Autorzy książek wpisujących się w gatunek literatury pięknej jako punkt wyjścia swoich opowieści wykorzystują bardzo często elementy pozornie banalne czy wręcz, wydawać by się mogło, dawno już wyeksploatowane. Dom i otaczający go ogród, mistrzowsko przedstawiony w powieści Jenny Erpenbeck „Klucz do ogrodu” to jednak temat-rzeka, pretekst do ukazania upływającego czasu, a wraz z nim – przemijaniai nieodwracalnego odchodzenia w niepamięć pewnych ważnych, wciąż aktualnych jeszcze spraw.
Dom, będący przedmiotem rozważań autorki, to letni budynek położony w przepięknym zakątku nad Jeziorem Brandenburskim. Kiedy czytelnik po raz pierwszy zagląda w to miejsce, dom należy do sołtysa, ojca czterech córek. Historia każdej z dziewcząt okazuje się tragiczna. Żadna bowiem, jak udowadnia autorka, nigdy nie wyjdzie za mąż ani nie zazna ciepła drugiego, bliskiego człowieka. Przytulny dom przechodzi jednak z biegiem czasu do rąk nowych właścicieli. Jest to żydowskie małżeństwo, które niedługo po zakupie nieruchomości musi swoją posiadłość ze względu na zbierające się na horyzoncie polityczne czarne chmury opuścić. Kolejnym właścicielem domu okazuje się architekt pracujący dla nazistów. Również i on, podobnie jak poprzedni właściciele, opuszcza letnią rezydencję, by przekazać ją w inne ręce.
Letni domek, pięknie urządzony i wyposażony, położony w niezwykle urokliwym zakątku, z każdym nowym właścicielem wzbogaca się w jego historię. Wszyscy, począwszy od szalonych córek sołtysa, zostawili w domu cząstkę siebie, fragment duszy i bezinteresownej miłości, uczucia, jakim otacza się miejsce dające ciepło, schronienie i dach nad głową. Dom nad jeziorem ulegał z biegiem lat wielu zmianom. Właściciele remontowali go, ulepszali, zmieniali wystrój. Jednak, pomimo tych działań, zachował on swój pierwotny, twardy i niezmienny charakter.
Okolica Jeziora Brandenburskiego wraz z głównym jej mieszkańcem – domem z ogrodem – stała się świadkiem wielu, często tragicznych w skutkach, wydarzeń. Nie ominęły jej cierpienia dwóch wojen światowych ani totalitarnych rządów. Przez moment stał się nawet przytułkiem dla radzieckich żołnierzy, pustoszących okolicę. Dom, jako niemy świadek tamtych bolesnych wydarzeń, podupadł, ze wspaniałej rezydencji zmienił się w pożałowania godną chatę. Trudny okres walk odbił się zatrważającym piętnem na domu, będącym przecież ostoją spokoju i synonimem bezpieczeństwa.
Tym, co najbardziej w powieści Jenny Erpenbeck zachwyca,są bogaty i piękny język autorki. Czytelnik już po kilku pierwszych stronach dostrzeże kunszt literacki obecny w każdym zdaniu i spostrzeżeniu pisarki. Serwowane przez Jenny Erpenbeck metafory doskonale komponują się z często brutalnymi bądź przytłaczającymi opisami, kiedy nad domem swoje skrzydła rozciągnęła wojna. Autorka bawi się słowem. Korzysta z wieloznaczności, układa wspaniałe porównania. Czytelnik z jednej strony ma wrażenie, że patrzy na wydarzenia opisywane w książce z pewnym dystansem, z drugiej jednak, pomimo pozornego chłodu, może miejscami odczuć płynącą z lektury empatię oraz zauważy artyzm na najwyższym poziomie.
„Klucz do ogrodu” to powieść balansująca pomiędzy pięknem i szpetotą, w której nie widać jednak wyraźnych granic. Tu harmonia miesza się z brutalnością, a wyjątkowość – zcodziennością. Każdy mieszkaniec domu oraz dbający o ogród ogrodnik są postaciami niepowtarzalnymi, oryginalnymi, na sobie tylko wiadomy sposób odczuwającymi rozgrywające się wokół wydarzenia. „Klucz do ogrodu” Jenny Erpenbeck to wreszcie próba rozprawienia się z trudną rzeczywistością ubiegłego wieku, próba mitologizacji przeszłych wydarzeń, ubrania ich w nowy, bajkowy kształt, dzięki czemu możliwe stanie się pogodzenie z tragiczną przeszłością i zaakceptowanie nieuchronnego upływu czasu.
Jak znosić upływ czasu, gdy jest się zmuszonym do bezczynności? Jak radzić sobie z utratą tych, których się kochało? Kto przekaże dalej nasze dziedzictwo...
Długo oczekiwana w Polsce powieść znanej niemieckiej pisarki Jenny Erpenbeck. Rzecz o Złu, o totalitaryzmie opowiedziana w formie historii dziecka. W mieście...