niegrzecznej, zbuntowanej, krnąbrnej, raz po raz kosztującej dorosłych przygód. Z kolei pełnoletnie postacie wykazują się swoistą infantylnością i niedojrzałością. Świat odwrócony do góry nogami wciąż dziwi, zwłaszcza że autor nie posługuje się w jego kreowaniu prostymi środkami.
Na uwagę zasługują również, a może przede wszystkim, obrazy śmierci, jakie serwuje mistrz czarnego humoru swoim czytelnikom. Nie ma tu oczywistości i nie ma tragedii – bywa, że śmierć okazuje się po prostu zmianą gramatycznych przyzwyczajeń, albo rozpłynięciem się w niebyt. Autor dobrze wie, że litość zaprzeczałaby śmiechowi, z konieczności stawia więc na nonsens – czyni to, jak łatwo się domyślić, rewelacyjnie, jego pomysły (pochodzące z drugiej połowy XX wieku) do dzisiaj bawią i imponują.
W „Księżniczce Anginie” nic nie dzieje się naprawdę – przez co może Roland Topor paradoksalnie przemycać sporo gorzkich prawd o rzeczywistości. 26 ilustracji autora ubarwia tę książkę – ale ponieważ grafiki przygotowane zostały na bazie rebusów – i pozbawione „tłumaczenia” – nie zawsze będą czytelne dla polskich odbiorców. Można jednak podziwiać kreskę autora oraz pomysłowość w tworzeniu rysunków, które stanowią komentarz do książki i absurdalny do niej dodatek. „Księżniczka Angina” przedstawia krainę fascynującej wyobraźni, świat stworzony bez zahamowań i odgórnie narzuconych praw. To kraina, którą chce się odwiedzać. Topor udowadnia znaczenie fantazji i proponuje humor absurdalny w najlepszym wydaniu.
Izabela Mikrut
Mistrz surrealizmu i absurdu prezentuje jedyne w swoim rodzaju memuary!Talent plastyczny przejawiał od dziecka, chyba od zawsze miał też dar poznawania...
Roland Topor - mistrz groteski i czarnego humoru powraca! ,,Wszyscy mówią, że krowy mają cielęce spojrzenie. Jednak to spojrzenie jest nie tylko cielęce...