Recenzja książki: Kolorowe cudeńka z darów natury

Recenzuje: Adrianna Michalewska

Pięknie wydana, barwna książeczka postawiła mnie przed wielkim wyzwaniem. Z jednej strony czarujące ilustracje jajek z rzeżuchą, wampirków z malowanych kamieni, złotych rybek z orzechów włoskich, zamkniętych w akwariach z ozdobionych słoików, a z drugiej wrażenie, że to wszystko wymaga zbyt wiele pracy, warsztatu, setek maszyn, worków pszenicy, ziemi, narzędzi ogrodniczych i trzech stołów - czego, jak wiadomo, w żadnym domu nie ma.

 

Każdy z nas robił ludziki z kasztanów i orzechów, ale kto ozdabiał je włosami z włóczki? Kto robił tablicę do rzutek z filcu, a lotki z rzepów, które na co dzień czepiają się ogonów psów i naszych rajstop? Kto potrafi zrobić z ziemniaka coś więcej niż tylko pieczątki? A kto potrafi wykroić samochód z kolby kukurydzy?

 

Przeglądałam tę książeczkę, narzekając półgłosem, że świat dzisiaj taki udziwniony, że wszystko musi być inaczej, że zamiast upraszczać, tylko sobie komplikujemy i że do takiej książki powinni dodawać człowieka, który potrafi to wszystko zmajstrować i zajmie nasze dzieci, gdy nie będą potrafiły tego wszystkiego do siebie przykleić, dopasować, złączyć.

 

Ale pewnego poranka znalazłam na stole żabę z orzecha włoskiego, siedzącą na filcowym liściu na papierowym stawie. Żaba łypała na mnie oczami z masła i wystawiała szynkowy język. Wszystko, co wydawało się dla mnie za trudne, za duże, zbyt skomplikowane, dla moich dzieci okazało się proste i oczywiste. To prawda, że w maselniczce znalazłam pędzelek z zieloną farbą, ale czy to nie oznaka przełamywania ograniczeń? Zbyt często słyszę na co dzień, że się nie da, że tak się nie robi, że kafelek nie przykleja się w taki sposób, a jedynie w inny, że parkiet musi być kładziony jak wieki temu, farba musi schnąć naturalnie, a jak z okna wieje, to widać wiać musi.

 

Przyzwyczajona do utartych ścieżek, do schematów, do ograniczeń, sama je sobie narzucam, zamiast zapomnieć o tym, że trudno, że coś jest kłopotliwe, męczące i poszukać zabawy. Nie mam zboża do lwiej grzywy? Mogę zwierzaka ozdobić suchymi źdźbłami trawy. Nie mam piasku do słoikowego akwarium? Wystarczy wsypać tartą bułkę. Najważniejsze, to poszukać rozwiązań. O ileż lepiej wyglądają na talerzach ziemniaczane ludziki niż zwyczajne, tradycyjnie przyrządzone ziemniaczki. A kto potrafi zrobić krasnala z kromki chrupkiego chleba? Ja nie - moje dzieci: tak! 

 

Zachęcam więc do zajrzenia do tej książeczki. Zobaczycie, jak wiele może nas ograniczać. A szkoda, bo zabawa przy stole warta jest każdych pieniędzy! Poza tym nadchodzą Święta. Czas zrobić pomarańcze nadziewane goździkami. Nie ma ich w tej książce, nie było ich w moim dzieciństwie, gdy pomarańcze przybywały kubańskim statkiem raz na rok.

 

A jednak je znam. Skąd? To jest największa zagadka.

Kup książkę Kolorowe cudeńka z darów natury

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Kolorowe cudeńka z darów natury
Książka
Kolorowe cudeńka z darów natury
Andrea Küssner-Neubert
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy