W południowych krainach i na terenach Imperium nastała zima. Względny spokój. Armia najeźdźców wciąż zwleka z ostatecznym natarciem i podbojem wszystkich krain Nizin, odkładając go na czas wiosenny. Takim obrazem rozpoczyna się trzecia już część cyklu "Cienie Pojętnych" Adriana Tchaikovsky’ego, zatytułowana „Krew Modliszki”. Chociaż w poprzednich dwóch tomach autor precyzyjnie poukładał wszystkie figury tej szachowej rozgrywki po obu stronach barykady, to i w tej części możemy spodziewać się zaskakujących rozwiązań. A dość barwny już korowód postaci zasilą nowe ludy, zamieszkujące pogranicze krainy pająków.
Pomimo chwilowego zawieszenia działań wojennych, panujący spokój jest pozorny. W odróżnieniu od działań militarnych, walczące strony skupiły swoją uwagę na zdobyciu tajemniczego starożytnego artefaktu, który swemu posiadaczowi da wielką moc i życie wieczne. Nienawistny Imperator o istnieniu owego przedmiotu dowiedział się od niewolnika maga, moskitowca imieniem Uctebri, a ceną, jaką przyjdzie mu za niego zapłacić, będzie śmierć własnej siostry. Szkatuła cienia, ponieważ o niej mowa, będąca mroczną potęgą Darakyonu, staje się również obiektem pożądania dla Żukowców, którzy już wysłali po nią swoich agentów. Czy jednak wynajęci do jej kradzieży najemnik Gaved i pajęczyca Scyla nie ulegną mocy Szkatuły? Tak oto rozgrywka o magiczny przedmiot staje się pretekstem, aby kolejny raz dać się wciągnąć w fantastyczny owadzi świat Tchaikovsky’ego. Ale czy aby to nie za mało?
Gdy mamy już wrażenie, że wreszcie dojdzie do punktu kulminacyjnego, tożsamego dla wszystkich trzech części cyklu, autor wyraźnie zwalnia tempo. Do oczekiwanej ostatecznej walki pomiędzy siłami Imperium a resztą krain Nizin nie dochodzi. Po skończonej lekturze nasunęło mi się porównanie do sceny z filmu „Królestwo Niebieskie” Ridleya Scotta, w której to dwie wielkie armie, stojące naprzeciw siebie zaledwie o kilkaset metrów, po krótkich pertraktacjach odstępują od walki. Również i w „Krwi Modliszki” niektórzy poczują się zawiedzeni tym, że akcja główna została zawieszona na rzecz drugoplanowej batalii o Szkatułę. Mało tego: znawcy poprzednich części zatęsknią zapewne za niejednym bohaterem wątku, który w tym tomie się nie pojawił. Dzieje się tak, ponieważ autor, chcąc nie chcąc, aby zapanować nad materią świata przedstawionego, musiał zrezygnować z wielu rozpoczętych wcześniej opowieści. Jak już wspomniałem, pojawiają się nieznane dotąd ludy czy nowa broń, ale są one jedynie dekoracją, ozdobnikiem, mającym dodać świeżości na podobieństwo nowalijek, które Tchaikovsky wprowadzał już wcześniej.
W przypadku trzeciej już części cyklu u autora „Klęski ważki” mamy do czynienia z czymś, co śmiało można by nazwać „zadyszką” lub „zmęczeniem materiału”. Wielokolorowość postaci, jak i różnorodność wątków, czyli to, co do tej pory było zaletą serii, spowodowały przesyt trudny do opanowania. Dlatego też na potrzeby niniejszej książki pisarz celowo musiał porzucić niektóre wątki, jak i bohaterów, skupiając się jedynie na kilku z nich. Jakby tego było mało, pojawia się tutaj o wiele więcej przypomnień dotychczasowych części, niż w poprzednim tomie, przez co stają się one wręcz natrętne i bardzo spowalniają rozwój akcji, zubożając ją.
CYWILIZACJA NA SKRAJU ZAGŁADY. CZY NOWĄ ZIEMIĘ ODZIEDZICZĄ LUDZIE? Najlepsza powieść science fiction 2016. Nagroda Arthura C. Clarke'a. Ostatni ludzie...
Kolejny tom cyklu CIENIE POJĘTNYCH! Wojna z Imperium osowców zakończyła się gorzkim rozejmem, a Kolegium niewiele na niej zyskało poza...