„Pożegnanie z Afryką” to jedna z najwspanialszych książek XX wieku, nieodmiennie porywająca kolejne pokolenia barwnymi opisami życia na Czarnym Lądzie. Autorka tej opowieści, Karen Blixen, też fascynuje – emancypantka, która zjeździła Kenię wzdłuż i wszerz, baronowa polująca na lwy… Jean-Noël Liaut podjął się zadania przygotowania biografii tej barwnej postaci początku XX wieku. Jego „Karen Blixen. Afrykańska odyseja” to pasjonująca wędrówka drogami życia baronowej von Blixen.
Nie da się czytać tej książki bez wcześniejszej znajomości „Pożegnania z Afryką”; cały tekst jest jak gdyby suplementem do powieści, opisującym jak było naprawdę i umieszczającym w kontekście życia Blixen opisywane przez nią sceny i zdarzenia. Liaut wykonał świetną robotę, cały czas odwołując się do nawet najdrobniejszych wydarzeń z „Pożegnania…”, konfrontując pełne romantyzmu i poezji zapisy autorki z rzeczywistym przebiegiem rzeczy. Niestety niektóre fragmenty są jakby żywcem przepisane z powieści ze zmienioną narracją na trzecioosobową. Pominięte są też właściwie losy pisarki przed wyjazdem do Kenii i po jej powrocie do Danii, a jeżeli już je znajdziemy, to tylko w kontekście jej późniejszych przygód w Afryce. Wydaje się jednak, że nie jest to mankament książki, bo nie oferuje długiego wyliczania przodków i słynnych krewnych, jakie znaleźć można w większości biografii, a jedynie przybliża najciekawsze lata jej życia.
Co ważne, Liaut oparł się pokusie oceniania Blixen – nie robi z niej ani romantycznej i niezrozumianej bohaterki, z wdziękiem przeskakującej rzucane jej przez wszystkich pod nogi kłody, ani steranej życiem i naiwnej snobki, żyjącej w świecie marzeń. Stara się wyjaśnić jej postępowanie, ale nie narzuca swojego punktu widzenia, co zdarza się wielu biografom, najczęściej z opłakanymi dla lektury skutkami. Obraz Blixen, jaki wyłania się z powieści, to obraz tej samej Karen, jaką czytelnik poznaje w „Pożegnaniu z Afryką” – Liaut nie walczy z mitami w jakie pisarka sama siebie oblokła, a najwyżej stara się pokazać, że naprawdę była jeszcze odważniejsza, jeszcze zręczniejsza. Nie czytałam innych biografii Blixen, trudno jest mi więc określać jak rzetelnie Liaut oddaje jej charakter i przeżycia, ale widać wyraźnie że sam znalazł się pod władaniem czaru, jaki wokół siebie roztaczała.
Nie jest to powieść; pomimo głębokiej pokusy, nie da się patrzeć na „Karen Blixen. Afrykańską odyseję” jako „Pożegnania z Afryką” literatury faktu. Choć autor pisze ciekawie, miejscami ironizując, nie ma w tym dziele tak potrzebnej dynamiki. Jest to jednak jedna z najlepszych biografii jakie kiedykolwiek czytałam, napisana prosto i bez nużącego wymieniania kolejnych szkół i kółek zainteresowań.
Ciekawym akcentem są zdjęcia Blixen i jej krewnych i znajomych, zamieszczone przed każdym rozdziałem. Niestety, są one nieliczne ale i tak pozwalają przybliżyć się do prawdziwej Karen, nie tej filmowej, granej przez Meryl Streep.
„Karen Blixen. Afrykańska odyseja” to książka dla wielbicieli literatury i miłośników licznych afrykańskich opowieści pisarki. Zdobyła laury we Francji, jako najlepsza biografia kobiety według pisma Marie France i tu muszę się zgodzić ze jury. To pasjonująca lektura, pełna nostalgii tak obcej tego typu literaturze.