Jednym z bardziej chlubnych epizodów w militarnej historii Polski, jednym z lepiej znanych także za granicami naszego kraju, jest heroiczna szarża polskich szwoleżerów z Gwardii Cesarskiej Napoleona pod Somossierą. Jej przywódca, Jan Leon Kozietulski, doczekał się nawet unieśmiertelnienia swego nazwiska w postaci raczej pejoratywnego określenia „kozietulszczyzna”, stosowanego jako podsumowanie polskich zapędów bohaterskich, brawury oraz chęci do oporu i walki za wszelką cenę, nie licząc się ze stratami i kosztami. Ale te wydarzenia, wraz z całą otoczką sprawy polskiej w czasach napoleońskich, są mało rozpropagowane wśród mniej zainteresowanych historią czytelników. Na szczęście dzięki wznowieniu dzieł Mariana Brandysa, znanego prozaika i reportażysty, znawcy i pasjonata czasów napoleońskich, ta luka na rynku została wypełniona – w księgarniach pojawiła się bowiem publikacja „Kozietulski i inni”.
Książka opowiada historię tytułowego Kozietulskiego, szwoleżera i gwardzisty Napoleona, który brał udział w jego licznych kampaniach (m.in. w Hiszpanii, w Austrii w pierwszej ‘wojnie polskiej’ i wojnie z Rosją). Oprócz niego poznajemy tych ‘innych’ – Polaków, którzy bohatersko walczyli o Polskę i Księstwo Warszawskie, zarówno w wojsku Małego Kaprala, jak i w kraju; na koniu i z szablą w dłoni, albo dyplomacją czy reformami. Przedstawiony jest więc też książę Poniatowski, dokładniej opisany w innej publikacji Brandysa, Krasińscy, ale także Maria Walewska i śmietanka towarzyska Warszawy pod zaborem pruskim. A w tle – Polska i cała Europa czasów Napoleona, z problemami, radościami i codziennością ich mieszkańców, odmalowane w zaskakująco barwny sposób na podstawie licznych listów i pamiętników.
Nie dajmy się zwieść – „Kozietulski i inni” to książka historyczna, nie powieść, ale czyta się ją równie przyjemnie. Brandys posiadł zdolność pisania gawędziarskiego, wiec czytelnik ma wrażenie, że słucha pasjonującej opowieści, pełnej zwrotów akcji i barwnych bohaterów. Nie ma tu natłoku dat, które i tak omija się podczas czytania, wymieniania pułków i kompanii biorących udział w potyczkach czy dokładnych opisów całych kampanii, o opisach bitew nie wspominając. I chociaż jest to w równym stopniu wada, co i zaleta (bardziej lubiący militaria czytelnicy raczej nie poczują się usatysfakcjonowani), sprawia to, że książki się nie czyta – ją się połyka w całości.
Barwny, kolokwialny język i prosty opis łączą się z głęboką analizą i ciekawymi spostrzeżeniami. Przekrojowość ujęcia – z dbałością o szczegóły. Jak można się spodziewać, książka ta ma też swoje wady, jakkolwiek nie wychwalałby jej poprzedni akapit. A sprowadzają się one do poprzednio poruszonego tematu militariów. Wbrew pozorom, przydałby się chociaż krótki opis działań militarnych w kolejnych kampżonąaniach, bo miejsca i wydarzenia mają tendencję do pojawiania się... znikąd. Także lekko zniechęcający jest natłok nazw geograficznych i nazwisk, które pojawiają się raz, by szybko skryć się w mroku dziejów. Ale Brandys wykonał kawał dobrej roboty.
„Kozietulski i inni” to książka nie tylko dla tych, którzy fascynują się historią, ale też dla każdego, kto chce dowiedzieć się więcej o czasach napoleońskich, bo napisana jest żywo, przystępnie i bardzo przekrojowo. Jest to spojrzenie na wojnę z pozycji jednego z ważniejszych Polaków tego okresu, ale jednak zwykłego człowieka. Często przytaczane listy Kozietulskiego do matki i siostry, opisy bardziej przyziemnych problemów i życia Warszawy w czasach Księstwa bardzo ubarwiają książkę, tak jak i gawędziarski styl pisania Brandysa. „Kozietulski i inni” to świetnie napisana opowieść o ciekawych ludziach i jeszcze ciekawszych czasach. Brandysowi udało się przybliżyć w bardzo przystępny sposób tematykę dość złożoną. To fascynująca książka, którą czyta się błyskawicznie - od deski do deski…
Mocno osadzona w czasach (i wymogach wobec literatury) głębokiego socrealizmu. Historia osnuta na wizycie w polskim Domu Dziecka koreańskich sierot....
Wspomnienia Mariana Brandysa ujęte w formie esejów- z czasów stanu wojennego, historycznych....