Chyba każdy człowiek na świecie zetknął się kiedyś z historią miłości Romea i Julii. Nawet, jeżeli nie przeczytało się dramatu Williama Szekspira czy też nie zobaczyło się go na scenie bądź na ekranie kinowym, to i tak doskonale znamy perypetie kochanków z Verony. Ich losy są synonimem uczucia tragicznego, rozwijającego się wbrew wszystkim i wszystkiemu, jednak pozbawionego szczęśliwego zakończenia. Często ich historia jest powielana lub opowiadana na nowo. Czasem stanowi jedynie kanwę dla opowieści zupełnie nowej, w której może i odnajdujemy echa doskonale nam znanej historii, lecz są one tylko dopełnieniem i tłem interesującej całości.
Troje to o jednego za dużo - szczególnie, kiedy w grę wchodzi uczucie. Aż do pewnego ranka Rosaline nie zaprzątała sobie głowy rozterkami miłosnymi - w jej życiu wszystko układało się lepiej niż w najśmielszych marzeniach. Popularność w szkole, dobre stosunki z rodzicami, oddane przyjaciółki, no i przyjaciel, a teraz nawet ktoś więcej, u jej boku. Czego chcieć więcej? Na pewno nie powrotu kuzynki Juliet - chociaż czy może ona cokolwiek zmienić w życiu Rose? Nie widziały się od lat, więc może teraz czas, by nadrobić stracony czas? W końcu Juliet to rodzina, a tej się nie wybiera...
San Bellaro to miłe kalifornijskie miasteczko - nie ma w sobie nic z Verony. Romeo i Julia zupełnie do niego by nie pasowali. Rodziny zakochanych są zaprzyjaźnione, a Rosaline i Rob są zupełnie różni od tragicznych szekspirowskich kochanków. A może coś łączy literackich bohaterów z mieszkańcami kalifornijskiego miasteczka? Juliet to nie słodka Julia, Rob to zapalony surfer, a Rose… Właśnie - jaka jest jej rola? Na pewno spora i przy boku nie Romea, lecz Roba. Sny się spełniają, przewidywania i wróżby przyjaciół również. Wreszcie jest tak, jak powinno być. Aż do momentu, kiedy wszystko zaczyna ukazywać się w całkiem innym świetle. Co właściwie wydarzyło się podczas zabawy i jaki wydarzenie to będzie miało wpływ na uczucie, które niedawno zakiełkowało? Troje to za dużo o jedną osobę w grze zwanej miłością. Pytanie - kto w tym układzie jest zbędny? Do tego momentu Rosaline była pewna tak wielu rzeczy, teraz stają one pod znakiem zapytania. Przeszłość, rodzina, uczucia - wszystko jawi się teraz w zupełnie nowym świetle. Co jest prawdą, co kłamstwem, a co prawdziwą miłością? Kim jest Len? Drugoplanowym aktorem w tej sztuce czy jej kluczowym bohaterem? Nie można także zapomnieć o Juliet, mającej w zanadrzu sporo niespodzianek…
Historia Romea i Julii jest doskonale znana nawet tym, którzy nie czytali szekspirowskiego oryginału. Motyw przewodni – tragicznej miłości ze skłóconymi rodzinami w tle często bywa podstawą bądź inspiracją dla pisarzy, muzyków czy też filmowców. Bardziej lub mniej widoczny wpływ można odnaleźć w wielu dziełach. Rebecca Serle nie stworzyła alternatywnej opowieści, nie skopiowała też pomysłu Williama Szekspira. Oparła się na postaciach Romea i Julii, lecz cała otoczka tej historii jest jak najbardziej współczesna. Bohaterowie są nie mniej wyraziści niż ci rodem z Verony, ich życiowe ścieżki biegną przez niejeden zakręt. Romeo i Julia nie należą do moich ulubionych bohaterów literackich, jednak Kiedy byłeś mój okazało się po prostu interesującą powieścią, której nie trzeba porównywać do klasyki. Ma ona własne przesłanie. Jak się okazuje, kochankowie z Verony nie mają monopolu na przyciągnięcie uwagi czytelników…