Dostajemy do ręki wywiad z Joanną Kos-Krauze, wdowie po Krzysztofie Krauze. Częściowo przeprowadzony w Polsce, częściowo w Rwandzie. Tam właśnie kobieta nakręciła, już po śmierci męża, film „Ptaki śpiewają w Kigali".
Rwanda to kraj splamiony krwią, który w 1994 r. był areną potwornego ludobójstwa. Plemię Hutu wymordowało setki tysięcy osób z plemienia Tutsi. Teraz państwo próbuje się odbudować. Mimo upływu lat rana jednak jest wciąż świeża i nie w pełni zagojona. Równie niezagojona jeszcze jest rana reżyserki po śmierci męża. W książce splatają się dwa końce świata. Ten jednostkowy – śmierć ukochanego człowieka- i ten na skalę masową, czyli zbrodnia ludobójstwa. Nic więc dziwnego, że sporo tu smutku. Przejmująco brzmią słowa Joanny Kos-Krauze:
Nie wierzę w życie pozagrobowe, w piekło, w niebo. Wierzę w piekło na Ziemi. W to, co ludzie są w stanie zrobić innym ludziom.
Całość to wywiad - rzeka łez. Łez smutku oraz wzruszenia. Jej nurt jest jednak zielony nadzieją, że istnieje faktycznie życie po końcu świata. Ono zawsze się odrodzi, choć oczywiście nigdy nie będzie takie samo.
dr Kalina Beluch