Zwariowana, szczęśliwa Kati – bohaterka powołana do życia przez Astrid Lindgren na początku lat 50., pozwalała małym czytelnikom zwiedzać świat. W tomie „Kati w Paryżu” młoda kobieta trafia do stolicy Francji – wszystkimi zmysłami chłonie urok tamtejszych ulic i tanich hoteli, ciesząc się życiem i towarzystwem przyjaciółki Ewy oraz narzeczonego, Lennarta.
Do Paryża Kati przybywa, by tu właśnie wziąć ślub i zacząć nowe życie jako żona ukochanego Lennarta – nie Jana, który pojawił się w części „Kati w Ameryce”. Kati zachwyca się Paryżem – wraz z najbliższymi układa plany wycieczek, umieszczając w nich informacje na temat tego, co koniecznie należy zwiedzić czy zobaczyć. Wiadomości encyklopedyczne tradycyjnie zamieszczone zostały w przypisach do książki, w treści pojawiają się raczej przeżycia i emocje związane z zagranicznym wyjazdem oraz… literacka mapa przechadzek po Paryżu. Astrid Lindgren próbowała stworzyć opowieść zajmującą a przy tym i pouczającą w zakresie geografii, topografii i historii miasta a także historii sztuki – w efekcie trudno się oprzeć wrażeniu, że „Kati w Paryżu” przypomina fabularyzowany przewodnik po atrakcjach turystycznych. Z pewnością jednak spodoba się on maluchom (książka przeznaczona jest dla dzieci od lat dziesięciu) z uwagi na żywiołowość i dziecięcą spontaniczność głodnej świata Kati. Bohaterka chce jak najwięcej odkryć i jak najwięcej opowiedzieć o miejscu, w którym się znalazła – odbędą więc młodzi czytelnicy literacką podróż po stolicy Francji, podróż o tyle interesującą, że Kati zajmuje się nie tylko „podręcznikowymi” zabytkami miasta, ale i jego codziennym życiem, gwarem ulic czy kloszardami. Na dalszy plan schodzą więc dość statyczne przygody trójki bohaterów. Kati przygotowuje się do ślubu i rozmyśla nad swoim życiem u boku Lennarta, przypomina, jak udało im się zdobyć mieszkanie, ciągle zachwyca się zaletami swojego ukochanego i zastanawia się nad przyszłością. Do refleksji na temat życia we dwoje może ją przywieść choćby zaobserwowana gdzieś w kafejce scenka. Eva poznaje człowieka, dla którego nie będzie obojętna – obok pełnego radości uczucia Kati i Lennarta rozwija się więc drugi „miłosny” wątek, diametralnie inny niż przygody tytułowej bohaterki. Wszyscy przyjaźnią się ze sobą i razem odkrywają Paryż.
Pojawiają się w tej książce i motywy mniej optymistyczne – pierwsza kłótnia małżonków, rozchwianie emocjonalne ciężarnej Kati – ale trwają one nieporównywalnie krótko w stosunku do tematów pogodnych. Kończy się historia o Kati w Paryżu cudem narodzin i szczęściem macierzyństwa. Styl „Kati w Paryżu” jest bardzo prosty, bez literackich ozdobników i upiększeń, momentami aż nie pasuje do treści książki. To tak jakby językiem „Dzieci z Bullerbyn” opowiadać „Wichrowe Wzgórza” – dla małych czytelników będzie to jednak dodatkowa atrakcja, „dorosła” tematyka w połączeniu z przystępną narracją. Starszych pewnie raziłaby wszechobecna radość i witalność Kati, ale dla dzieci ten sposób chłonięcia świata będzie w sam raz. Zdarzają się tu zabawne historyjki i dowcipne komentarze – przygody Kati budzą zatem sympatię i radość życia także w odbiorcach. To powieść-reportaż z bohaterką, której nie da się nie lubić.
Emil wie, że psot się nie wymyśla. One robią się same. Przecież nie chciał złapać taty w pułapkę na myszy… Ani wypuścić z pastwiska barana Blarena…...
Inspiracją opowieści może być imię, obraz albo sytuacja. W drodze z domu do wydawnictwa Astrid codziennie przechodziła przez skwer Tegnera. Pewnego dnia...