NLP jest dosyć powszechnie znaną techniką manipulacji, polegającą - w uproszczeniu mówiąc - na wmawianiu sobie konkretnych rzeczy, by w ten sposób "zaprogramować się" jak komputer. Można więc codziennie powtarzać sobie do lustra, że jesteśmy piękni, mądrzy, zabawni, inteligentni aż sami w to uwierzymy, a w konsekwencji uwierzą w to i inni. I sukces na rynku pracy mamy zapewniony.
Wielu propagatorów tej techniki odwołuje się do filozofii wschodniej, podkreślając rolę medytacji, życia "tu i teraz", głębokiego, świadomego oddychania. Zapominają jedynie o drobnym szczególe - że wschodnie "techniki" mają zupełnie inne podłoże religijno-filozoficzne i zupełnie inne cele. Na pewno nie są nastawione na osiąganie sukcesów na rynku nieruchomości czy w sprzedaży detalicznej produktów pierwszej potrzeby.
Steve Andreas, jak każdy szanujący się propagator własnej metody, już na początku odżegnuje się od innych, jemu podobnych, pisząc: Większość książek poświęconych przedstawianej tu tematyce niemalże w całości skupia się na problemach będących wynikiem negatywnych autonarracji, ich autorzy zaś wychodzą z mylnego założenia, że tego rodzaju 'wgląd' pozwoli na wprowadzenie w życiu korzystniejszych zmian. Niniejsza książka, dla odmiany, jest poświęcona niemal wyłącznie konkretnym rozwiązaniom kłopotów wynikających z prowadzenia negatywnych metanarracji. Zatem, jeśli wstając rano, myślisz: oto kolejny beznadziejny dzień w nudnej pracy, gdzie wszyscy się mnie czepiają, to ta książka jest dla Ciebie. Znajdziesz w niej lekarstwo na swój kiepski nastrój. Uświadomisz sobie bowiem, że wynika on wyłącznie z tego, co sam sobie wmówiłeś.
Na początek autor zaleca, by wsłuchać się w swój wewnętrzny głos, by odkryć, co dokładnie mówi i jakim tonem… Nie słyszysz głosów? No, to masz problem. Dziś "głosy w głowie" to nie jest już objaw rozchwiania psychicznego. Skup się i posłuchaj, co Ci mówi Głos, czy jest skierowany do Ciebie, czy też wychodzi "od Ciebie". Gdy już to wiesz, to połowa sukcesu. Następnie autor radzi, by nauczyć się przemieszczać ów głos, różnie go ustawiać w przestrzeni. Potem zabawa będzie jeszcze lepsza: wypowiadaj różne zdania w różnym tempie i z różną intonacją. Czy ma to być ćwiczenie aktorskie? Czy jakieś magiczne kontrolowanie swojej podświadomości? A może "głosu sumienia"? O nim, co prawda, mowy nie ma, ale przecież uciszyć się go nie da, skoro już tak uważnie zacząłeś się wsłuchiwać w to, co Ci w duszy gra (i gada).
Gdy już dotrzemy do swojego Głosu Wewnętrznego i uda się go okiełznać, można dla pogłębienia efektu dodać trochę muzyki, by go nieco "uśpić" i tym samym by wreszcie przystąpić do przejęcia nad nim władzy. Fajnie, jeśli piosenka czy utwór nastraja pozytywnie - będzie przyjemniej. Teraz już zacznij pozytywnie się nastawiać, mówiąc sobie coś optymistycznego. Są to tak zwane afirmacje. Znana wszystkim przedstawicielom handlowym metoda pozyskania klienta. Są oni tak pozytywnie nastawieni do produktu, że istnieje poważna obawa, czy z nim przypadkiem nie sypiają.
Dobrze mieć na podorędziu parę afirmacji i dobrze przeszkolony Głos Wewnętrzny, by stanowił dla nas oparcie w stresujących momentach. Gdy będzie nam źle, wystarczy posłuchać ustalonej wcześniej muzyki i pozwolić Głosowi nam trochę "posłodzić". Gdy będziemy "dobrze zaprogramowani", od razu poczujemy się lepiej. Powodzenia.